Teatr pod Białym Latawcem recenzja

Osiedlowy teatr ludzi o wielkich sercach

Autor: @Moncia_Poczytajka ·3 minuty
2020-01-13
Skomentuj
5 Polubień
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

Mówi się, że nie szata zdobi człowieka, ale na pewno okładka zdobi książkę. Powieść Ilony Gołębiewskiej „Teatr pod białym latawcem” otrzymała przepiękną szatę graficzną w kolorach jesieni, która nie pozwala przejść obok tej książki obojętnie. Przekonacie się sami, kiedy 17 października będziecie mogli spotkać ją w księgarniach. Ktoś może powiedzieć, że przecież piękna okładka to za mało. Zgadzam się i tym bardziej zachęcam do lektury, bo „Teatr pod białym latawcem” to cudowna, przepełniona emocjami opowieść obyczajowa o przyjaźni, bezinteresownej pomocy bliźniemu i poszukiwaniu samego siebie pośród życiowych burz i piętrzących się dylematów dnia codziennego. To historia natchniona magią teatru, pięknem sztuki i zwyczajną ludzką życzliwością, o której na co dzień zdarza nam się zapominać. To wreszcie fantastyczni, obcy sobie ludzie o wielkich sercach, którzy potrafią stworzyć prawdziwą rodzinę w miejscu, gdzie zawiść, egoizm i obojętność nie mają wstępu. Oni chcą przede wszystkim dawać siebie innym, poświęcają swój czas, dzielą się pomysłami i umiejętnościami i dzięki temu tworzą wielkie rzeczy.

Zuzanna Widawska, popularna dziennikarka, kobieta po przejściach, rozpoznawalna w prasowym świecie za sprawą pewnego skandalu znajduje się na rozdrożu swojego życia. Dawna pozycja, na którą przez lata pracowała, to już przeszłość, a obecny etat w czasopiśmie dla pań nie przynosi bohaterce satysfakcji. Małe wynajęte mieszkanie w obskurnej kamienicy na warszawskiej Woli, to jedyne na co w obecnej sytuacji Zuza może sobie pozwolić. Taki stan rzeczy trwałby zapewne jeszcze jakiś czas, gdyby nie specjalne zlecenie od redaktor naczelnej na poczytny artykuł do świątecznego numeru gazety. Dzięki temu Zuzanna bliżej poznaje swoją sąsiadkę – sławną aktorkę, o której świat zapomniał, dziś już ponad osiemdziesięcioletnią Elenę Nilsen, która organizuje osiedlowy teatr dla miejscowych dzieciaków oraz pracuje jako wolontariuszka w fundacji zajmującej się dziećmi niepełnosprawnymi, niewidomymi i niedowidzącymi. Za sprawą sąsiadki Zuza trafia do Fundacji Złotych Serc, która w Teatrze Starym na Woli organizuje zajęcia dla swoich podopiecznych. To tutaj bohaterka poznaje wspaniałych ludzi i niesamowite dzieciaki, których uśmiech znaczy tak wiele. To tutaj dowiaduje się o kulisach pewnego tragicznego wypadku, w którym zginęła kobieta – matka szesnastoletniego Igora, a chłopak jest niepełnosprawny ruchowo i umysłowo. Wychowuje się pod opieką ojca, który przez lata nie może pogodzić się z tą tragedią i przepełniony nienawiścią pragnie zemsty.
Od tej pory życie Zuzanny nabiera zupełnie nowego sensu, a to co dotąd wydawało się ważne, zupełnie przestaje mieć znaczenie…

Pani Ilona oddała w ręce czytelników kolejną niezwykłą powieść, którą czyta się z wypiekami na twarzy. Napisana z takim samym ciepłem i optymizmem zdecydowanie różni się od poprzednich książek autorki. Bardzo mi się podoba, że każda kolejna historia wnosi zupełnie nowe, niepowielone, a równie wartościowe treści i mam nadzieję, że jeszcze wiele razy pani Ilona nas zaskoczy.
„Teatr pod białym latawcem” obfituje w całą gamę przeróżnych emocji, porusza ważne życiowe problemy i zachęca do otwarcia się na drugiego człowieka. Prawdziwa przyjaźń, bezinteresowna pomoc i ofiarowanie jakiejś części samego siebie dla innych, to wartości na jakie powinniśmy stawiać w naszym życiu. Nie od dziś wiadomo, że pomagając innym, najbardziej pomagamy samym sobie. Dlaczego zatem nie podążać przez życie właśnie tak wytyczoną ścieżką?…

