Osoba zdradzona przez kogoś najbliższego może się już nigdy nie podnieść po takim przeżyciu. Wiele ludzi cierpi latami i nie zawsze wracają do tego, co było kiedyś. Często też jest potrzebna pomoc terapeuty lub chociaż rozmowa raz na jakiś czas z przyjaciółmi. Ten kto zdradza nie bierze pod uwagę, jaką krzywdę wyrządza komuś bliskiemu i wszystko jedno czy to będzie zdrada małżeńska, czy taka na tle rodzinnym lub koleżeńskim, gdyż można tego dokonać także słowem, a nie tylko uczynkiem.
Zarys fabuły
W książce spotykamy Ingę, która wyjechała na kilka dni do swej przyjaciółki Łucji, po to by odpocząć od tragicznych przeżyć zaistniałych w ciągu ostatnich miesięcy. Otóż, kobieta pochowała nagle zmarłego ojca, a niedługo potem jej wieloletni partner oświadczył, że będzie miał dziecko z inną kobietą, z którą jest już od dłuższego czasu. Świat Ingi się zawalił i nie potrafiła się podnieść bez pomocy terapii, a po powrocie od Łucji rzuciła się w wir pracy w szkole. Podczas majówkowego pobytu w Chorwacji poznaje ratownika Olka. W trakcie trwania akcji Inga, co jakiś czas relacjonuje swoje przeżycia przyjaciółce Łucji pisząc do niej listy. Na czym będą polegały relacje między Olkiem i Ingą oraz w jakich okolicznościach pierwszy raz się spotkali? Jak będzie wyglądać ścieżka wychodzenia na prostą u głównej bohaterki? Co się jeszcze wydarzy? O tym w książce „Ostatni list do Łucji” autorstwa Katarzyny Przybysz.
Zdrada i jej konsekwencje, listy
Autorka w swej książce przedstawiła motyw zdrady na przykładzie Ingi i Wiktora, a także jej koleżanki, która zraniła swojego męża. Niestety takie zachowania są obecnie nagminne i mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak wielką krzywdę wyrządza drugiej osobie. Naturalnie zdarzają się też wyjątki, gdzie ktoś odpłaci tym samym, ale znacznie częściej prowadzi to do chorób psychicznych, a nawet i do tragedii. W przypadku głównej bohaterki mamy okazję zobaczyć próbę ratowania siebie, która okaże się udana, niemniej ten proces jest trudny i długotrwały. Autorka zastosowała w tym przypadku bardzo ciekawy zabieg, otóż akcja toczy się w trzeciej osobie, natomiast listy są już napisane w pierwszej, co sprawia, że pozycja jest jeszcze bardziej emocjonalna, a przy okazji nie ma w niej zbędnych sytuacji. Do tego mamy okazję przypomnieć sobie o tej już zapomnianej formie kontaktu, która obecnie postrzegana jest, jako coś wyjątkowego, gdyż już coraz mniej osób potrafi pięknie pisać o zwykłych sprawach, czy przeżyciach do drugiego człowieka w taki tradycyjny sposób.
Podsumowanie
Książkę czytało mi się z przyjemnością, dzięki emocjonalnym wydarzeniom, które w tym debiucie autorki zapowiadały, iż kolejne pozycje mogą być równie wciągające, co myślę, że się ziściło, gdyż jestem już po lekturze drugiej powieści ,,Zapach życia”, którą również raz jeszcze polecam. Gabaryt jest niewielki, dzięki czemu można po nią sięgnąć pomiędzy bardziej skomplikowanymi książkami. Moim zdaniem w tym przypadku mamy do czynienia z romansem współczesnym, który przybliża nam relacje między dwojgiem dość młodych ludzi. Zakończenie jest wstrząsające i smutne, a znajduje się właśnie w ostatnim liście do Łucji, dlatego też tytuł tej pozycji jest jak najbardziej trafiony. Okładka z przedstawionym dworem nawiązującym do tego, w którym mieszka Łucja, przykuwa wzrok pomimo swej czarno-białej barwy. Gorąco polecam tę życiową historię wszystkim, by mogli ujrzeć, jak szczęście potrafi być kruche i ulotne, bo może dzięki temu bardziej będą cenić relacje ze swoimi bliskimi.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorce Katarzynie Przybysz oraz Wydawnictwu Agrafka.