Kiedy marzenia się spełniają i wszystko co upragnione, a nawet więcej, już się wydarzyło nadchodzą spokojne chwile, może nie błogie, ale takie, które powinny dać oddech po latach wyrzeczeń i ustępstw. Po prostu można wreszcie można cieszyć się swoimi i bliskich dokonaniami, poświęcić się temu na co kiedyś brakowało czasu i cierpliwości, docenić momenty wspólnie spędzane. Jednak świat nie stoi w miejscu i nagle to co kiedyś upragnione teraz uwiera, ciśnie i przynosi niezadowolenie zamiast szczęścia. Jak to możliwe, że kiedyś mając mniej było się bliżej siebie niż teraz, gdy wszystko ułożyło się zgodnie z planami? W ułamku sekundy nagromadzone przez dni, miesiące, lata, pretensje - mniej lub bardziej uzasadnione znajdują ujście. Zamiast buntu, wyjazd na wakacje, mający dać szansę na odnalezienie siebie, tego co gdzieś znikło i czego odczuwa się brak ...
Szkocja budzi wiele skojarzeń, od Szkotów w kiltach, poprzez zagubione gdzieś pomiędzy Higlands ruiny, aż do wzgórz i dolin pokrytych grubym kobiercem wrzosowisk w fioletowym kolorze. Dla Basi właśnie jedno z takich miasteczek ukrytych pomiędzy górskimi serpentynami ma być miejscem odpoczynku od codzienności, obowiązków, a nawet rodziny. Chwile spędzone z dala od bliskich powinny dać odpowiedź na pytanie: jak odnaleźć się w życiu, w którym wszyscy mają już swój punkt zaczepienia, tylko ona jest jedynie jego obserwatorem, bez prawa głosu, a raczej bez brana go pod uwagę. Plany jednak mają to do siebie, że często ulegają zmianom, a może to los daje okazję by wreszcie zobaczyć wszystko w innym świetle? Wydaje się banalnym stwierdzenie, że kilka minut zmienia wiele w ludzkiej egzystencji, ale czasem jest początkiem czegoś, co w ogóle nie było brane pod uwagę. Skupiając się na sobie łatwo stracić z oczu otoczenie i to co do tej pory było ważne, nie zauważa się oddalenia, a jedynie to co drażni. Moment gdy jest się zmuszonym zatrzymać pozwala na odrobienie zaległości z przeszłości, ta może zaskoczyć i pozwolić na odkrycie faktów, ukazujących prawdziwy obraz tego co przeminęło, lecz odcisnęło piętno na zawsze.
Jak to możliwe, że można przez lata żyć podwójnym życiem, ze świadomością, iż oszukuje się wszystkim i co najważniejsze samego siebie? Basia wchodzi w świat kobiety, będącej dla niej ideałem, chociaż odległym i nieznanym, a teraz dającej jej pozwolenie wejścia w najskrytsze swoje sekrety. Jak zmieni to ją i jej spojrzenie na siebie i bliskich? A może ktoś inny, dopiero co poznany, pozwoli dostrzec światełko w życiowym tunelu?
"Pensjonat na wrzosowisku" nie jest spektaklem jednego aktora, autorka daje głos kilku bohaterom, przedstawiającym ich historię, dzięki czemu czytelnik jest w centrum wydarzeń, a to co rozgrywa się przed jego oczyma nabiera barw i zapachów. Zamiast jednopłaszczyznowej panoramy Anna Łajkowska przedstawia wielopunktową perspektywę, do której każda z postaci wprowadza swoje emocje, rozmyślania, wspomnienia, naznacza ją po prostą własną osobą. Nic nie jest z góry przesądzone, a to co wydawało się początkowo jednoznaczne nabiera całkowicie innych kształtów, kiedy poznaje się wszystkie detale. Zdrada ma wiele odsłon, czasem dotyczy drugiej osoby, czasem samego siebie, początki ma różne, podobnie jak zakończenia, ale łączy je jedno - oszukiwanie nie tylko otoczenia, lecz również własnej osoby. Jaki finał ma podróż Basi i jej bliskich? Nie taki jak można by się początkowo spodziewać i inny od przypuszczeń nasuwających się w trakcie lektury, bo czasem niemożliwe staje się faktem, ale nim nastąpi trzeba spojrzeń z innej perspektywy na przeszłość, przyszłość i samego siebie.