"Żaden ze mnie święty, po prostu nie mam wyjścia".
To książka o kilku ważnych aspektach naszego życia, ale w głównej mierze o miłości, "o miłości w ogóle", w całej swojej definicji mieszczącej tak wiele. O uczuciu, którego istota się nie zmienia, a jedynie forma ulega modyfikacji. "Naftowa Wenus", czyli kameralna opowieść w perspektywie kompozycyjnej, a tak mocno uniwersalna w perspektywie ludzkiej.
Aleksandr Sniegiriow to urodzony w 1980 r. w Moskwie politolog i absolwent Rosyjskiego Uniwersytetu Przyjaźni Narodów. Autor w trakcie swoich podróży po świecie, wykonywał wiele różnych zawodów, od kelnera po budowlańca. Zadebiutował w 2005 r. zbiorem opowiadań, a w 2015 r. za powieść "Wiera" otrzymał Rosyjskiego Bookera, czyli bardziej prestiżową nagrodę literacką w Rosji.
Fiodor Owczinnikow ma trzydzieści jeden lat, ukończone studia architektoniczne i dzięki intratnemu zleceniu od bogatych Rosjan, perspektywę wyjazdu do Miami. Kilka chwil zmienia jednak diametralnie plany mężczyzny. Fiodor musi bowiem zaopiekować się swoim piętnastoletnim synem Wanią z zespołem Downa, nad którym do tej pory pieczę sprawowali jego dziadkowie.
Czy da się zgrabnie połączyć esencję komizmu i tragizmu z tak delikatnym tematem, jakim jest relacja ojca z synem? Z pewnością tak, ale w przypadku tej książki, zadanie to zostaje utrudnione ze względu na niepełnosprawność syna protagonisty. Aleksandr Sniegiriow podejmuje się jednak tego wyzwania, a finalny efekt jego literackich poczynań porusza do głębi, wywołując szereg wielu ambiwalentnych uczuć. Autor warstwę życiowej tragedii, jaką jest dla Fiodora syn z zespołem Downa łączy bowiem z komicznymi wydarzeniami, jak chociażby wizyta ojca z synem u jasnowidzki, a wszystko to ubiera w kostium nieuchronności ludzkiego losu.
"Naftowa Wenus" okazuje się dla czytelnika dość nieoczywistą opowieścią o ludzkiej ułomności i jednocześnie bezwzględności, jaką nosi w sobie każdy z nas. Główny bohater utworu i jednocześnie jego narrator pierwszoosobowy, przedstawia swoją historię pragmatycznie, tym samym dodając jej wiarygodności. Nie ukrywa swoich słabości, wywołując myśli, których wielu z nas nie jest w stanie wyartykułować. Jego opowieść drażni, wnika głęboko w duszę, prowokuje do dyskusji i w końcu wzrusza nieoczekiwanym finałem. A w tego typu epickich powieściach cenię sobie to najbardziej.
Aleksandr Sniegiriow pisze także trochę o Rosji, ale to raczej trzecioplanowa bohaterka tej opowieści. Autor trafnie punktuje bowiem cechy charakterystyczne rosyjskiego życia codziennego, od biurokracji i korupcji po rozwarstwienie materialne społeczeństwa. Nie da się także ukryć, iż słowa: "Moja ojczyzna, której każdy krok jest nieprzewidywalny" w obecnej sytuacji brzmią niemal proroczo. Ciekawym i dość symbolicznym wątkiem w tej płaszczyźnie jest wspomnienie pewnego radzieckiego grzybka leczniczego, który zanurzony w trzylitrowym słoju przez rosyjskie gospodynie, na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku odszedł w zapomnienie.
Nieprzypadkowy tytuł tejże książki wiąże ze sobą początek i koniec tej historii w symetryczną całość będącą wycinkiem życia, w którym: "Wszystko zwija się w kłębek: myśli, znajomości, historia, los. Wszystko rodzi się z małego zawijasa, nici i wszystko do pierwocin wraca". W tej słodko-gorzkiej opowieści Fiodor i Wania uczą pokory, zmuszają do rewizji własnych poglądów, a nawet pozwalają spojrzeć nieco inaczej na zagadnienie ojcostwa.