W 2021 roku po raz pierwszy sięgnęłam po twórczość P.C. Cast i Kristin Cast. Spells Trouble. Wiedźmi czar to książka, która okazała się dla mnie bardzo przyjemnym powrotem do książek fantastyczno-młodzieżowych sprzed lat. Co więcej, jej zakończenie pozostawiło mnie w niemałym zaskoczeniu. Dziś przyszedł w końcu czas na to, bym opowiedziała Wam o swoich wrażeniach po przeczytaniu kontynuacji, czyli Omens bite. Dary bogiń.
Hunter i Mercy muszą poradzić sobie z nową rzeczywistością - po tragicznej śmierci matki, pod ich opiekę trafiają starożytne portale oddzielające ludzki świat od królestw, w których spotkać można najmroczniejsze byty. Jednak siostry, zamiast zjednoczyć się w tej trudnej chwili, popadają w konflikt, przez co każda idzie w swoją stronę. Obie samotne i coraz bardziej przerażone próbują na własną rękę zapieczętować bramy na nowo. Czy im się to uda? No i czy siostrzana więź ma szansę na ocalenie?
Powiem szczerze, że powrót do tej historii po tak długim czasie był... dość dziwny. Z jednej strony pamiętałam te bohaterki, pamiętałam, jakie wrażenie wywarła na mnie poprzednia część, ale z drugiej bałam się, że jednak czegoś nie zrozumiem do końca (bo przykładowo wyleciało mi z głowy znaczenie danego słowa czy zaklęcia rzucanego przez siostry). Jak się jednak okazało, tylko pierwsze strony były dla mnie dość trudne w odbiorze - później weszłam w tę historię, niczym rozgrzany nóż w masełko.
Obie siostry zasłużyły sobie tutaj na porządny opiernicz i nie będę tego ukrywać. Zarówno Hunter, jak i Mercy wykazały się w tej części egoizmem i brakiem zrozumienia dla drugiej strony. Jedna uważała, że to ta druga jest największą egoistką na świecie i próbuje zwrócić na siebie uwagę, druga zaś uważała dokładnie to samo o tej pierwszej. Nie będę też ukrywać, że bardziej byłam po stronie Hunter, którą też bardzo polubiłam w pierwszym tomie, aczkolwiek nie uważam Mercy za złą siostrę. Po prostu myślę, że obie są piekielnie uparte i powinny nad tym popracować, bo... dość cienko to widzę.
Sama historia zdołała mnie wciągnąć i zaangażować w przedstawioną akcję, za co jestem w zasadzie wdzięczna. Dzięki tej książce mogłam oderwać swoje myśli od wszelkich problemów i trosk, a skupiłam swoją uwagę w stu procentach na przygodach głównych bohaterek. No a te były... naprawdę ciekawe. Choć powiem szczerze, że podczas czytania tej książki doszłam do wniosku, że książka Spells Trouble. Wiedźmi czar bardziej do mnie przemawiała - być może wpływ na to miał rzeczywiście fakt, że obie części czytałam w takim odstępie czasowym? Kto wie, wszystko jest możliwe. Nie oznacza to jednak, że uważam Omens bite. Dary bogiń za powieść złą - absolutnie nie.
Obie autorki zdecydowanie wiedzą, w jaki sposób poprowadzić historię, by podtrzymać uwagę i zainteresowanie czytelnika – jestem tego żywym przykładem. Poznawanie dalszych losów Hunter i Mercy dostarczyło mi dużo przyjemności i takiej najzwyklejszej w świecie frajdy z czytania (o ile mogę tak to określić). Cieszę się, że poznałam te bohaterki i twórczość tych autorek – z pewnością będę sięgać po poprzednie ich powieści.
Jeśli poszukujecie dość lekkiej fantastyki młodzieżowej, która Was wciągnie, zajmie Waszą uwagę i po prostu idealnie sprawdzi się na wolny wieczór, to koniecznie sięgnijcie po książki z cyklu Siostry z Salem.