Nie miałam do tej pory styczności z literaturą japońską, nie wiedziałam więc czego mogę się spodziewać po niedawno wydanej książce "Lekka praca nie istnieje" Kikuko Tsumury. Nie spodziewałam się, że otrzymam tak nietypową, nawet nieco dziwną, a przy tym bardzo życiową, wręcz uniwersalną historię
To opowieść o młodej Japonce, która po porzuceniu pracy, w której poczuła się wypalona, wchodzi na nowo na rynek pracy i podejmuje coraz to nowe, momentami dziwne zajęcia, poszukując swojego miejsca. Razem z nią podążamy do bardzo specyficznych miejsc zatrudnienia i odkrywamy, że współczesne problemy, takie jak wypalenie zawodowe, trudności w utrzymaniu się, problemy z budowaniem relacji czy samotność, są nie tylko doświadczeniami fikcyjnych bohaterów, ale często i nas samych.
Opowieść głównej bohtaerki snuta jest w narracji pierwszoosobowa, przez co cała jej historia ma w sobie pewną nutę intymności - ona sama dzieli się swoimi przeżyciami i przemyśleniami, jakby opowiadała je tylko i wyłącznie czytelnikowi. Swoją drogą, chyba nigdy w tej książce nie padło imię narratorki, więc można uznać, że jest ona przedstawicielką współczesnych ludzi na rynku pracy, że ta bezimienna kobieta, która doświadcza tego, co my, to taka everywoman.
Autorka w tej dość niecodziennej książce opisuje to, co w obecnych czasach jest chyba częstym zjawiskiem - próba znalezienia i odnalezienia się w pracy, problemy z wypaleniem zawodowym, czy powszechna samotność. Pokazuje, że to młodsze pokolenie nie szuka pracy dla samej pracy, ale żeby to, co robią miało cel i sens, a wtedy potrafią się temu poświęcić bez reszty. Dlatego główna bohaterka tak często zmienia pracę - zbyt mocno się angażuje, a od tego tylko krok do zmęczenia psychicznego, poczucia, że nie osiągnnie się niczego więcej, że nie ma się już serca do tego, co się robi. Dodatkowo, chwilami nasza narratorka zmaga się też z syndromem oszusta, o którym ostatnio sporo się słyszy, a którego doświadcza wielu z nas.
Książka napisana jest w ciekawym stylu - trochę z przekąsem, trochę serio, prosto, lekko, nieco niedbale, a czasem jakby bez emocji. Początkowo ciężko mi było się w nią wgryźć, ale w miarę czytania kolejnych stron było mi coraz łatwiej śledzić losy tej młodej kobiety próbującej swoich sił w coraz to nowej pracy. Ciekawe było też tło dla mnie fabularne - obraz japońskiego miasta z jego osobliwościami, Japończycy i ich egzotyczna kultura - a wyraźnie obecne w tej książce japońskie dania i owoce tylko wzmagały moje zainteresowanie. Żałuję jednak, że tłumacz nie pokusił się o kilka przypisów, bo niektóre rzeczy brzmiały dla mnie, Europejki, obco i orientalnie.
Przyznam szczerze, że w niektórych doświadczeniach bohaterki widziałam swoje życie zawodowe i podejście do pracy, utożsamiałam się więc z nią w czasie lektury, więc tym bardziej doceniam jej uniwersalność, skoro mieszkając i pracując tysiące kilometrów od tej postaci, potrafię ją zrozumieć, a wręcz się identyfikować. I potwierdzam za nią, że lekka praca nie istnieje.
Przyznam szczerze, że po tej książce spodziewałam się czegoś innego, może bardziej humorystycznej opowieści, bardziej sztampowej, a mniej zaskakującej. "Lekka praca nie istnieje" to może prosta i krótka historia, ale ma w sobie głębię, coś, co sprawia, że pod warstwą perypetii zawodowych bohaterki znajdziemy o wiele, wiele więcej. Jeśli interesuje Was tematyka pracy i podejścia do niej, lub lubicie powieści z klimatem japońskim, to polecam, ta książka może zaskoczyć...
"-Wie pani, że nikt nie wymaga tutaj takiego wysiłku?
- To moja praca - odpowiadam automatycznie."
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem Glowbook - współpraca reklamowa, barter.