Jesteśmy silne. Jesteśmy dzielne. Odważne. Równe. Niepokonane.
Z wielką energią. Uwarunkowane. Potrzebne.
Trochę mam już dość tych sloganów, może po prostu nie wierzę w afirmacyjne działanie powtarzanych sobie codziennie rano do lustra komplementów. Ale do rzeczy, czyli do książki.
Iwona Majewska - Opiełka jest psychologiem i mówcą motywacyjnym, cieszy się sporą popularnością. Napisała i wydała kilka książek- tematyka? Od kobiecej po biznesową.
Nie mówię, że książka nie spodobała mi się. Nie. Spodobała i pozostawiła wiele cennych obserwacji. Ale z większości zdawałam sobie już sprawę. Co do osobistych konkluzji i uprzedzeń - pani psycholog nie ukrywa, że nie przepada za Sigmundem Freudem i jego filozofią - a pan ten niebezpośrednio, ale jednak uratował mi życie. Ja i pisarka różnimy się bardzo, wyczuwam to w przesłaniu, tematach podejmowanych w "Sile kobiecości" , a nawet języku i składni.
Książka podzielona jest na kilkanaście rozdziałów, każdy z nich jest rozpoczynany przez pewien cyta; w trakcie omawiania poszczególnych zagadnień niektóre zdania są pogrubione i oprawione w ramkę. Te, które są najważniejsze, mogłyby zawisnąć na ścianie jako motto. Przykłady?
"Mężczyźni powinni odzyskać lub zbudować na nowo swoją tożasmość." lub "Jestem wierna swoim wartościom i postępuje w zgodzie z zasadami, które przyjęłam."
Sama nie wiem. Nie przekonują mnie takie hasła, może po prostu wiem jak ciężko przełożyć jest jakiekolwiek rady od psychologa na swoje działania, a może po prostu wiem też, że... psychologowie nie powinni nic radzić. Tego nauczyło mnie doświadczenie. Najlepsi psychologowie z jakimi dane mi było i jest pracować nie podają rozwiązań, haseł, oni naprowadzają, odkrywają nowe lądy. Milczą tak długo, aż sami zmuszeni będziemy podjąć dezycję... Omawiają, nie wmawiają.
Myślę też, że książka pani Majewskiej-Opiełki zdecydowanie bardziej trafi do dojrzalszych wiekowo czytelniczek, niż do mnie - niespełna dwudziestolatki. Chociaż wiele porad dotyczy budzącej się kobiecości i odkrywania właśnie tej siły, to sporo rozdziałów związnych jest z mężem, kredytami, kontem oszczędnościowym, mieszkaniem... To jednak dla mnie ogromne wybieganie w przyszłość.
W książce są też osobne ramki zatytułowane "Zrób to!" jednak znów mam wrażenie dużej powierzchowności i zupełnego oderwania od rzeczywistości jeśli chodzi o porady zawarte w nich i ćwiczenia. Polecenie "Nie skraż się, nie narzekaj i nie plotkuj" jest dla mnie doprawdy zabawne. Niewykonalne całkowicie na metę dłuższą niż doba, ale przecież brzmi pięknie. Idealnie. Zgrabnie i łagodnie.
W pewnym momencie w książce autorka zadała czytelniczkom pytanie 'Czym jest kobiecość?' i w tej chwili doskonale wiedziałam co mi jako pierwsze przychodzi na myśl. Po chwili przeczytałam definicję pani psycholog. Miałyśmy taką samą.:)
Obie widziałyśmy oczami duszy zwiewne sukienki, różowe usta i pomocną dłoń. Klasę. Skromność.
Reasumując - jeśli chciałoby się na poważnie podejść do książki "Siła kobiecości" - mam na myśli realizowanie szystkich poleceń, wypisywanie list, ćwieczenie i odnajdywanie w sobie nowej siebie i swojej kobiecości - prawdopodobnie przydałoby się zrezygnować na conajmniej miesiąc czy dwa z reszty podejmowanych działań. Jeśli to wszystko miałoby się udać - to zdecydowanie z silnym skupieniem i traktowaniem naprawdę poważnie.
Jestem trochę zawiedziona tą pozycją, ale nie do końca. Też wyniosłam z niej kilka błysków w oku, ale nie dodam jej do listy "Zmieniły mnie i moje postrzeganie rzeczywistości".
PS. Czytając tę recenzję po kilku godzinach mam wrażenie, że wyszła bardzo surowa. Nie chcę jednak, żeby taka była, być może poniosły mnie emocje. "Siła kobiecości" jest pozycją godna uwagi, więc polecam ją wszystkim paniom. Przekonajcie mnie, że to wszystko naprawdę da się zrobić:)