Kiedyś zwiedziłem pewną galerię w nieco mniej niż dwie godziny. Minimalnie mniej. Nie biegłem oczywiście, bo coś takiego było tam zabronione, ale szedłem szybkim marszem, spoglądałem (bez przystawania) przez moment na każdy obraz, bo gdybym któryś pominął, to by się zwiedzanie nie liczyło i byłby to kant i bylejakość, i szedłem dalej. I tak ostatecznie zmieściłem się w czasie. Gdyby nie fakt, że chodziło o zakład i eksperyment, i gdyby nie to, że do galerii wracałem przez trzy kolejne dni, można by zapytać: a po co to? Jaki to miało sens?
„Widzę cię i pytam dlaczego?” to skromny zbiorek krótkich wierszy, bodajże czterdzieści jeden. Można je przeczytać w trzydzieści dwie minuty (zapewne). Tylko po co? Jaki by to miało sens?
Najpierw dwa drobiazgi, które wzbudziły pewien niesmak. Drobiazgi – zaznaczam!
„Spisane w Warszawie i Rugby, małej miejscowości pod Londynem (głównie w autobusie do pracy) 2017-2018” [1].
Było się w Wielkiej Brytanii, co? Może nawet się tam pracowało? I koniecznie trzeba się tym było pochwalić?
„Dedykuję sobie” [2].
Książki wydaje się, teksty publikuje, żeby coś przekazać innym; samemu sobie to się pisze w sekretnym dzienniczku, którego się nie pokazuje nigdy i nikomu.
Ale to głupstwa.
Stwierdzić, że Szymon Domański pisze wierszem białym, byłoby zbyt skromnie i zbyt powierzchownie. Jego utwory zaliczyłbym do bezrymowych wierszy wolnych – brak wyraźnego podziału stroficznego, podporządkowanego jakiejś zrozumiałej regule, brak innych działań, czy zabiegów wersyfikacyjnych, na przykład układu akcentowego… i co z tego? To próba klasyfikacji, a nie ocena.
W przypadku wierszy zawartych w „Widzę cię i pytam dlaczego?” mam dwa skojarzenia. Jedno z malarstwem abstrakcyjnym. Odbiorca nie musi niczego rozumieć. Albo dzieło wywołuje w jego duszy jakiś rezonans, albo nie. Oczywiście może się też podobać lub nie podobać. Skojarzenie drugie dotyczy książki „Eroika” Kuśniewicza. Coś jakby erupcja jaźni, strumień świadomości. Jeśli czytelnik się w niego „wstrzeli”, to chłonie treść płynnie, z satysfakcją i przyjemnością. Jeśli jednak nie, to… droga przez mękę, zmęczenie i zniecierpliwienie.
Przy takim właśnie odbiorze tej poezji zupełnie inne znaczenie nabiera dedykacja, prawda? A może tylko tak mi się wydaje. Dla ilustracji jeden z wierszy:
„Panie, coraz więcej ich…
w tramwaju
albo w autobusie
byłem świadkiem zdarzenia
facet podszedł do drugiego faceta
i mówi mu:
- coraz więcej tych supermarketów,
można tam coś ładnego kupić?
po odpowiedzi zagadujący wysiadł
na następnym przystanku
a zagadywany zagadał do mnie:
- coraz więcej tych oszołomów…
pomyślałem:
coraz więcej we mnie nienawiści
do ludzi” [3].
I tak, czasem, lektura niektórych wierszy coś we mnie budzi, pojawiają się wspomnienia, obrazy, emocje… A czasem – nic.
Eleganckie wydanie, dobry papier i intrygujące, w jakiś sposób odpowiadające treści, zdjęcia na okładkach Klaudii Czaplickiej.
--
1. Szymon Domański, „Widzę cię i pytam dlaczego?”, wyd. Miniatura, s. 3.
2. Tamże, s. 53.
3. Tamże, s. 44.
Książkę otrzymałem/otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl