W ogniu recenzja

Joanna Gajewczyk moim sercem zawładnęła już jakiś czas temu, kiedy światu ukazała się książka "W moim śnie". Była to w moim przypadku pierwsza powieść, która łączyła ze sobą wiele wątków.

Takie połączenie wydawało mi się wybuchowe, a okazało się wyjątkowe i niełatwo było o nim zapomnieć. Romans, thriller i wątek paranormalny to idealne połączenie, które podbija do dziś serca wielu czytelników. Tym razem autorka napisała opowiadanie z uniwersum książki "W moim śnie".

"W ogniu" to krótka, ale rzeczowa historia, która ani przez chwilę nie pozwala się nudzić odbiorcom. To opowiadanie to 56 stron niepewności, ognia i strachu, który nie odpuszcza aż do ostatniej strony. Przyznam szczerze, że znajomość treści książki "W moim śnie" wiele ułatwiła i raczej ciężko jest sięgać po to opowiadanie, nie znając przeszłości bohaterów. Żałuję trochę, że autorka ograniczyła się tylko do jednej historii. Myślę, że znalazłoby się jeszcze wielu bohaterów, którzy potrzebowaliby pomocy Poli.

Naprawdę z ogromną przyjemnością powróciłam do twórczości Joanny Gajewczyk. Bardzo lubię pióro autorki, ponieważ dzięki niemu można odnieść wrażenie, że przez książkę się po prostu płynie. Myślę, że to połączenie nigdy mi się nie znudzi i czekam na więcej.

Autorka zdecydowanie nie boi się brutalności, które na co dzień przynosi nam życie i mimo że książka jest króciutka, w żaden sposób nie ujmuje jej to uroku. Rzeczy, z którymi musi zmierzyć się Pola, w czasie świadomego śnienia przerażają i wywołują dreszczyk emocji.

Podobało mi się, że tym razem autorka bardziej skupiła się na samym wątku paranormalno-kryminalnym niż rozwoju relacji głównych bohaterów. Mimo to w opowiadaniu nie brakowało emocji. Sama autorka powiedziała, że "liczy się jakość, a nie ilość" i muszę przyznać, że Joanna Gajewczyk zdecydowanie utrzymuje poziom.

Opowiadanie "W ogniu" jest dostępne na Legimi i zachęcam Was do przeczytania. Może po tej krótkiej historii zdecydujecie się na książkę "W moim śnie"? Powiem jedno — zadecydowanie warto.