Patrząc na okładkę książki „Odnaleźć siebie” można by spodziewać się kolejnego, gorącego romansu erotycznego, a tymczasem to opowiesć o kobiecie, która próbuje odpowiedzieć sobie na pytanie, kim właściwie jest. Można by ją zaliczyć do literatury obyczajowej, z delikatnym wątkiem romansu, a nawet thrillera o charakterze domestic noir, gdyż główny wątek dotyczy sekretów rodzinnych.
Już w prologu historia zaczyna się mocnym akcentem, w którym poznajemy wydarzenia z przeszłości bohaterki, gdy była jeszcze małą dziewczynką. Zuzia wracała właśnie z rodzicami do domu po wspaniale spędzonych świętach Bożego Narodzenia u swoich ukochanych dziadków. Jadąc, dziewczynka marzy o zabawie nową lalką, którą otrzymała w gwiazdkowym prezencie, gdy nagle widzi nadjeżdżającą z naprzeciwka ciężarówkę.
W tym momencie ten wątek się urywa i nie wiemy, co się wydarzyła dalej, gdyż kolejny rozdział przenosi nas w czasie, gdzie Zuza jest już dorosłą kobietą. Wraca właśnie do Polski, do rodzinnego Wrocławia pozostawiając za sobą dotychczasowe życie i męża, z którym chce się rozwieść. Teraz musi na nowo zbudować swoje życie, ale wyłaniające się tajemnice rodzinne sprawiają, że nie jest to łatwe.
Początkowo wydaje się, że wszystko powoli zaczyna się układać jak najlepiej. Ma wsparcie rodziców, pomocnego sąsiada, Kamila i oddaną przyjaciółkę, Baśkę. Na jednym ze spacerów trafia do „Księgarni z duszą”, którą prowadzi Dobromir i Matylda, przesympatyczne małżeństwo. Zuza szybko znajduje z nimi wspólny język, gdyż ona też uwielbia książki. Ten spokój burzy artykuł z 1997 roku znaleziony w archiwalnym numerze „Głosu Wrocławia”, w którym dziennikarz opisał tragiczny wypadek samochodowy na drodze z Legnicy do Wrocławia, który miał miejsce pod koniec 1996 roku. Z tego nieszczęśliwego zdarzenia cało wyszła tylko mała, trzyletnia dziewczynka. To w dziwny sposób porusza u Zuzy czułe struny serca i budzi niepokój. Do tego od jakiegoś ma wrażenie, że ktoś ją obserwuje, a poza tym zaczyna otrzymywać drobne upominki i karteczkę z napisem „Przepraszam.”
Powieść „Odnaleźć siebie” jest debiutem pani Marty Malinowskiej, czego w ogóle nie wyczułam. Jej sposób prowadzenia fabuły jest przemyślany, dobrze zaplanowany a wszelkie wątki zostały doprowadzone do końca dając odpowiedzi na wszystkie pytania, jakie pojawiają się w trakcie poznawania kolejnych epizodów. Z początku pojawia się zbyt dużo szczegółowych opisów, które w skrócie przybliżają nam wcześniejsze wydarzenia z życia głównej bohaterki i jej związku z Michałem. Ich historia mogłaby być bardziej rozwinięta, na przykład w osobnym tomie, a tak mamy ją w pigułce.
Zuza nie raz zaimponowała mi swoją postawą, sposobem bycia i empatycznym podejściem do drugiego człowieka, ale też stanowczą reakcją w momencie, gdy nagle ponownie pojawia się Michał, chcąc naprawić ich relacje. Z kolei drażniła mnie czasami trudnymi do zrozumienia reakcjami wobec Kamila, gdyż zbyt szybko wyciągała wnioski, zamiast po prostu o tym porozmawiać.
„Odnaleźć siebie” to wciągająca opowieść z lekkim dreszczykiem emocjonalnym i z ciekawym pomysłem. Nie brakuje w niej sekretów i niejasnych sytuacji, tak jak nie brakuje wydarzeń, które pojawiają się dosyć dynamicznie, tworząc fabułę pełną zwrotów akcji, zaskakujących epizodów i ciekawych postaci. Autorka zastosowała w niej różne rodzaje narracji, co jeszcze bardziej urozmaiciło tę złożoną z kilku wątków historię. W większości to Zuza jest osobą, która opisuje to, co dzieje się w jej życiu, ale pojawia się też narracja tajemniczej postaci, która śledzi każdy krok Zuzy. Napięcie wzrasta wraz z kolejnymi dziwnymi zdarzeniami, a dodatkowo budzą się w jej umyśle przebłyski z przeszłości. Autorka umiejętnie prowadzi nas przez kolejne zdarzenia, tworząc odpowiedni nastrój opisany tak, że od razu można poczuć daną sytuację czy miejsce. W ten sposób udało się jej skutecznie poplątać losy bohaterów, czym dostarcza czytelnikowi wielu emocji.
https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2022/05/1094-odnalezc-siebie.htmlEgzemplarz książki otrzymałam od portalu Sztukater