Co wyróżnia książkę Margaret Rogerson z całego zastępu powieści o fae, którym przewodzi Sarah Maas i Holly Black? Powiedziałabym, że fakt, że da się ją czytać, ale zapewne wiele fanek tych autorek się ze mną nie zgodzi. Tak więc pójdę inną drogą. "An Enchantment of Ravens" to książka ciepła, niczym koc otulający nas w mroźną zimową noc. Napisana pięknym, urokliwym stylem. Niczym źródlana woda opływająca czytelnika, świeża i migocząca w blasku słońca.
I tak, zdecydowanie da się ją czytać.
Rook jest księciem jesiennego dworu, a Isobel, utalentowana malarka, ma stworzyć dla niego portret. Nikt się nie spodziewa, jak wiele kłopotów i problemów to spowoduje i jak wiele o sobie dowiedzą się ci dwoje. Ani jak bardzo to zmieni ich poukładane, choć niekoniecznie szczęśliwe do tej pory życie. Intryga nie jest więc skomplikowana, a akcja nie rwie do przodu niczym spłoszony koń - powiedziałabym jednak, że jest to zaleta powieści. Dzięki poetyckiemu stylowi autorki powoli suniemy wraz z bohaterami przez krainy fae, wtapiamy się w las głębiej i głębiej, a wszystko to, cała ta magia, okraszona jest czarem delikatnym niczym jesienna pajęczyna.
To, w jaki sposób autorka przedstawia zaklęty lud, wpasowuje sie idealnie w moje wyobrażenie o nim. Fea przedstawione w książce są stworzeniami lasu i nocy, a czar ukrywa ich prawdziwą naturę. Są napisane jako marzenie senne każdego śmiertelnika, tylko pozornie doskonałe, naznaczone wiekami życia i mrokiem skrywanych uczuć. I są śmiertelnie niebezpieczne, gdyż każde niesprecyzowane życzenie może uderzyć ze strony, z której najmniej sie tego spodziewasz. Pomijając niezaprzeczalny fakt, że ich moce potrafią o wiele więcej, niż samo spełnianie nierozsądnych życzeń śmiertelników.
"An Enchantment of Ravens" to nie książka dla każdego. Powiedziałabym nawet, że jest ona trochę specyficzna. Nie ma tutaj nagłych zwrotów akcji, nie ma dreszczyku emocji. Jest spokój, który nie mija nawet podczas opisywanych walk czy zmagań z niebezpieczeństwem. Są zaczarowane kręgi, cykady i opadające liście. Jest dużo podróżowania po lesie, podczas której to podróży bohaterowie poznają sie lepiej. Powiedziałabym, że jest to spokojna, wyważona książka, która ma zauroczyć pewien rodzaj czytelnika. Takiego lubiącego poezję, wieczory przy grzanym winie, muzykę folkową i bieganie boso po trawie w czasie deszczu.
Jest to książka do której będę często wracać. Ten spokój, czarowny i delikatny, zauroczył mnie kompletnie. Jedyne co odrobinę dźgało mnie pod skórą, był zbyt szybko rozwinięty wątek uczuciowy - ale sam fakt, że przeczytałam cokolwiek ocierającego sie o romans fantastyczny i - co więcej - podobał mi się on, świadczy o wysokich walorach estetycznych tej powieści. Jeśli wiec jesteś rodzajem czytelnika, który wymieniłam, być może Rook rzuci także na ciebie krucze zaklęcie.