Katarzyna Błeszyńska jak czytam na okładce książki debiutowała pisząc swoją pierwszą powieść "Ciepła głód" zaledwie dwa lata temu, w 2010 r. Zanim stała się pisarką, układała piosenki. Skończyła studia na Wydziale Prawa i Administracji, posiada tytuł doktora nauk humanistycznych.
Ja z jej twórczością spotkałam się po raz pierwszy, jednak jestem pewna, że nie będzie to moja ostatnia przygoda z tą autorką.
Książkę czyta się lekko, choć porusza tematy trudne, takie, które wymuszają na nas zastanowienie, musimy zacząć myśleć o tym, jakiego my dokonalibyśmy wyboru będąc jej bohaterami...
Poznajemy Marię, która woli imię Majka i takiej formy używa, jest główną postacią tej historii i to ona opowiada nam w pierwszej osobie swoje losy. Później, w kolejnej części tę rolę przejmuje Mariusz, jej chłopak z lat studenckich i jedyna miłość jej życia.
Struktura "Miłosnych konstelacji" jest bardzo ciekawa, możemy poniekąd zrozumieć, dlaczego dany bohater postąpił tak, a nie inaczej, wcielamy się w jego rolę, czytamy mu w myślach i analizujemy jego postępowanie.
Od początku wiadomo, że Mariusz nie należy do ludzi, którzy potrafią być wierni, ale do końca nie mamy pewności, czy rozumie znaczenie słowa miłość i czy potrafi kochać czy wręcz przeciwnie. Ja takich ludzi nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem, choć wszędzie jest ich pełno, nie należy on przecież do wyjątków.
Nie chce pomóc Majce wtedy, gdy ona naprawdę tej pomocy potrzebuje, nie wie, jak posługiwać się wiertarką, kiedy trwa w mieszkaniu dziewczyny remont wycofuje się, ucieka, czuje się zmęczony, osaczony. Nasza bohaterka nie może na nim polegać, gdy trzeba zawieść do szpitala jej ojca, przerasta chłopaka to wszystko, na dodatek wyznaje jej, że najlepiej czuł się będąc dzieckiem i chyba nim niestety pozostał, pomimo dorosłego wieku, jest dzieckiem w ciele mężczyzny, nie chce zaakceptować faktu, że trzeba zacząć życie na własną rękę, dalej mieszka u matki, która robi mu kanapki.
Kiedy okazuje się, że dziewczyna jest w ciąży Mariusz odchodzi, zostawia jej namiary na lekarza i kopertę z pieniędzmi, mówi, że musi wykonać zabieg. Nie pociesza jej, nie przytula, nie mówi, że sobie poradzą, że wszystko będzie dobrze, tylko od razu odcina się od niej, jakby sama "naważyła sobie tego piwa", bez jego udziału. Rozstają się, Majka na nowo układa sobie życie, by po latach spotkać go ponownie... Jakież życie jest skomplikowane i niejednoznaczne! Czy można zapomnieć miłość, osobę, która była jak powietrze, dzięki której chciało się żyć, bez której nie sposób było oddychać???
Autorka porusza tu tak wiele tematów, problemów, które dotykają każdego z nas w życiu codziennym. I my stajemy bowiem przed wyzwaniami, wyborami, zastanawiamy się, którą drogą kroczyć, w którym kierunku iść, by później nie żałować... Książka ta jest interesująca, ciekawie napisana, nie możemy się z nią nudzić, ja najchętniej przeczytałabym ją natychmiast, calutką od deski do deski, tak byłam zafascynowana losami Majki i Mariusza, tak chciałam wiedzieć, co będzie dalej. Gdyby spotkali się w innym miejscu, w innym czasie, czy ich miłość miałaby szansę, czy mogliby być ze sobą szczęśliwi?
Cytaty z książki:
"Druga osoba to... jakaś odpowiedzialność, czy ja wiem...?"
"Bo drugi człowiek jest całością z jego wadami i zaletami, problemami i radościami, i dopiero akceptacja tego wszystkiego oznacza miłość. Nie chciałem więcej kalkulować."
Książkę przeczytałam dzięki serwisowi nakanapie.pl