Mniej więcej pół roku temu, za sprawą Michelle Harrison, po raz pierwszy spotkałam się z siostrami Wspacznymi w pierwszej części ich przygód, czyli „Szczypcie magii”. Dzisiaj, w przededniu wydania kolejnego tomu ich historii, chciałabym podzielić się swoją opinią o „Odrobinie czarów”, która wydaje mi się jeszcze lepsza niż poprzednia. Wygląda więc na to, że powstaje tu seria książek dynamicznych, zabawnych, trochę strasznych, a przy tym magicznych, pokazujących, co w życiu jest najważniejsze. Uwielbiam szatę graficzną tej serii. Przebogata okładka przywodzi na myśl kultury Wschodu, kojarzy się trochę ze sztuką indiańską.
Siostry Wspaczne – Betty, Fliss i Charlie znów wplątały się w tajemniczą historię, pod którą ukryta jest stara legenda Wronoskału. Pewnego wieczora z pobliskiego więzienia ucieka dwóch zbiegów, a jednego z nich najmłodsza Charlie znajduje na podwórku. Problem w tym, że to mniej więcej dziewięcioletnia dziewczynka, która za wszelką cenę chce uratować swojego ojca, niewinnie oskarżonego o zamordowanie przyjaciela i skazanego na śmierć. Kiedy w Kieszeni Kłusownika pojawiają się strażnicy więzienia, siostry postanawiają ukryć Błądkę. Nieporozumienie doprowadza do tego, że strażnicy uznają Charlie za poszukiwaną dziewczynkę i zabierają ją, razem z babcią. Wkrótce jednak okazuje się, że mężczyźni tylko podawali się za strażników, a w rzeczywistości nie wiadomo, jakie mają zamiary wobec Charlie. Tajemnicza, eteryczna Błądka też nie wyjaśnia, czego mogliby od niej chcieć. Dziewczęta, kierując się niepewnymi wskazówkami, wyruszają w samotny rejs po niebezpiecznych wodach otaczających Wronoskał, pełnych Błędnych Ogników, szukających ukojenia, bezwzględnych piratów i magicznych pułapek, by odnaleźć i uwolnić najmłodszą Charlie.
Książka jest pełna siostrzanej miłości tak silnej, że przenoszącej góry. Pokazuje też, że w życiu warto kierować się nie tylko dobrem własnym, ale przede wszystkim zrozumieniem i współczuciem dla innych, którzy sami nie są w stanie poradzić sobie z trudnościami. Relacja dziewczyn z Plujem – młodym piratem spotkanym na wraku na środku morza uzmysławia, że nie należy oceniać ludzi po pozorach, a każdy zasługuje na drugą szansę, nawet jeśli kiedyś nas zawiódł. Największymi wartościami, jakimi należy kierować się w życiu są miłość i szacunek do innych.
Ta historia jest bardzo dynamiczna, niezwykła, pełna magii, pełna ryzyka i niebezpieczeństw, które podejmowane w imię miłości, kończą się dobrze. Bohaterkom towarzyszy legenda o trzech braciach i magicznej wyspie, na której mieli odnaleźć najcenniejsze skarby. Nawet nie wiedziałam kiedy przebrnęłam przez czterysta stron znakomitej, niezwykłej przygody. Pomimo groźnych postaci, strachu towarzyszącego bohaterkom, książka nie epatuje i nie zniechęca mroczną atmosferą. Przeciwnie, dobro i przyjacielskość bohaterek rozwiewają mgły nad złowrogimi okolicami. Mimo zagrożenia nie opuszcza ich dobry humor, zwłaszcza Charlie nie traci dziecięcej bezczelności i ciętego języka.
„Odrobina czarów” to książka dla młodszych nastolatków, które lubią klimat baśni, awanturnictwa i wierzą w magię. Jest historią, która może sprowokować do mądrej rozmowy o życiowych wartościach, wśród których nie należy stawiać na pierwszym miejscu bogactwa. Taka postawa unieszczęśliwia nie tylko nas samych, ale niszczy relacje z bliskimi. To jedna z tych książek, która przypadnie do gustu zarówno dzieciom, jak i dorosłym. Dla mnie szczególna i wyjątkowo godna uwagi.