Pani Ilona nawiązała w swojej powieści do latawca – u nas popularnej dziecięcej zabawki, która ma jednak swoją głębszą, symboliczną wymowę. I choć w Europie latawce nie mają aż takiego ogromnego znaczenia, należy pamiętać, że począwszy od Chin, poprzez Japonię, Indie, aż po kraje arabskie rok do roku odbywa się święto latawca, które przez lata zdążyło wrosnąć w tradycję tych krajów. Ten osobliwy przyrząd latający o przeróżnych kształtach, barwach i wielkościach od wieków jest uosobieniem wolności, niezależności, ale również podźwignięcia się do nowego życia po traumatycznych wydarzeniach. Również dla bohaterów powieści latawiec znaczy bardzo wiele, a wiatrem, który go napędza i pozwala unieść się do chmur jest przyjaźń i miłość będące ponad wszelkimi podziałami.

W powieści mamy także teatr – miejsce magiczne o bogatej symbolice, gdzie wszyscy – chorzy i zdrowi – są sobie równi, gdzie prawda miesza się z fikcją, a odgrywane role nierzadko stają się sensem prawdziwego życia.

Zachęcam Was serdecznie Drodzy Czytelnicy do sięgnięcia po tę niezwykłą historię. Każdy może z niej wynieść dla siebie pewne refleksje, a niejeden być może zapragnie zrobić coś z myślą o innych. Przeczytajcie „Teatr pod białym latawcem”, a przekonacie się sami.

Uprzejmie dziękuję wydawnictwu Muza oraz pani Ilonie za tak pięknie wydaną i cudnie napisaną opowieść. Do takich powieści chce się wielokrotnie wracać.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2018-10-14
× 5 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Teatr pod Białym Latawcem
Teatr pod Białym Latawcem
Ilona Gołębiewska
8.8/10

Zuzanna Widawska, do niedawna dziennikarka największego dziennika w kraju, z dnia na dzień traci pracę. Przez kilka miesięcy tuła się po tanich hotelach i szuka zajęcia, aż trafia do redakcji pisma „K...

Komentarze
Teatr pod Białym Latawcem
Teatr pod Białym Latawcem
Ilona Gołębiewska
8.8/10
Zuzanna Widawska, do niedawna dziennikarka największego dziennika w kraju, z dnia na dzień traci pracę. Przez kilka miesięcy tuła się po tanich hotelach i szuka zajęcia, aż trafia do redakcji pisma „K...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Moncia_Poczytajka

Świąteczny sekret
Na głęboką wodę

Przeczytałam już kilkanaście powieści Krystyny Mirek i niemal za każdym razem po zakończonej lekturze odczuwam pewien niedosyt. A mimo to coś mnie do tych książek ciągni...

Recenzja książki Świąteczny sekret
Carpe diem. Tom I
Powiedzieć sobie DOŚĆ!

Carpe diem - chwytaj dzień, nie marnuj chwil - ta popularna sentencja zaczerpnięta z "Pieśni nad pieśniami" Horacego przyświeca mi od bardzo dawna. Nie traktuję jej zbyt...

Recenzja książki Carpe diem. Tom I

Nowe recenzje

Zło w ciemności
Zło w ciemności
@przerwa.na....:

Znacie serię AlexKavyz RyderemCreedem? Ja dopiero poznałam. A swoją przygodę z serią zaczęłam od 8tomu🙈 WPanhandlezagin...

Recenzja książki Zło w ciemności
Drewniany aniołek
Przewodnik po Gdańsku czy powieść świąteczna?
@Szarym.okiem:

Mam z tą książką ogromny problem. Bo z jednej strony to była całkiem niezła historia, a z drugiej mocno okrojona z emoc...

Recenzja książki Drewniany aniołek
Agnes Sharp i morderstwo w Sunset Hall
Dobre!
@daria.ilove...:

"To za trudne, rozpoznać znaczenie tego wszystkiego, życie, umieranie i pozwolenie na śmierć – łaska czy kara, egoizm c...

Recenzja książki Agnes Sharp i morderstwo w Sunset Hall
© 2007 - 2024 nakanapie.pl