Złożoność świata i nasz wielowarstwowy ‘rozchaotyzowany’ sposób jego odbioru, wypada przyjąć do wiadomości, zdiagnozować, opisać i w miarę możliwości rozsądnie unikać. Taki szum w podejmowaniu decyzji dotyczy życia prywatnego i mechanizmów codzienności struktur formalnych. Ciąży w salach sądowych, podczas rekrutacji w firmach, podczas konsyliów lekarskich, przy ustalaniu wysokości składki ubezpieczeniowej, w decyzjach makroekonomicznych i w każdych innych, gdzie człowiek chce mieć coś do powiedzenia. Podobno traktujemy tendencyjność w opiniach jako główną bolączkę, a wypieramy szum, czyli rozrzut postaw, sądów prognostycznych i post-factum, gdy nie dysponuje się pełnią wiedzy o realiach poprzedzających ten drugi typ rozstrzygnięć. Trzech badaczy społecznych w książce „Szum, czyli skąd się biorą błędy w naszych decyzjach” postanowiło potraktować poważnie subiektywny świat przekonań i poddać go dość skrupulatnemu ‘rozłożeniu na czynniki’, przywołując badania statystyczne i korzystając z własnego doświadczenia, jako badaczy i konsultantów prywatnego biznesu. Daniel Kahneman, Olivier Sibony i Cass R. Sunstein podzielili się faktami o nieuchronności generowania kaskad błędów jednostkowych i środowiskowych. Pierwszy autor, gwiazda popularyzacji nauk styku ekonomii i psychologii i ciekawy demistyfikator błędów poznawczych jako lenistwa ludzkiego mózgu, postanowił pójść krok dalej i dołożyć do sukcesu słynnej pracy (*) nową jakość. Wyszło średnio z plusem. Praca jest nierówna, momentami zbyt detaliczna, uwikłana w rozbudowane przykłady, słabo oparta na psychologii i z wyraźnym komponentem budowania treści typowej dla podręczników doradztwa. Na szczęście są partie ciekawe, szczególnie podsumowanie jako udana rekapitulacja, z której w głowie czytelnika pozostaje niepokój o poziom ‘własnego zaszumienia’.
Choć „Szum” to dobry pomysł na ważną pracę, która ma być pomocna w wielu sytuacjach, gdy kierujemy się subiektywnym osądem, to w realizacji wypadł czasem przeciętnie. Być może autorzy podzielili się partiami tekstu, bo widać nierówności stylu w kolejnych rozdziałach. Nie sposób wyliczyć moich wszystkich zastrzeżeń, ale też i długiej listy dobrych partii. Niewątpliwie fragmenty o potrzebie formalizacji procesu formułowania sądów, włącznie z nieodzownością stosowania mechanicznych (algorytmicznych) technik zbliżania się do prawdy, to ważny komponent. Ten sam, niepokojący niektórych, kierunek wspiera model Meehla (str. 137-140) – jako konsekwencja analizy przekrojowych badań, czy dobre wyniki automatyzacji diagnozy w radiologii (str. 330-334). Autorzy pokazują, że nasze przekonanie o eksperckości, potrzeba prawa do wyjątkowości (i istnienie oczywistego komponentu naszej złożonej samooceny), to czasem zgubne przeświadczenie, że mamy prawo do opinii (mamy zawsze, ale nagminnie jest ona daleko mniej ciekawa/przydatna, niż chcielibyśmy sądzić). Często jednak, jak wykazują przywołane przez autorów badania, zapominamy, że konsekwencje naszej ‘wolności wypowiedzi’ odbiegają niepokojąco od tego, co sami chcielibyśmy zbudować w przestrzeni wspólnej. Wypominając innym błędy poznawcze, ‘bezdusznym liczbom odbierając prawo’ do udziału w procesie budowy solidnych ram odniesienia, skazujemy się na dodatkową dawkę nieprzewidywalności (str. 434-435):
„Jedyne, co pozwala nam dostrzec szum, to statystyczny ogląd rzeczywistości, a taki ogląd nie przychodzi nam naturalnie – wolimy opowieści przyczynowo-skutkowe. Brak myślenia statystycznego w naszych intuicjach to jeden z powodów, dla których błędy poznawcze skupiają na sobie znacznie więcej uwagi niż szum.”
