„Odpłata” Agnieszki Jeż to książka wobec, której miałam spore oczekiwania. Czy im sprostała? I tak, i nie.
W góralskiej chacie na Mazurach, pod deskami podłogi, sierżant Wiera Jezierska odnajduje zwłoki mężczyzny i … rower. W toku prowadzonego śledztwa okazuje się, że to ciało zaginionego kilka lat wcześniej robotnika, który pracował przy usadowieniu góralskiego domu na mazurskiej wsi. Śledztwo zaprowadzi Wierę, aż do Nowego Targu, miejsca skąd pochodził zaginiony mężczyzna i gdzie odnajdzie się kolejne ciało zakopane wraz z rowerem. Tym razem Mazura, pogrzebanego w podhalańskiej ziemi.
Książkę mimo retrospekcji rozpoczynających każdy rozdział, wielości wątków i postaci czytało się szybko i przyjemnie, a to za sprawą stylu autorki. Język powieści cechuje się bowiem niezwykłą zwięzłością, zarówno jeśli chodzi o wypowiedzi bohaterów, jak i opisy. Mam wrażenie, że każde użyte przez Autorkę słowa jest doskonale wyważone i celowe.
Agnieszka Jeż po raz kolejny udowadnia, że nie boi się poruszać trudnych tematów. Zarówno jeśli chodzi o wątek historyczny, który zgrabnie udało się jej wpleść w fabułę i który bezpośrednio łączy się ze współczesną, stworzona przez nią fikcją, jak również problem społeczny, któremu poświęca nieco uwagi. Zbrojna przemoc wobec ludności żydowskiej tuż po zakończeniu II wojny światowej, między innymi na Podhalu oraz przemoc wobec kobiet, która wśród górali zdaje się być zjawiskiem powszechnie akceptowanym z pewnością nie należą do tematów łatwych i budzą spore kontrowersje.
I teraz pewnie zastanawiacie się, dlaczego skoro jest tak dobrze, nie jestem w pełni usatysfakcjonowana lekturą. Otóż sekret tkwi w kreacji bohaterów.
Tylko jedna z bohaterek tej powieści budzi moją sympatię. Jest niezależna, silna, kompetentna, inteligentna i spójna, odpowiednia osoba na odpowiednim stanowisku. Prokuratorka Maria Przyzwan. Żałuję, że to nie ona jest osobą prowadzącą śledztwo, chociaż rola mentorki jaką pełni wobec Wiery jest nie do przecenienia. Mam wrażenie, że tylko dzięki jej subtelnym radom i podpowiedziom ostatecznie udaje się Jezierskiej rozwikłać zagadkę.
Nie rozumiem zamysłu Autorki, która główną bohaterkę – sierżant Wierę Jezierską początkowo ukazuje jako ambitną, inteligentną, niezależną, silną, mocno wyczuloną na seksistowskie wypowiedzi na temat kobiet i potępiającą patriarchat wegetariankę, aby następnie konsekwentnie i z uporem wszystkim tym cechom i światopoglądowi zaprzeczyć. W toku powieści Wiera nie tylko zajada się kwaśnicą na żeberkach i grubymi plastrami baleronu, ale także wdaje w romans z mężczyzną wywodzącym się z grupy społecznej, która zdrady małżeńskie, przemoc wobec kobiet oraz patriarchat traktuje jako coś naturalnego. Jedna upojna noc sprawia, że Pani sierżant zaczyna snuć plany na przyszłość z ucieleśnieniem tego, czemu kilkadziesiąt stron wcześniej tak gorliwie była przeciwna. Ponadto sądzę, że uważny czytelnik już około 100-120 stron przed końcem wiąże fakty i jest w stanie domyślić się zakończenia, a Wierze udaje się to dopiero na ostatnich kilku stronach. Mało to wiarygodne.
Dodam tylko, że w nie lepszym świetle ukazała Autorka innych stróżów prawa.
Reasumując, „Odpłata” to całkiem dobrze skonstruowany i napisany kryminał z wątkiem historycznym. Uwrażliwiający na problem społeczny jakim jest przemoc wobec kobiet. Niestety w komplecie otrzymacie również budzącą niechęć i antypatię główną bohaterkę.
Jak zwykle zachęcam Was do lektury i sprawdzenia, czy mam rację czy może jednak „się czepiam”.