Po powieść Sharon Owens "Herbaciarnia pod morwami" sięgnęłam ponieważ mogłam ją dopasować do jednego z wyzwań czytelniczych, w których biorę udział. Czytanie do określonych haseł to naprawdę świetna zabawa, jeśli podejdziemy do tematu na luzie i bez presji. Polecam tę formę dopingu - dzięki ciekawym wyzwaniom można przeczytać więcej i poznać bardziej różnorodną literaturę.
Ale wracając do książki...
Tytułowa herbaciarnia to niewielki, nieco staroświecki lokal z klimatem usytuowany na ulicy Morwowej w Belfaście. To tutaj Daniel i Penny serwują swoim klientom apetyczne słodycze i aromatyczne napoje. W tworzeniu wyszukanych deserów Daniel jest niedoścignionym mistrzem, dlatego herbaciarnia skupia wokół siebie interesujących ludzi. Okoliczni sąsiedzi są stałymi bywalcami lokalu i to tak naprawdę oni piszą historię tej książki.
Daniel i Penny są małżeństwem z długim stażem, ale w ich związku od lat nawarstwiają się problemy. Dla klientów należy zachowywać pozory, ale i te w końcu zawodzą. Do lokalu zagląda Brenda - mieszkająca po sąsiedzku fanka Nicholasa Cage'a i niespełniona artystka. Wśród gości jest Claire, która próbuje odszukać swoją niespełnioną miłość sprzed wielu lat. Czy jej się to uda?... W herbaciarni można spotkać też puszystą Sadie zdradzaną przez męża i inne nietuzinkowe osobowości. Każdy z bohaterów opowiada swoją własną intrygującą historię, a wszystko odbywa się w kameralnej atmosferze stylowej herbaciarni, która od pokoleń jest miejscem spotkań okolicznej społeczności.
Powieść Sharon Owens zaciekawiła mnie swoją fabułą i klimatem. Historia jest nastrojowa, odprężająca i przyjemna w lekturze. Początkowo trudno mi było wniknąć w wydarzenia i może dlatego książka ostatecznie mnie nie porwała. Brawa dla autorki za ciekawie wykreowane sylwetki bohaterów. Moją zdecydowaną faworytką została Sadie. Jej pomysłowość, determinacja i wytrwałość w dążeniu do celu są naprawdę godne podziwu. Autorka nie szczędziła nam zarówno wzruszeń, jak i zabawnych sytuacji. Udało jej się też zaskoczyć czytelnika niespodziewanym zwrotem akcji, choć zakończenie niestety nie spełniło moich oczekiwań. Stawiałam na jakiś bardziej spektakularny efekt końcowy, a otrzymałam mdły, cukierkowy finał, który bez trudu można przewidzieć.
"Herbaciarnia pod morwami" to pierwsza powieść Sharon Owens jaką miałam przyjemność przeczytać. Napisana z gustem i delikatnością może się spodobać pod warunkiem, że nie oczekujemy zbyt wiele. Mnie osobiście nie zachwyciła, ale miło było poznać spore grono interesujących ludzi, którzy zmagają się z przeróżnymi życiowymi problemami. Cieszę się, że autorka postawiła na marzenia, o których zawsze należy pamiętać i które po prostu trzeba spełniać. To one niejednokrotnie są lekarstwem na smutki i kłopoty.
Nie wiem, czy jeszcze kiedyś zdecyduję się na inną historię autorki. Może za jakiś czas...
Jeśli tylko gustujecie w powieściach obyczajowych z klimatem, albo jesteście ciekawi z jakimi troskami zmagają się Irlandczycy, to wybierzcie się do Belfastu. Tam, w niewielkiej nastrojowej knajpce, poznacie kilka miłych dla ucha opowieści. "Herbaciarnia pod morwami" już teraz otwiera przed Wami swoje podwoje.