Natura, wycofanie oraz odrzucenie. Są to trzy słowa, które jako pierwsze nasuwają mi się na myśl, gdy przypominam sobie fabułę książki „Gdzie śpiewają raki”. Rozbrzmiewają one w mojej głowie wraz z poczuciem, że przeczytałam coś zupełnie innego, niż na początku zamierzałam. Jest to bowiem według mnie powieść ni to szokująca, ni to nieprzewidywalna, choć o ciekawej tematyce.
Kya Clark to wrażliwa i inteligentna Dziewczyna z Bagien, jak zwykli nazywać ją miejscowi. Odrzucona przez społeczność miasteczka u wybrzeży Karoliny Północnej, musiała szybko dorosnąć. Przyjaciółmi były jej zwierzęta, natura największym sprzymierzeńcem. Lecz gdy tylko pewnego dnia na mokradłach znaleziono ciało mężczyzny, mieszkańcy Barkley Cove zaczęli snuć podejrzenia w kierunku tajemniczej dziewczyny.
Znalazłszy się na najniebezpieczniejszym życiowym zakręcie, szukała ukojenia tam, gdzie zawsze je znajdowała – w sobie.
Powieść autorstwa Delii Owens to dość ckliwa historia z gatunku literatury pięknej, która łączy w sobie również cechy kryminału i romansu. Z mojej perspektywy jako czytelnika, cechy tego drugiego gatunku dominują, a to właśnie one były dla mnie największą bolączką tej książki. Nie chciałabym się jednak od razu skupiać na tym, co nie przypadło mi do gustu, dlatego zacznę od pozytywów. Są nimi przede wszystkim umiejscowienie akcji oraz przedstawienie fauny i flory. Autorka bardzo skrupulatnie i z szacunkiem odnosi się do kwestii przyrody, przez co nieraz opisuje ją w iście poetycki sposób. Aż chciało mi się czytać tylko i wyłącznie na ten temat. Zresztą kwestia podejścia pisarki do natury wcale nie dziwi, bo gdy zagłębimy się w jej biogram, wyłania nam się obraz zoologa i ekologa o solidnym zapleczu naukowym. Mając tę wiedzę i czytając „Gdzie śpiewają raki” można wywnioskować, iż książka w dużej mierze bazuje na prywatnych odczuciach autorki, a momentami zdaje się ona sama pisać o sobie w postaci głównej bohaterki. Ja jako czytelnik, odniosłam takie właśnie wrażenie. Samo umiejscowienie akcji dużo nam o tym mówi, gdyż są to obszary Karoliny Północnej, bliskie jej z osobistego punktu widzenia. I mimo iż jest to debiutancka powieść Delii Owens, to pod względem stylistycznym nie dało się tego odczuć.
Oczy wciąż miał takie jak dawniej. Życie odmienia nasze twarze, ale oczy pozostają oknem tego, co było.
Nie jest to jednak książka bez wad, a spędzając przy niej dużo czasu wieczorami, uświadomiłam sobie, co tak naprawdę irytuje mnie w niej najbardziej. I choć mogłabym się czepiać dość ckliwej historii ogółem, a takich po prostu nie lubię, to nie zrobię tego, ponieważ w zakresie ogółu było to nawet przyjemne i nie sprawiało, aby ta powieść była specjalnie ciężka w odbiorze. Mimo wszystko muszę wspomnieć o bohaterach, a w szczególności o Dziewczynie z Bagien oraz dwóch mężczyznach u jej boku. Odnoszę wrażenie, jakby każda z tych postaci była napisana według ujednoliconego schematu. Osoba dobra, osoba zła, osoba rozdarta emocjonalnie. I choć autorka próbuje nakreślić ogólną psychologię postaci oraz kontekst, reakcje oraz bodźce, to ja jej niestety w to nie wierzę. Kya z jednej strony wycofana, inteligentna i ostrożna, z drugiej naiwna i bezrefleksyjna postać. Bardzo szybko angażuje się w bliższe relacje i odnoszę wrażenie, że wchodzi w nie bez zupełnie żadnej refleksji, podczas gdy do każdej innej osoby podchodzi z nadmierną wręcz ostrożnością. Jednak próbując bardziej argumentować moją opinię, czuję, że musiałabym streścić ponad połowę historii. Napiszę tak… Z jednej strony jestem w stanie zrozumieć niektóre z jej decyzji, natomiast nie te w kwestii uczuć romantycznych.
Nie była w stanie dłużej znieść tej samotności. Tęskniła za czyimś głosem, obecnością, dotykiem, lecz jeszcze bardziej pragnęła chronić swoje serce.
Nie ukrywam, że do tego tytułu nastawiłam się jak do kryminału, a nie powinnam. Czuć, że w tej książce chodzi o coś więcej, a sam wątek kryminalny to jedynie tło dla refleksji nad dojrzewaniem w społecznym odrzuceniu, życia w zgodzie z naturą, czy też z samym sobą. Nie jest to powieść, do której będę wracać, ale z pewnością jest to lektura, która pozwoliła mi przełamać ciągnący się od miesięcy zastój czytelniczy, a spędzony przy niej czas uważam za całkiem udany.
marionetkaliteracka.com