Książki bywają naprawdę różne, czasem bardzo interesujące, innym razem do tego stopnia irytujące, że ma się ochotę rzucić nimi o ścianę. Rzadko zdarza się jednak, że gdy wezmę książkę do ręki, nie jestem w stanie wypuścić jej choćby na chwilę, dopóki jej nie przeczytam. To właśnie stało się w przypadku Opowieści niewiernej...
Każdy ma jakieś swoje wyobrażenie idealnego ślubu. Ktoś marzy o małym wiejskim kościółku, kto inny o bajecznej sukni ślubnej, ja marzyłam o tym, by na mój ślub sprowadzić przujaciół z całego świata... Rzeczywistość często weryfikuje nasze marzenia. Na moim ślubie co prawda zagraniczni goście się pojawili, ale tylko Ci naprawdę najważniejsi. Z kolei Ewa, główna bohaterka książki Magdaleny Witkiewicz w ogóle musiała zrezygnować ze ślubu kościelnego, a właściwie odłożyć go na czas bliżej nieokreślony. Ale przecież nie ślub jest najważniejszy, chodzi o to, by być razem i tylko to się liczy... Więc co poniektórych mogą zaskoczyć mocne słowa, jakie padają niedługo później:
„Nie wiedziałam wtedy, ze z małżeństwem jest jak z nową posadą: ile na początku wynegocjujesz, tyle masz. Potem bardzo trudno zmienić warunki – zarówno pracy, jak i życia. Mechanizm działania jest dokładnie taki sam.”
Co się stało? W gruncie rzeczy nic strasznego – mąż uczciwie zarabiał na życie, nie rozbijał się po knajpach, nie łajdaczył z koleżankami z pracy, wolne weekendy poświęcał na doglądanie prac przy budowie domu, w którym już wkrótce miał zamieszkać z Ewą. To Ewa jest tą, która zdradzi. Czy jednak oznacza to, że jest tą złą w związku? Nie do końca...
Mogłoby się wydawać, że autorka podjęła się dobrze znanego tematu: oto dwoje zakochanych dopadła proza życia. Warto jednak zwrócić uwagę, w jaki sposób to zrobiła. Magdalena Witkiewicz wdarła się do duszy nieszczęśliwej kobiety. Nieszczęśliwej, bo pomimo tego, że małżeństwo nie spełnia jej oczekiwań, nie tylko nie potrafi wyegzekwować zmian ale również coraz bardziej podporządkowuje się celom męża, wychodząc z założenia, że tak właśnie w życiu jest... Ewa nie jest kobietą, która z premedytają szuka pozamałżeńskich doznań, jest jednak tak bardzo samotna, że gdy spotyka się z zainteresowaniem obcego jej człowieka, niemal natychmiast ulega pokusie stania się atrakcyjną i pożądaną. Oczywiście jej zachowanie będzie oceniane bardzo różnie, jedni ją potępią, inni wykażą, że tak naprawdę istniała cała masa innych rozwiązań, lepszych niż zdrada, będą jednak i takie osoby które w jakiś sposób bohaterkę zrozumieją...
Osobiście byłam pod ogromnym wrażeniem tego, jak wnikliwie autorka potrafiła opisać problem samotności w związku, tworząc przy tym bardzo wciągającą historię. Właściwie nie potrafię się do niczego przyczepić, książka przemówiła do mnie każdym słowem i z całą pewnością na długo pozostanie w mojej pamięci.
Ze swojej strony gorąco polecam jako refleksję nad małżeństwem, nad spełnieniem, nad życiem. A sama z niecierpliwością wyczekuję kolejnej książki autorki, bo po tym pierwszym, jakże pozytywnym doświadczeniu mam apetyt na o wiele więcej...