„Szum” nie jest pochwałą matematyki (przynajmniej nie wprost), raczej próbą zmuszenia czytelnika do zastanowienia się nad konsekwencjami podanych licznych przykładów, gdy nieświadomość szumów szkodzi. Opracowany przez profesorów zestaw praktycznych zasad, nazwany ‘audytem szumów’, to sprawdzony ‘w boju’ proces analizy ułomności konkretnych instytucji/biznesów, który jednak nie za bardzo pasował mi do przesłania książki. Nie tylko chodzi o dość ‘branżowo-komercyjny’ język, ale o zaburzenie w syntetyczności głównego celu publikacji, który rozumiem jako namysł nad kondycją ułomności ludzkiej. Choć już sam, dość sformalizowany (i zapewne przetestowany w praktyce), zestaw zasad tzw. ‘technik higieny decyzyjnej’ (str. 437-441, 454-456) można świetnie wprost stosować w każdej sytuacji – od popołudniowej rozmowy przy kawie, po analizę sensowności przejęć w globalnych korporacjach.
Opisany podział typów szumów na pod kategorie, to bardzo ciekawy problem, który autorzy jednak podali dość rozwlekle i mało jednoznacznie (str. 237-259). Na szczęście świetne podsumowanie pracy naprawia ten błąd. Ponieważ dużo rad jest do zastosowania w naszej codzienności, to książka Kahnemana, Sibony i Sunsteina stanowi wartościową ofertę dla każdego. Dyskusja nad ramami moralności sądów, nad wartością posiłkowani się kilkoma opiniami, nad granicami wolności wypowiedzi i zaszytymi w ‘social media’ filtrami na przemoc słowną (ciekawy przykład mechanizmów Facebooka wprowadzonych w 2020), to udana próba szerokiego rozpatrzenia zjawiska szumu. Jeśli do tego dodamy ciekawą analizę sensowności posiłkowania się formalną inteligencja dla lepszego osądu, to stajemy jako czytelnicy przed pytaniami, czy da się faktycznie skutecznie walczyć już nie z nieuświadomieniem ułomności sądów, ale wręcz z świadomymi dezinformacjami. Niestety w te rejony autorzy się nie zapuszczają, choć mogliby (nawet kosztem biznesowych porad dla rekruterów korporacyjnych). Obraz współczesnego zamętu internetowego może dopełnić długa lista przykładów ludzkiej bezradności wobec własnych ocen. Słabo wypadamy w prognozach, w odnajdywaniu istotnych składników dla poprawnej oceny, zbytnio zawierzamy ‘własnemu nosowi’, doświadczeniu życiowemu i zawodowemu. Wyszukując nieistniejące prawidłowości w strumieniu zjawisk, często wypadamy gorzej niż zwykły losowy mechanizm decyzyjny (szokująco wstydliwy dla ludzi przykład pada na stronach 358-359 – zostawiam bez opisu, zachęcając do lektury innych).
„Szum” to książka nie najgorsza (czasem słaba, czasem bardzo dobra). Sam nie mogę jej jednoznacznie polecić/odradzić. Zapewne poszukujący takiej tematyki, powinni sięgnąć po tekst. Wszystkim polecam podsumowanie i zakończenia rozdziałów. To takie syntetyczne kilka zdań, które pozostają na dłużej i pozwalają wrócić do treści po lekturze całości, oferując kluczowe komponenty argumentacji i wnioskowania. Przydatny okazał się skorowidz, szczególnie w związku z dość nieprecyzyjnie zaplanowanym podziałem treści, co zmuszało mnie do wracania i poszukiwać kluczowych fraz ponownie. Z drugiej strony, autorzy zastosowali niedobry mechanizm budowy przypisów – nie sygnalizują ich w treści, a jedynie zbierając na końcu z podaniem stron, których dotyczą.
Mieszane uczucia – DOBRE minus – 6.5/10
=======
* „Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym”, D. Kahneman, Media Rodzina 2012