Z tą powieścią wiążą się ważne dla mnie wspomnienia, dlatego powtórnie po nią sięgnęłam. Nasuwają mi się na myśl święta Bożego Narodzenia, siostra, mama i książki w prezencie. Przypomina mi się związana z tym ekscytacja, że będę mieć świetną rozrywkę w czasie dni wolnych. I ta niepewność, czy spodoba mi się czy nie.
Mieszkający w Nowym Jorku Jeremy Marsh, dziennikarz cieszący się pracą w prestiżowym wydawnictwie porzuca dotychczasowe życie na rzecz niedawno poznanej kobiety postanawiając przeprowadzić się do Boone Creek, niewielkiej miejscowości w Karolinie Północnej. Powodem jego decyzji są plany ślubne, kupno nowego domu i założenie rodziny, bowiem jego wybranka Lexie jest w ciąży.
Dla nikogo nie będzie zaskoczeniem jeżeli powiem, że przyjaciele odradzali Jeremiemu wyjazd podnosząc kwestię zbytniego pośpiechu. Głuchy na wszystkie rady i sugestie przyjaciół, trzyma się powziętego wcześniej zamiaru i wyjeżdża. Mimo iż, zna Lexie bardzo niedługo zdążył się w niej mocno zakochać, poza tym dziewczyna spodziewa się dziecka, co Jeremy uważa za cud, ponieważ w poprzednim małżeństwie przekreślił ostatecznie szansę na zostanie ojcem. Szczęśliwy i zakochany po uszy jest teraz odpowiedzialny za te dwie istoty bliskie jego sercu.
Z tak ogromnymi zmianami w życiu dojrzałego mężczyzny nie obejdzie się bez wyrzeczeń. Między Nowym Jorkiem, a Boone Creek istnieje niewyobrażalna przepaść. Podupadłe miasteczko jest co prawda malownicze i historyczne, lecz w niczym nie przypomina tętniącej życiem metropolii. Wyobrażenia mają się nijak do rzeczywistości. Jak to zazwyczaj w życiu bywa zachcianki kawalera począwszy od samochodu na domu skończywszy tłumione są przez narzeczoną, planującą stworzyć stereotypową rodzinę. Jeremy cierpi także na twórczą niemoc. Odkąd przeprowadził się do Boone Creek, nie napisał jeszcze żadnego nowego felietonu tym samym, potęgując narastającą presję związaną z dotrzymywaniem terminów.
Sama Lexie Darnell natomiast, bo wypada o niej wspomnieć, pracuje w miejskiej bibliotece zajmując wysokie stanowisko. Otoczona przyjaciółmi z dzieciństwa kocha swą małą mieścinkę. Ona i Jeremy poznali się w dość dziwnych okolicznościach, kiedy przyjechał do Boone Creek, zwabiony obietnicą fascynującego tematu do artykułu. Poznają się na cmentarzu. Zakochują w sobie od pierwszego wejrzenia. Ale czy na pewno Lexie jest wierna narzeczonemu? Czyżby Rodney Hoper , zastępca miejscowego szeryfa i zakochany w niej od dzieciństwa, był kimś więcej, niż dobrym znajomym?
I jakby tego było mało nie jest to koniec psychicznej udręki Jeremiego. Zaczynają nękać mężczyznę tajemnicze e-maile chcące rzucić cień na uczciwość Lexie. Zakochany Jeremy wątpi w autentyczność informacji. Po czasie jednak, jego upór słabnie pod wpływem nowych wiadomości, oraz dziwnego zachowania Lexie. Nasienie niepewności zostało zasiane.
Streszczenie początku książki jest tylko wstępem do tego, co ma się dopiero wydarzyć. Powieść jest wzruszająca i romantyczna. Pisał ją w końcu jeden z mistrzów miłosnych historii. Sparks nie zapomniał o elementach zaskoczenia, życiowych niepowodzeniach czy o chwytających za serce momentach. Polecam.