Na ogół książki stojące na księgarskich czy bibliotecznych półkach można oceniać czy są dobre, rewelacyjne czy po prostu słabe. Ale nie wszystkie wydane pozycje można poddać weryfikacji stosując powyższe kryteria. Jest bowiem grupa publikacji, które są napisane by świadczyć, by dać świadectwo prawdzie, by być głosem dla potomnych. Nazywam takie książki "świadkami" i absolutnie nie oceniam ich treści, stylu czy języka. Tylko "słucham" takich książek i traktuję je jak wyjątkowe lekcje prawdy, historii. Takie lektury wywołują we mnie zastanowienie i refleksje.
Opowieść Lejby Lejzona jest napisana bardzo prostym językiem. Trafia jednak do czytelniczego serca niezwykle bezpośrednio i celnie. Wzrusza do głębi i niezwykle prawdziwie oddaje tragiczne losy przeciętnej żydowskiej rodziny, której zwyczajną egzystencję, spokój i codzienność zburzyło szaleństwo Hitlera.
Lejzonowie wywodzili się z Narewki, małej wioski położonej na północno-wschodnich krańcach Polski. Nie byli zbyt majętni. Matka zajmowała się domem i piątką dzieci, ojciec był zdolnym i pracowitym fachowcem w fabryce. Dzięki ciężkiej i sumiennej pracy zaproponowano mu przeniesienie i awans do podobnej fabryki w Krakowie. Mężczyzna skorzystał z możliwości lepszego jutra. Po kilku latach sprowadził rodzinę do siebie. Lejba niedługo cieszył się lepszym, miejskim życiem. Wygodami mieszkalnymi, edukacją szkolną i beztroskim czasem dzieciństwa. Gdy miał 10 lat wybuchła potworna wojna, która pozbawiła go mieszkania, możliwości nauki. Wtrąciła Lejzonów do krakowskiego getta, do obozów w Płaszowie i Gross-Rosen. Na szczęście w trakcie wojennej zawieruchy poznali i trafili pod "opiekę" wyjątkowego człowieka. Niemieckiego przedsiębiorcy, który w obliczu faszyzmu nie stracił poczucia człowieczeństwa. To dzięki niemu większość rodziny Lejby ocalała.
Chłopiec okazał się jednym z najmłodszych, których Oscar Schindler ocalił. Autor książki, którą dziś gorąco polecam pisze o nim ciepło i ze wzruszeniem. Nic dziwnego bowiem ten człowiek z narażeniem życia ratował setki Żydów przed oczywistą zagładą udowadniając, że są niezbędni do wydajnej produkcji zbrojeniowej, choć w rzeczywistości nie była to do końca prawda. Z narażeniem życia po ludzku traktował swoich pracowników, dawał im jedzenie i wspierał dobrym słowem.
"Chłopiec z Listy Schindlera" to z jednej strony opowieść o ludziach, którzy doświadczyli piekła holocaustu, a z drugiej lektura uświadamiająca jakim wspaniałym człowiekiem był Oscar Schindler, który w pełni zasłużył na miano bohatera i jako bohater spoczywa na Górze Syjon w Jerozolimie.
Wojenny pamiętnik odkrywa przerażające oblicze faszyzmu, ale i ukazuje, że koniec wojny nie oznaczał dla Żydów spokoju i stabilizacji. Na szczęście Lejba wyemigrował i zmienił imię (odtąd nazywał się Leon), ułożył sobie życie u boku żony. Całe życie pozostał świadkiem dobrego serca właściciela fabryki "Emalia".
Opowieść Leysona czyta się jednym tchem. To książka, która wyciska łzy, uświadamia potworność wojny. Niech dla wszystkich ją czytających będzie lekcją prawdy i przestrogą. Oby nigdy już nie wybuchła na świecie taka wojna. Oby żadna rodzina nie musiała przechodzić przez to co Lejzonowie.