Wzięłam się za tę książkę, ponieważ chciałam się czegoś dowiedzieć o ratownikach górskich, a poza ogólnym wyobrażeniem, że są i mają ciężką pracę, niewiele wiedziałam o funkcjonowaniu TOPRu. Autorka, dziennikarka, podeszła do opisu TOPRu niezwykle rzetelnie. Opowiedziała o historii tej formacji, metodach działania, wyposażeniu, o specyfice poszczególnych sekcji ratownictwa, a wszystko przeplatane wypowiedziami ratowników, członków ich rodzin, opowieściami rodzinnymi.
Szkolenie ratownika górskiego jest długie i żmudne, czasem trwa kilka lat, człowiek musi się sprawdzić w każdych warunkach pogody, musi perfekcyjnie jeździć na nartach, dbać o kondycję, kochać i znać góry jak własną kieszeń. Do tego potrzeba też odpowiedniej natury i nastawienia. Dobry ratownik musi mieć wszystko przemyślane, decyzje muszą być szybkie, ale wyważone.
„(...) bo w ratownictwie nie chodzi o to, by ludzie się zabijali, ale żeby ratowali”.
W ciągu roku TOPR podejmuje codziennie po kilka interwencji. Wśród nich są błahe, ale wiele z nich odbywa się w skrajnie ciężkich warunkach pogodowych i w skrajnie ciężkim terenie. Gdyby stanąć z boku, takie akcje oglądałoby się z wypiekami na twarzy, jak najlepszy film sensacyjny. Od strony ratowników taka akcja wymaga niezwykłego zaangażowania, poświęcenia, a jej powodzenie zależy od doświadczenia, wielu lat ćwiczeń, szkoleń, umiejętności podejmowania decyzji, umiejętności odnalezienia się w trudnej sytuacji, w której należy działać szybko, pewnie, a przede wszystkim zespołowo. W zespole uczestniczącym w akcji muszą być ludzie, którzy mają do siebie zaufanie, wiedzą co mają robić, porozumiewają się niemal bez słów. Szalenie ważna w pracy ratownika jest ciągła samokontrola, wpadnięcie w rutynę może kosztować życie zarówno osób, którym niesie się pomoc, jak również ratowników. Ratownik żyje w ciągłej gotowości do działania. Życie rodzinne jest często podporządkowane pracy ratownika. W każdej chwili może przyjść wezwanie i trzeba biec ratować ludzi. Bez odpowiednich predyspozycji nie można byłoby wykonywać takiego zawodu. Ratownik musi mieć we krwi chęć niesienia pomocy ofiarom wypadków.
Jestem pełna podziwu dla pracy ratowników górskich. Ich działań nie da się porównać z żadnym innym ratownictwem. Wysokie góry, mróz, lawiny snieżne zimą i kamienne latem, ratownictwo wodne, jaskiniowe, wszystkich specjalistów skupia formacja TOPRu. Nasi ratownicy górscy są jednymi z najlepszych na świecie. Na szczęście władze nie oszczędzają na sprzęcie, bez którego nie byłoby możliwe sprawne, szybkie i dokładne przeprowadzenie akcji. Szkoda tylko, że ratownicy nie są lepiej opłacani, ich działania są warte każdych pieniędzy.
Warto pamiętać, że idąc w góry dobrze jest zainstalować sobie bezpłatną aplikację „Ratunek” na smartfonie. Przy jej użyciu jednym kliknięciem można wezwać pomoc. Druga ważna uwaga: osoba wzywająca pomocy powinna stanąć z rękami wyciągniętymi do góry, tak by jej postać tworzył literę Y. To wskaże ratownikom, np. w śmigłowcu lokalizację osób potrzebujących pomocy.
Polecam tę książkę. Pasjonująca opowieść o górach, ratownikach, przyjaźni, poświeceniu i determinacji osób, od których profesjonalizmu i szybkości działania może zależeć nasze życie.