„Myślę, że życie to labirynt, a my próbujemy znaleźć drogę do świata, który pewnie na nas czeka, jeśli pójdziemy właściwą ścieżką, ale nie wiesz, która jest dobra, póki nie skręcisz w złą stronę i będziesz musiał jakoś wymacać sobie wyjście. Próbujesz w następną, następną i jeszcze następną. Ale co z tego, skoro wiesz, że nigdy nie wyjdziesz”
Czy zapisujecie swoje wspomnienia? Prowadzicie pamiętnik albo dziennik? A może Waszym sposobem na zapamiętywanie jest robienie zdjęć? Czy może uważacie, że ważne wspomnienia są tak ważne, że przechowujecie je tylko w swojej pamięci?
„Inne życie” opowiada historię Nicka i Anny. Poznają się w pewne upalne lato. Nick opowiada nam ich historię. Poznajemy Annę jego oczami. Jej strach przed światem. Jej religię i to, w jaki sposób ukształtowała dziewczynę. Ich drogę i historię.
Jestem zakochana. Te dwa słowa idealnie opisują mój stosunek do tej książki. Ciężko mi opisać swoje wrażenia, ponieważ tak wiele emocji wzbudziła we mnie ta książka. Z każdą przewróconą kartką, zakochiwałam się bardziej i bardziej.
To głęboka opowieść, w której miłość gra główną rolę. Według mnie jest to książka miłosna, o miłości i dla miłości. Książka o złamanym sercu i dla złamanego serca. Książka, która otuli cię swoim światem i pogrąży w ciepłe uczucie. Po której przeczytaniu pomyślisz „przecież to o mnie”. Jest to przepiękna i nieco smutna opowieść o tym, dlaczego warto walczyć. I o tym, że dwie dusze nie zawsze spotykają się we właściwym czasie. Co nie znaczy, że ich czas nigdy nie nadejdzie.
Czytając tę książkę, przeżywałam emocjonalny rollercoaster. Śmiałam się, płakałam i cierpiałam razem z bohaterami. Autorka przepięknie zbudowała tę opowieść. Pokazała nam, że w życiu zdarzają się chwile cierpienia. Ale to nie znaczy, że to życie nie jest piękne.
„Jakby grom z jasnego nieba uderza mnie świadomość tego, czym jest życie. Jego tajemnicze, ukryte, czyste piękno. Oślepia mnie w czwartkowy poranek, kiedy widzę starca przechodzącego przez ulicę, nastolatków całujących się na przystanku autobusowym albo parę bliźniaków jednojajowych. To przeszłość i przyszłość w jednym. To chwila wiedzy, która mija tak szybko, jak się pojawia, której nie mogę pojąć i która sprawia, że życie przez moment jest odurzające”.
Autorka posługuje się przepięknym językiem. Pięknie pisze o rzeczach oczywistych. Takich, które są dla nas zwyczajne, znajome. Wielki wkład w piękno tej książki, w to, że mogłam w taki sposób przeżywać tę historię miał tłumacz Szymon Żuchowski. Gdyby nie jego przepiękne i płynne tłumaczenie nie mogłabym w pełni odebrać tej historii.
Książka ma w sobie pewną nostalgię, niewielką ilość melancholii. Mam wrażenie, że dzięki temu, że Autorka czerpała z własnych doświadczeń, ta książka jest tak autentyczna i do bólu prawdziwa. Do bólu, ponieważ w miarę czytanych stron uświadamiamy sobie, jak wiele nasz strach nam odebrał. Jak wiele poświęcamy dla innych i jak zapominamy o sobie, aby uszczęśliwić innych.
Łzy zaciskają mi gardło, ponieważ w tej książce odnalazłam wiele z siebie. To sprawia, że ta książka jest tak bliska mojemu sercu. Znacie to uczucie? Kiedy nawiązujecie z książką pewnego rodzaju więź? W której odnajdujecie siebie?
Ja właśnie w tej książce odnalazłam siebie. Odnalazłam emocje i uczucia, o których zapomniałam. Czytałam tę książkę i przypomniałam sobie swoje dzieciństwo. Swoje szczęście i swoje złamane serce. A co najważniejsze odnalazłam w niej miłość do siebie. Bo czasami mam wrażenie, że w całym tym szaleństwie zapominamy o sobie i o miłości do siebie. O tym, że to my powinniśmy być swoim priorytetem.