Historia Jaksy mogłaby stanowić inspirację niejednej pieśni o heroicznej walce z najeźdźcą, gdyby nie to, że przepełniona jest brutalnością, oblepiona błotem, ocieka krwią, a jej głównym motorem napędowym nie są chwalebne czyny, ale niepohamowana żądza mordu i niezaspokojone pragnienie zemsty.
Ziemie Królestwa Lendii zostają najechane przez barbarzyńskie hordy koczowniczego ludu Hungurów. Dzicy i bezwzględni agresorzy nie hołdują honorowym zasadom i kodeksom. Nie zamierzają z nikim mierzyć się na ubitej ziemi ani czekać, aż wróg pojawi się w ustalonym miejscu z nagimi mieczami w prezencie. Pragną za to gwałcić, palić i mordować. To ich jedyna strategia. Niczym demony wyłaniają się z lasów, by siać zniszczenie, karmić się bólem i wzbudzać strach wśród niewinnych ludzi. Czczą starych bogów, składają im krwawe ofiary i przywracają na grabionych ziemiach dawną wiarę w złe duchy. Barbarzyński potop podczas bitwy na Rabym Polu próbował odeprzeć kwiat lędzickiego rycerstwa. By przechylić szalę w walce z przeważającym wrogiem Miłosz z Drużców w niehonorowym i podstępnym ataku zabija wielkiego wodza Hungurów. Nadzieje na zwycięstwo były jednak płonne. Wojska Lendii ponoszą klęskę, król zostaje okaleczony i wzięty od niewoli, siły rozbite, a możni zmuszeni do zgięcia kolan i karków oraz porzucenia wiary. Nowy wódz bestialskiego plemienia przepełniony żądzą zemsty za śmierć ojca pragnie zetrzeć ród Drużców w pył, natomiast Jaksie, miłoszowemu potomkowi, zadać męki tak straszne, że nie śniły się one nawet Cersei Lannister.
Powiedzieć o świecie Jaksy, że jest ponury, to tak jakby powiedzieć, że Gra o tron to serial o dzielnych rycerzach i pięknych księżniczkach. Jest to co najmniej drobne niedopowiedzenie. Rzeczywistość, w którą Komuda wrzuca swoich bohaterów, malowana jest ogniem, przemocą, okrucieństwem, strachem, krwią oraz błotem. I to w takich proporcjach, że mało kto ma szanse pozostać przy zdrowych zmysłach. To kraina, w której rządzą miecze, topory, starzy bogowie i jeden nowy, barbarzyńskie hordy oraz pradawne demony ukryte w lasach. To nie jest kolejna historia o złym czarodzieju i młodym wybrańcu bohatersko ratującym świat i napotkane nadobne niewiasty. Nie będzie tutaj lśniących zbroi, płomiennych przemówień i widowiskowej szarży w zwolnionym tempie. Kraina ludzi wycierpiała zbyt wiele, by udało się ją ocalić. Na zwycięzców nie czekają chwała, sława oraz kinowa ekranizacja przygód. Przegranych rozdziobią kruki i wrony, a resztki pożre robactwo. Jedyne, co ma znaczenie i o co toczy się walka, to przetrwanie i krwawa zemsta.
Jaksa to bohater, który pardonu dawać nie będzie, litość i miłosierdzie są mu obce, walczy, jakby opętały go demony, a śmierci bezczelnie zagląda w oczy i do pyska. Zaskakujące jest więc, że mimo iż jest tytułowym bohaterem, bardzo mocno trzyma się drugiego planu. Książka to w zasadzie zbiór opowiadań przedstawiających wybrane fragmenty z jego życia. Po raz pierwszy pojawia się jako mały chłopiec, gołowąs, który ma jeszcze mleko pod nosem, zabawy w głowie i zupełnie nie zdaje sobie sprawy, że będzie dorastał bez ojca, za to z nagrodą za własną głowę. W tym momencie bohaterką jest jego matka. Silna i odważna kobieta gotowa stanąć naprzeciw diabła, a kostusze wydrapać oczy, byle tylko ocalić swojego syna. Losy Jaksy jako chłopca i dorosłego mężczyzny poznajemy również ze skromnej perspektywy kapłana Praojca, ścigającego go wojownika Hungurów czy młodzieńca żyjącego w wiosce posłusznej najeźdźcom. To ten ostatni ma okazję zobaczyć Jaksę już w pełnej wersji barbarzyńskiego berserka, który, by wygrać z wrogiem, stał się dokładnie taki jak on. Zimny i bezwzględny.
