Nie jest to typ prozy lekkostrawnej, nie przeczytamy jej w jeden wieczór, odłożymy i szybko zapomnimy. Wyglądająca niepozornie niewielka objętościowo książka niesie w sobie całkiem spory ładunek emocjonalny. Najbardziej charakterystycznymi przymiotnikami, które pasują mi do opisu tej historii to dziwna, pokręcona, nieco obrzydliwa i pełna emocji, ale przecież o to właśnie w literaturze chodzi, by wciąż zaskakiwać czytelnika otwierając przed nim nowe furtki.
Jeśli miałabym pokrótce streścić jej fabułę to przeczytamy tu o zagmatwanych relacjach rodzinnych, walce o spadek oraz toksycznej więzi na linii matka - syn.
22-letni Galen zostaje uwikłany w tragiczny konflikt związany z podziałem majątku, wiadomym jest, że opowie się po stronie swej rodzicielki zajadle walcząc z kuzynką. Z czasem sam zostanie wciągnięty w seksualny szantaż jakim będzie się posługiwać druga strona konfliktu. Między rodzeństwem zacznie dochodzić do coraz śmielszych zbliżeń. Galen jest dla mnie symbolem nieodciętej pępowiny, ten chłopak powinien mieć więcej swobody i realizować swoje marzenia o studiach. Z czasem w jego umyśle zakiełkuje szaleństwo i obłęd, ale czy będzie potrafił nad tym zapanować?
Autor nie raz nas zaskoczy ukazując dysfunkcyjne rodzinne więzi i to jak konflikty rodziców przekładają się na ich dzieci. Nie spotkamy tu ani jednego pozytywnego bohatera. Mamy minimalistyczne tło, pięć postaci, prostą mało skomplikowaną fabułę i ogromny nacisk na szczegóły. To one nadają tej opowieści cech charakterystycznych. Wszystkie wydarzenia nieuchronnie prowadzą do dramatycznego w skutkach finału, czujemy, że to nieuniknione.
Tytuł jest jak najbardziej adekwatny - ta lektura ocieka brudem z każdej strony, lepi się, nie raz wykrzywimy się w grymasie obrzydzenia.
Rozumiem niskie oceny jakie wystawiono tej książce, choc dla mnie to dobry kawałek literatury. Wszystkiemu winna jest nierównomierna narracja i tempo akcji. W drugiej połowie uczestniczymy wyłącznie w narastającym szaleństwie bohatera, liczne monologi wewnętrzne, medytacje, czy odwoływania do religii Buddyzmu mogą czytelnika mocno zmęczyć. Początek zrobił na mnie pozytywne wrażenie, szok i niedowierzanie, powoli przeszły w zniechęcenie. Finał powieści dzieje się już od połowy książki i zbyt długo tkwimy utopieni po uszy w tym brudzie razem z Galenem.
Nie mniej mało spójny finał nie zaważył na końcowej ocenie tej książki. Choć nie jest to lektura dla każdego, bo zbyt łatwo można się nią obrzydzić, to polecam wszystkim czytelnikom poszukującym spektakularnych wrażeń. Powieść mocno zachwieje Waszą strefą komfortu. To typ literatury mocno niepokojącej, ociekającej brudem, obrazującej wynaturzenie i dysfunkcje rodziny.
Była to moja pierwsza przygoda z twórczością autora i nie ostatnia.