Sama nie wiem jak opisać te powieść, mam co do niej mieszane uczucia. Podobała mi się ale chyba spodziewałam, się, że bardziej mnie poruszy, że opowiadana historia będzie bardziej niesamowita, wciągająca, tajemnicza, ciekawa, mniej przewidująca… A książkę czyta się przeraźliwie lekko i niczym nie zaskakuje.
Fran Morrisom jest muzykiem, podróżuje po świecie grając w różnych orkiestrach. Nagle musi wrócić do Londynu - jej ojciec miał wylew i Fran musi zaopiekować się nim i jego pracownią witraży, Minister Glass. Drogi jej i jej ojca rozeszły się wiele lat wcześniej. Wychowywał ją sam, a o śmierci i przeszłości żony nigdy córce nie chciał powiedzieć, czego mała dziewczynka a teraz dorosła kobieta nie potrafiła zrozumieć. Fran miała trudne dzieciństwo, nie odnalazła nici porozumienia z ojcem, co nie pozostało bez wpływu na jej dorosłe życie, na problemy z relacjami z innymi ludźmi, a głównie mężczyznami.
Fran wraz z pomocnikiem pracowni Zackiem podejmuje się renowacji starego witraża z kościoła Świ. Marcina. Poszukując informacji o historii tego dzieła Fran trafia na pamiętnik Laury, kobiety, która żyła ponad sto lat temu. Z fascynacją śledzi jej losy, jednocześnie dowiadując się wiele na temat witraża i swojej rodziny.
Historia Laury jest prezentowana w postaci jej opowieści i listów, jakie pisała do swojej zmarłej siostry. To właśnie ta historia z epoki wiktoriańskiej mnie najbardziej rozczarowała. Nie miała w sobie tego „czegoś”, nie urzekała, była zwykła i płaska. Wiem, że nie była najważniejsza bo miała za zadanie naprowadzić Fran, pomóc jej odnaleźć właściwą drogę ale jednak zabrakło mi jakiegoś elementu. Jednakże przyznaję, że obie historie są zręcznie połączone, teraźniejszość i przeszłość przeplatają się ze sobą jakby naturalnie. Ale do gustu mi bardziej przypadła historia Fran - jej bieżącego, nowego życia, jakie rozpoczyna, jej perypetie miłosne i życiowe.
Wiedza o matce, jaką Fran zdobywa z dokumentów znalezionych w domu i w końcu z listu ojca pozwala jej zrozumieć wiele rzeczy, pozwala jej wybaczyć i inaczej spojrzeć w przeszłość. Wielka tu okazuje się siła przebaczania, oczyszczająca i niezwykle ważna.
Zwraca uwagę, niezwykle bogaty i kolorowy świat Fran, pełen sztuki i muzyki, co autorka doskonale oddaje w swoich plastycznych opisach, w zamiłowaniu i pasji poszczególnych bohaterów. Podobał mi się wątek aniołów, ich obecności w życiu bohaterów, zarówno w zwyczajnym codziennym jak i tym wewnętrznym, duchowym. Wnosi do powieści wiele ciepła, trochę magii, spokoju… Urzekła mnie Amber, swoją naiwnością, ciepłem, dobrocią.
Jak mówiłam książkę czyta się lekko i przyjemnie, relaksuje i odpręża, daje nadzieję i mówi wiele na temat właściwych wyborów w życiu, na temat poszukiwania prawdy, akceptacji. Pobudza wyobraźnię.Bohaterowie znacznie ułatwiają odbiór swoją naturalnością, szczerością. Niektórzy wywołują ciepłe i serdeczne uczucia, aż chciało by się zostać ich opiekunem, Aniołem Stróżem. Bo przecież każdy z nas na pewno jakiegoś ma…