Oprócz Joy Fielding i kryminałów często na półce z książkami gości u mnie także Nicholas Sparks. Cenię go za umiejętność takiego opisywania zdarzeń, że lekturę nie tylko pochłaniam, ale też przeżywam razem z bohaterami. Mówi o sytuacjach, o których słyszeliśmy, może nawet często się z nimi spotykamy, ale nie odczuwamy na co dzień empatii, ponieważ nie dotyczą nas i nie odbieramy tego na tyle osobiście, aby rozczulać się nad smutkiem każdej osoby na świecie, która przeżywa rozwód, śmierć bliskiego czy chorobę. Książki Sparksa zawsze pozwalają mi przyjrzeć się bliżej tym problemom. Lektura każdej to mój szloch i cierpienie. I czytam dalej. Bo nie uciekam od problemów i chcę przeżyć to z postaciami, które stają mi się tak bliskie i zdają się być tuż obok.
Główny bohater, Jeremy porzuca prestiżową pracę dziennikarską w Nowym Jorku, przenosi się z tętniącego życiem miasta i zamieszkuje wraz ze swoją ukochaną Lexie w Boone Creek, jej rodzinnym mieście. Są w sobie niezwykle zakochani i mimo krótkiego czasu znajomości, szykują się do ślubu i narodzin córeczki. I tu nagle pojawiają się pytania – czy Lexie na pewno jest tą kobietą, za którą ma ją Jeremy? Czy naprawdę ją zna? Mężczyzna otrzymuje kilka niepokojących maili, które sugerują, że dziecko, które nosi jego przyszła żona nie jest jego. A to wszystko podsycają pewne szczegóły, które dostrzega Jeremy.
Opis wskazuje na romans z wątkiem kryminalnym i do pewnego miejsca czytając „Od pierwszego wejrzenia” odnosiłam wrażenie, że zaraz odkryję jakiegoś trupa. Lexie też nie od razu zyskała moją sympatię. Razem z Jeremy’m wietrzyłam intrygę i nie do końca jej ufałam. Później, jak za dotknięciem czarującej różdżki, pomimo odkrycia sekretów z przeszłości moje postrzeganie zdecydowanie się zmieniło.
Kilka istotnych faktów oraz zakończenie historii naprawdę zaskakuje. Sparks manipuluje czytelnikiem tak, że nikt nie spodziewa się dalszego rozwoju wydarzeń. Ale takie jest życie, prawda? Nigdy nie wiemy czego się spodziewać, a nasze plany nagle lgną w gruzach. Autor, którego praktycznie wszystkie książki są bestsellerami dobrze wie jak to ukazać.
Akcja w Boone Creek i nie tylko, rozgrywa się powoli. Mimo niepokoju życie toczy się spokojnie, delektujemy się zwyczajnymi chwilami, które choć mogą wydawać się zbędne, lecz w gruncie rzeczy są istotne, dają zarys całej opowieści.
Jest to książka niekiedy trzymająca w napięciu i strachu, gdy współodczuwamy emocje bohaterów. Jednak jeżeli czytelnik nieznający twórczości Sparksa wybierze tę lekturę oczekując po opisie mrożących krew żyłach zdarzeń , niestety się zawiedzie. „Od pierwszego wejrzenia” tak jak inne książki tego autora jest utrzymana w wolnym tempie dzięki, któremu poznajemy siłę uczucia łączącego głównych bohaterów. Fani Nicholasa nie zawiodą się, choć przyznam, że tym razem powieść nie wywołała u mnie takiego wszechogarniającego smutku. Oczywiście nie oznacza to, że tego smutku nie było. Zdecydowanie jest to wartościowa powieść, która otworzyła mi oczy na pewne sprawy i mną wstrząsnęła. A tytuł... Dopiero po pewnym czasie uświadomiłam sobie jak należy go rozumieć i do czego jest odwołaniem.