Narracja książki jest intensywna i dynamiczna. Komuda nie bierze jeńców, przechodzi przez brutalny świat niczym nawała dzikich wojowników, nie daje wytchnienia ani bohaterom, ani czytelnikom. Nie rozwleka on opisów czy emocjonalnych wewnętrznych rozterek. Z najgorszą możliwą podłością zasypuje postaci kolejnymi nieprzyjemnościami i przeciwnościami losu. Nikt tu nie ma czasu na łzy, użalanie się nad sobą i pomstowanie na bogów. Zło czai się z każdej strony i na przemian przybiera oblicze zwyrodniałego ciemiężcy, pogańskiego sąsiada czy demonów z niedostępnych głębin dzikiej puszczy. Jaksa jest nieprzyjemny jak Pieśń Lodu i Ognia w swoich najbardziej nieprzyjaznych momentach, natomiast klimatu słowiańskich mitów, wierzeń i biesów wplecionych w konstrukcję świata pozazdrościć mógłby mu nawet Wiedźmin.
Książka Komudy nie mogłaby obejść się bez wyczuwalnego zamiłowania, jakie autor żywi do historii. Do tej pory na swoim koncie miał przede wszystkim powieści i opowiadania osadzone w realiach XVII-wiecznej Rzeczpospolitej okraszone elementami fantasy i horroru. To w takich klimatach czuł się najlepiej, tak jak szlacheccy awanturnicy najlepiej czuli się z szablą w dłoni. Chociaż Jaksa jest pierwszą rasową powieścią fantasy pióra Jacka Komudy, to jednak nad wyraz łatwo dostrzec w niej nawiązania do historii. W barbarzyńskim najeździe Hungurów można odnaleźć podobieństwa do najazdu koczowniczych Hunów lub sowieckiej inwazji. Autor tworzy fantastyczny świat, jednak w jego ramach przedstawia realia prawdziwej wojny. Prezentuje jej okrucieństwo oraz niszczący wpływ na człowieka, który w obliczu bestialskiej siły jest w stanie przekroczyć wiele granic. Pokazuje on oblicze wojny, którego próżno szukać w podręcznikach do historii.
Jaksa poza dynamizmem, nieprzyjemną ciężką atmosferą oraz słowiańskim klimatem fascynuje również językiem idealnie współgrającym z wykreowanym światem. Minusem książki jest natomiast jej budowa. Rozdziały prezentujące historię z różnych perspektyw są ze sobą średnio powiązane, przeskoki w czasie natomiast mocno chaotyczne. Jaksę poznajemy jako dzieciaka, by gdzieś w tle mignął jako młodzieniec i ostatecznie pojawił się jako w pełni wykształcony przez życie mężczyzna i doświadczony wojownik. Książka w swej formie przypomina bardziej zbiór opowiadań, a w zasadzie wybór tekstów z takiego zbioru. Jako wstęp do właściwej historii głównego bohatera prezentuje się dość przyzwoicie. Jaksa jednak stanowi część serii Polskie Fantasy, a w takim miejscu powinny pojawić się już pełnokrwiste powieści, a nie zestaw losowych epizodów z życia.
RuBryka Popkulturalna ocenia 7/10
Recenzja ta została początkowo opublikowana na portalu Nerdheim.pl