Przeczytałem niedawno „Siłę kobiecości” Iwony Majewskiej-Opiełki. Wpadła mi w ręce zupełnie przypadkowo, sam bym po nią nie sięgnął. Zresztą jakbym zobaczył tytuł, to od razu pomyślałbym „ot, kolejne bajdurzenie o niczym”. Ale wpadła, przyjaciółka zostawiła ją u mnie przypadkiem (a może nie przypadkiem, kto ją tam wie), a jako że nie umiem przejść obok słowa pisanego obojętnie, zacząłem czytać. No i w gruncie rzeczy książka zupełnie nie dla mnie, to wiadomo od razu, bo nie za bardzo interesują mnie dywagacje o kobiecości, o tym, czym ona jest, lub o tej magicznej sile kobiecości, którą niby wszystkie kobiety mają, ale tego nie wiedzą, podobnie jak pan Jourdain był pozbawiony świadomości, że mówi prozą. Ale jednak coś w niej było, co przykuło moją uwagę. Nie porady czy ćwiczenia, choć pewnie będą one użyteczne dla czytelniczek książki, ale sposób pisania autorki i przebijający się przezeń jej charakter. To mnie zaciekawiło.
Majewska-Opiełka pisze z wyraźną charyzmą (podejrzewam, że na warsztatach i szkoleniach, które prowadzi, widać to wyraźniej), opowiadając o tym, jak ona sama pracuje nad sobą, jak wykraja sobie godziny samotności, by pobyć ze sobą, swoim wnętrzem, dotrzeć do siebie. W tym celu też pisze: dziennik i blog. Pisanie pomaga zanalizować własne stany, zdystansować się do nich, no i planować. Dzięki dziennikowi, samotnym spacerom, choćby z kijkami, autorka wyraźnie poszerza własną nienaruszalną przestrzeń, w której staje się sobą. Nie bez powodu napisałem „staje się”, bo właśnie o owo stawanie się jej chodzi, czyli o wyznaczanie sobie konkretnych celów i konsekwentne, czasem wieloletnie, dążenie do ich realizowania. Właściwie pomyślałem sobie „czapki z głów”. Ja aż tak konsekwentny nie jestem;-) ba, myślę, że większość nas nie jest. Trzeba ogromnego wysiłku i pracy, by taki rodzaj dyscypliny osiągnąć.
Kolejną interesującą w „Sile kobiecości” sprawą jest przywiązanie autorki do tego, by mieć w życiu zasady. Nienaruszalne, zdrowe zasady. Taki rodzaj drogowskazu, który zawsze kieruje we właściwą stronę. Sprawiający, że w jednych sytuacjach umie się odmówić, w innych postąpić słusznie czy odważnie. Zasady, by nie szkodzić, nie próbować zdominować nikogo, ani w pracy, ani w prywatnie, nie stosować negatywnej komunikacji… Cóż, nie wiem, czy to realne w życiu, ale skoro Majewska-Opiełka żyje tak od lat, jak pisze, a razem z nią podobnie postępują jej uczniowie, to widać jest.
Tak, pomimo swego tematu (właściwie mógłby być to każdy inny), książka ta stała się dla mnie okazją do poznania ciekawego i tak odmiennego ode mnie człowieka. Przyjrzenia mu się, zobaczenia, jak organizuje samego siebie. I było to interesujące spotkanie.