„Jestem księżniczką. Zabiję, jeśli trzeba. Ułaskawię, jeśli przekonasz, że warto.
Jestem obca. Zrodzona z ognia i opadających liści. W moich żyłach płynie złota krew. Unicestwiam, spalam, morduję. Tak zdecydowałam. Wiem, w co się pakuję.
~
Usiądź. Opowiem Ci historię Jesiennych Ogni. O nienawiści szaleńczej i namiętnej, rzezi, co pogrzebała niewinnych i o dziewczynie, z rękami umazanymi ojcowską krwią. Posłuchaj historii, w której nawet Tkaczka nie wie, jakie nici splotą się w kunsztowną tkaninę."
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Jesienne ognie" są historią o zaginionej księżniczce, która nie pamięta kim jest. Jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało, banalne nie jest. Spróbuję jeszcze raz. Rey-line jest wyższym feyrem, Panią Jesiennych Ognisk, Jesienną Księżniczką, Panią Października, córką Jesiennego Lisa i wnuczką Łowieca. Problem polega na tym, że ona sama tego nie pamięta. Jej wspomnienia z dzieciństwa skupiają się na ludziach, którzy ją przygarnęli i wychowali niczym własną córkę. Pamięta również Kesa, który był jej pierwszą miłością. Naprawdę wierzyła, że jest człowiekiem, aż do pewnego okropnego dnia, w którym wszystko stanęło na głowie, obudziła się żądza mordu, dostrzegła jak bardzo różni się od innych i że nie jest śmiertelna. Nie mogła jednak wyjawić nikomu kim jest, ponieważ na ziemiach śmiertelnych od wielu lat toczyła się wojna między ludźmi i jej rasą. Przez cztery lata udawała ludzkiego najemnika. Wszystko posypało się, kiedy Kes ją odnalazł i próbował zabić. Wyszło mu to słabo i sam otarł się o śmierć z łapy niższych fayrów. Chcą, nie chcąc Rey-line unieszkodliwiła je wykorzystując swoją władzę nad niższymi. W ten sposób, w jednym z oprawców Kesa odnalazła Przewodnika Jesiennej Sfory, potocznie nazywanego Pożogarem. We dwójkę dochodzą do tego, kim naprawdę jest Rey. Ta wiedza niezbyt spodobała się dziewczynie i ciężko jej się dziwić. Nagle dowiaduje się, że to z jej powodu wybuchła wojna i zakończyć ją może tylko Łowiec, który dawno temu gdzieś przepadł. Ostatecznie Rey-line wraz z Pożogarem zbierają małą ekipę, z którą wyruszają ratować świat. Nie chcę wam zdradzać więcej szczegółów, ponieważ akcja jest niezwykle porywająca i potrafi zaskoczyć.
Jesienna Księżniczka jest świetnie skonstruowaną bohaterką. Wielowarstwową, oryginalną i zdumiewającą. Jest jak powiew świeżego powietrza. Twarda, honorowa, waleczna, prosta - cóż naprawdę złożona z niej osoba. Do tego walczy w nieprzeciętny sposób. Zwykle bardziej przemawiają do mnie postacie męskie, jednak Pani Października bije ich wszystkich na głowę. Jej wyrazistość naprawdę mnie urzekła i wierzę, że każdy czytelnik pokocha ją równie mocno, jak ja. Kes jest z kolei uparty, jak osioł. Zawzięty i momentami mało rozgarnięty, ale mimo tego wzbudził we mnie dużą sympatię. Pożogar robi za tego rozsądnego i chętnie karci i dyryguję swoją panią. Reszta ekipy idealnie się nawzajem uzupełnia. W "Jesiennych ogniach" nie ma niedopracowanych, czy też bezbarwnych postaci. Wszystkie na swój sposób czymś się wyróżniają.
Historia jest przedstawiana z punktu widzenia Rey-line. Akcje wzbogacają nam liczne retrospekcje, które świetnie komponują się na tle bieżących wydarzeń. Akcja trwa od 1 czerwca do 10 października, a w tym czasie dzieje się tyle rzeczy, że aż ciężko uwierzyć. Powieść nie pozwala nam się nudzić nawet przez chwilę. Wszystko zmienia się, ewoluuje, a przede wszystkim całkowicie zaskakuje. Najpiękniejsze chyba jest to, że w końcu trafiłam na opisy, które mnie zachwyciły i pochłonęły. Każdy element tego świata robił na mnie ogromne wrażenie. Naprawdę ciężko mi dostrzec jakiekolwiek wady. Chociaż pewnie nie każdemu przypadnie do gustu język użyty do opisania tej historii, jednak dla mnie jeszcze bardziej urozmaicał całokształt.
Cała książka jest dobrze przemyślana i perfekcyjnie wykonana. Autorka stworzyła świat, który niemal w niczym nie przypomina tego, w którym żyjemy, a jednak bez najmniejszego problemu można się w nim odnaleźć. Przy przekształceniu świata stworzonego w "nasz", aż otwierała buzię ze zdziwienia, nie mogąc się nadziwić, z jaką łatwością i gracją jej to wyszło.
Na koniec muszę zaznaczyć, że to nie jest romans paranormalny. "Jesienne ognie" są opisem specyficznej przyjaźni kształtującej się na polach bitwy oraz podczas odbywania licznych przygód. Samo czytanie tej książki jest zdumiewającą przygodą, do której mam nadzieję będę często wracała, a swojego egzemplarzu nie oddam za nic! To naprawdę fantastyka z najwyższej półki i wiele dałabym za kontynuacje.
Ocena: 6/6 [Nie lubię dawać tak wysokich ocen, więc wierzcie mi to naprawdę lektura obowiązkowa :) ]
"Bo ten świat gwiżdże na to, czy my widzimy sens w jego istnieniu czy nie."