Koniec wiosny w Lanckoronie recenzja

Magda uwielbia dobrze zjeść, rozmawiać o jedzeniu i gotowaniu, wymyślać coraz to nowe wyszukane i niecodzienne połączenia smaków. Jednym słowem kulinarna stanowią ważną część jej życia. Jak łatwo się domyśleć, skutek tej miłości jest jeden - nadwaga. Mimo to Magda akceptuje i lubi siebie. Do czasu… Związek z Filipem szwankuje, ukochany odchodzi. Co w takiej sytuacji robi większość kobiet? Zmiana fryzury, garderoby i/oraz dieta. Nasza bohaterka nie jest wyjątkiem. Bierze urlop i jedzie przed siebie (by trafić do Lanckorony). W małym pensjonacie, w którym się zatrzymuje, gospodyni obok smakowitych dań, specjalnie dla Magdy gotuje potrawy dietetyczne. Oprócz diety niezbędny jest także ruch, więc dziewczyna planuje forsowne marsze. Niestety, podczas pierwszego spaceru skręca nogę w kostce.
To jest pierwsza książka beletrystyczna o odchudzaniu, jaką czytałam. Bo tak naprawdę to właśnie jest głównym wątkiem i stanowi sedno opowieści, zmiana filozofii i sposobu życia. Na kolejnych stronach obserwujemy zmagania Magdy ze sobą i swoim ciałem.
Jako osoba wiecznie się odchudzająca z przyjemnością śledziłam losy dziewczyny. Tym bardziej że autorka ma lekkie pióro i poczucie humoru.
Polecam głównie osobom walczącym ze swoją wagą.