Hunter Davenport to gwiazda drużyny hokejowej jednego z uniwersytetów i facet, za którym ogląda się niemal każda dziewczyna z uczelni. Dotychczas skrupulatnie to wykorzystywał, a przygodne romanse traktował jak sposób na odstresowanie się. Wszystko uległo zmianie, kiedy jego niepohamowane żądze stały się powodem porażki zespołu. Hunter obiecał sobie, że już nigdy więcej nie zawiedzie kolegów. Zdecydował, że będzie żył w celibacie – zero seksu, czysty umysł, dobre wyniki w grze. Plan był idealny, dopóki w jego życiu nie pojawiła się urocza Demi Davis. Chłopak jest przekonany, że oprze się pokusie, ale jakim cudem miałby to zrobić, skoro po rozstaniu ze swoim długoletnim chłopakiem dziewczyna szuka pocieszenia właśnie u Huntera?
To było moje pierwsze spotkanie z Elle Kennedy i mam względem niego dwojakie odczucia. Z jednej strony powieść czytało się niezwykle szybko, co było sporym ułatwieniem przy ponad czterystu stronach. Styl i język autorki były bardzo proste, ale przyjemne w odbiorze (poza wielokrotnie powtarzającym się słowem ,,fiut”). Od strony technicznej wiele rzeczy naprawdę zagrało, jednak fabularnie wyszedł ogromny klops.
Bohaterowie są bardzo nijacy. O ile Hunter broni się zamiłowaniem do hokeja i historią, w wyniku której zdecydował się na będący swego rodzaju motywem przewodnim celibat, o tyle na obronę Demi nie znalazłam absolutnie niczego. W opisie możemy przeczytać, że naprawdę fajna z niej laska, ale w rzeczywistości nie ma ani jednej cechy, która wyróżniałaby na tle innych dziewcząt, które przewijają się przez powieść. Jest zwyczajna, nudna, czasami wręcz do bólu poprawna i powiedzmy sobie szczerze – gdyby nie wspólny projekt z psychologii, Hunter nigdy na taką dziewczynę nie zwróciłby uwagi. O całej reszcie postaci nie mogę się wypowiedzieć. Przewinęło się ich naprawdę sporo. Trochę ubodło mnie to, jak skrupulatnie od samego początku autorka próbowała udowodnić czytelnikowi, że Nico – dotychczasowy chłopak Demi – jest zły. Urzekła mnie za to stopniowo rozwijająca się przyjaźń między Hunterem a Demi. Kennedy poświęciła tej relacji sporo czasu i to zdecydowanie się udało, chociaż Demi upierająca się przy odnalezieniu pocieszenia w ramionach Huntera nieco tę znajomość nadszarpnęła. Ostatecznie przez większość czasu miałam wrażenie, że czytam o seksualnym życiu wszystkich przewijających się przez fabułę osób.
Bardzo podobało mi się sięgnięcie po motyw, jakim jest hokej. Swego czasu uwielbiałam śledzić ten sport w telewizji. Niestety – było go tutaj jak na lekarstwo. Sądziłam, że odegra nieco większą rolę w życiu codziennym bohaterów. Na plus niewątpliwie zaliczam projekt z psychologii – nie miałabym nic przeciwko, gdyby właśnie ten aspekt został rozwinięty, nawet jeżeli gra w doktora i pacjenta była dość przewidywalna pod względem drugiego dna.
Książkę w ogólnym rozrachunku oceniam jako coś przyjemnego, ale tylko jeżeli lubicie do bólu lekkie, szybkie do przeczytania historie, o których szybko zapomnicie. Było tu za dużo gadania o seksie i to wcale nie w kontekście celibatu tytułowego bohatera. Postaci płaskie, wątki z największym potencjałem słabo rozwinięte. Nie będę się tu rozwodzić nad elementami wartościowymi takimi jak życie pod presją rodziny, walka o swoje przekonania czy codzienność u boku wspierającej nas osoby. To wszystko przysłoniły tematy seksu, luźnych związków, zdrad i sceny, bez których książka niczego by nie straciła, a byłaby dużo krótsza.