Czy choć przez krótki moment zastanawialiście się, jak wyglądałaby książka o Waszym życiu? Które wydarzenia musiałyby być w niej zawarte? Jaką narracją zostałaby napisana? Czy wystąpilibyście w niej pod własnym imieniem?
Po lekturze „Odeszło, zostało" pytania te narodziły się w mojej głowie. Książka ta bowiem jest inspirowana życiem autorki i swoim stylem przypomina pamiętnik. Wycinki cudzego życia zapisane w trzeciej osobie.
Wraz z kolejnymi zdaniami towarzyszymy Amy w jej drodze ku dorosłości. Dużo tutaj jej młodszej siostry — Zoe — która jest dla dziewczynki najbliższą osobą. Dużo pozornie nieznaczących chwil, które na długo potrafią żyć we wspomnieniach. A z czasem równie dużo okrutnego świata, który wraz z upływem lat odbiera dzieciom ich piękną niewinność.
Pierwszym potężnym ciosem w ich życiu jest choroba Zoe, która wkrada się między nie. Nowotwór brzmi jak wyrok, ale wyrok, którego ogromu zbyt młode osoby nie potrafią zrozumieć. Czują, jak poważna jest sytuacja, ale jedyne, co mogą robić, to udawać, że nic się nie zmieniło. W dalszym ciągu bawić się i poznawać świat. Amy jednak odczuwa coraz większy obowiązek dbania o siostrę. Rezygnuje ze swojego dzieciństwa, by tamta jeszcze choć przez moment mogła pozostać beztroska. Jest to duszące, ale niestety zdaje się być jedyną możliwą drogą. A choć w tym wszystkim ważni są również rodzice, którzy starają się dbać o swoje dzieci, to jednak odczuwałam, jakby Amy w tym wszystkim była sama. Jakby nie miała nikogo, z kim mogłaby porozmawiać o tym, co ciąży jej sercu.
„Gdy dzwoni telefon, ziemia usuwa się Amy spod nóg i Zoe znika."
Choroba Zoe natomiast jest jedynie jednym z elementów, jakie ukształtowały jej siostrę. Bo dorastanie nie należy do łatwych i Amy wkrótce ma się o tym dowiedzieć. Pierwsza miłość, pierwsza strata, pierwsza pasja i kilka innych pierwszych razów, jakich stajemy się świadkami. Na naszych oczach dziecko traci niewinność i dzień po dniu zamienia się w nastolatkę, która gubi się w świecie, by stać się silną kobietą stąpającą po obranej przez siebie ścieżce. Ale do tego jeszcze daleka droga.
„Amy siedzi cichuteńko obok siostry i czuje się prawie tak, jakby nią była, a własne ciało wydaje jej się widmem."
Nie ważne, ile lat ma Amy — narracja niezmiennie przypomina swoim stylem opowieść o dziecku. Najwięcej kryje się między zdaniami i czytelnik wszystkie duszące emocje musi odczytywać z reakcji ciała czy następujących po sobie wydarzeń. Każdy rozdział to wyrwana z opowieści życia chwila. Dopełniać mają je zdjęcia (autorstwa samej Jennifer Croft i jej matki — Laurie), pod którymi co jakiś czas pojawiają się podpisy w pierwszej osobie. Głównie dotyczą one... Natury słów. Zabieg ciekawy, choć dla mnie równie dobrze mogłoby go nie być. Ozdabia całość, ale dla mnie stanowi jedynie o podniesieniu waloru estetycznego książki, bo moje uczucia były wobec niego obojętne. Natomiast tekst, który stanowił serce tej opowieści, czytało się szybko i może nawet przyjemnie, choć z czasem było w nim coraz więcej ciężkich uczuć. Pod koniec nawet musiałam przyznać, że lektura ta warta była poświęconego jej czasu, ale... Nie należy do tych, które potrafię pokochać. Mogę ją docenić, mogę komuś polecić, ale boję się, że szybko o niej zapomnę.
„Słowa to całe światy, dostatecznie pojemne, aby pomieścić biegunowe przeciwieństwa, na przykład left, znaczące zarówno to, co zostało, jak i to, co odeszło, albo oversight, a więc „nadzór” i zarazem „przeoczenie”."
„Odeszło, zostało" to książka z rodzaju tych, które należy doświadczyć samemu. Nie chciałam szukać więcej informacji o autorce, niż natknęłam się przypadkiem, ale wiem, że sporo tutaj jej życia, a to ono podobno pisze najlepsze scenariusze. Obserwujemy relacje rodzinne, siostrzeństwo, chorobę, depresję... Wiele kolorów, którymi życie maluje nasze losy. A wszystko to brzmi boleśnie prawdziwie, choć zostało podane w formie, jakiej niekoniecznie jestem fanką.
Przejmująca osobista historia opowiedziana słowem i obrazem Siostry Amy i Zoe dorastają w szczęśliwej rodzinie w Oklahomie. Są zdolne, inteligentne, otwarte na nowe wyzwania i… nierozłączne. Kiedy ...
Przejmująca osobista historia opowiedziana słowem i obrazem Siostry Amy i Zoe dorastają w szczęśliwej rodzinie w Oklahomie. Są zdolne, inteligentne, otwarte na nowe wyzwania i… nierozłączne. Kiedy ...
Szukam w prozie efektu zaskoczenia i świeżości i to dała mi Jennifer Croft. Jej niezwykle oryginalnej książki „Odeszło, zostało” nie da się wrzucić do jednej szufladki. Trzeba byłoby ją pociąć na wie...
Jennifer Croft to światowej sławy amerykańska tłumaczka literatury (z hiszpańskiego, ukraińskiego i polskiego) bliska naszemu sercu, bo to ona razem z Olgą Tokarczuk odbierała Międzynarodowego Booker...
Pozostałe recenzje @mewaczyta
Stany bitwy
Im bliżej wyborom prezydenckim w Stanach Zjednoczonych, tym częściej temat ten znajduje się na pulpicie całego świata. Od decyzji Amerykanów zdaje się zależeć nie tylko ...
Żebyśmy byli w stanie zrozumieć historię przedstawioną w reportażu Kathleen Hale, muszę wyjaśnić dwa pojęcia. ° Creepypasta to straszna historia budowana w formie mi...