Przebrnąłem. Nie wiem, czy miałem wolną wolę podczas podejmowania decyzji o doczytaniu do końca, ale na pewno było w tym sporo samozaparcia.
„Wolna wola. Czy jesteśmy odpowiedzialni za nasze czyny?” to efekt kilkuletniego sporu intelektualnego między filozofami Greggiem Caruso i Danielem Dennettem. Książka składa się z trzech części, w których naprzemiennie panowie odnoszą się do wypowiedzi interlokutora. Pierwsza, dość spójna, to przedruk ich wspólnego artykułu z 2018, dwie kolejne są dość chaotyczną próbą przekonania drugiego do własnej racji z kończącym całość skupieniem się na uściśleniu jednego detalu. Powiedzieć, że większość wymiany zdań to akademicka erystyka, to niestety trafna ocena publikacji. Pytania o wolną wolę, status moralny czynów czy sposoby realizacji nagrody/kary są trudne. Jeśli do tego dodamy potrzebę zrozumienia zawiłego i zniuansowanego znaczenia kluczowych słów (kombatybilizm, konsekwencjonalizm, kontraktualizm, zasługi podstawowe, retrybutywizm,…), to z całości wyjdzie lektura wymagająca sporo od czytelnika. Choć dużo dowiedziałem się o współczesnych problemach filozofii prawa i moralności , to w związku z niemal obsesyjnym wracaniem obu panów do uściślenia własnych stanowisk w ramach wąskiej klasy zagadnień, oceniam rozmowę przeciętnie.
Dennett to kompatybilista akceptujący istnienie specyficznej koncepcji wolnej woli. Caruso to inkompatybilista sceptyczny wobec wolnej woli jako takiej. W konsekwencji obaj różnią się w rozumieniu determinizmu, ale co ważniejsze, odmiennie budują istotę umowy społecznej wokół zasad prawnych i sposobu reakcji społeczeństwa na kary/nagrody. Inaczej rozumieją odpowiedzialność moralną jednostek za czyny i znaczenie sprawiedliwych zasług, a w szczególności retrybucji. Przed lekturą zakładałem, że poznam humanistyczne znaczenie ‘determinizmu’ i ‘wolnej woli’. Pierwsze pojecie przemyka u filozofów albo jako coś oczywistego, albo nieuchwytnego, a może niewartego analizy. Nie uchronił się przy okazji Caruso przed niedobrym(*) wikłaniem w to pojęć z nauk przyrodniczych (str. 49). Sama tytułowa ‘wolna wola’ doczekała się strzępków definicji pod koniec książki, jakby mimochodem. Co prawda autorzy zadbali o umieszczenie we wstępie definicji kluczowych trudnych pojęć o których wspomniałem wyżej, jednak ich semantycznie mgliste sformułowania nie pomagały w śledzeniu dyskusji (wielokrotnie czytałem te definicje, co sugeruje iż były podane niejednoznacznie, albo nie dorosłem do języka filozofów).
„Wola wola” nie jest do końca stratą czasu. Czasami sięgają autorzy po ciekawe analogie i przykłady ‘z życia’. W kilku miejscach rozważają naprawdę ciekawe problemy: o możliwych sposobach interpretacji odpowiedzialności moralnej w przypadku manipulacji podmiotem, o dojrzewaniu do moralności, o penalizacji osób, które miały pecha dorastać w niesprzyjającym otoczeniu. Dość dużo ważnych zdań, które zmusiły mnie do przewartościowania własnych poglądów, padło podczas sporu wokół istoty kary. Czy należy stosować podejście deontologiczne, a może utylitarne? Jak rozumieć prewencyjną role państwa w stosunku do uprawdopodobnionej w przyszłości przemocy? W kilku miejscach Dennett i Caruso z wyczuciem i pasją obrony wyznawanej aksjologii argumentują na rzecz konkretnych modeli państwa i relacji społecznych. To duży plus.
Z kolejnymi stronami, zaczęły dominować w tekście ambicjonalne mechanizmy i bliska małostkowości kontrargumentacja. Trzecia cześć książki to wręcz swoiście sadystyczna wymiana ciosów na granicy faulu. Caruso, młodszy i darzący Dennetta estymą, stara się wydobyć z Amerykanina jego stosunek do retrybutywizmu. Szuka kolejnych argumentów, grupuje możliwe postawy kompatybilistyczne, by Daniel zadeklarował się do konkretnej postawy. Dennett jednak dość nonszalancko i momentami protekcjonalnie odpowiada: ‘moje stanowisko nie mieści się w twoich sformułowaniach’. Całość kończy niekonkluzyjne wyczerpanie intelektualne obu panów i rezygnacja z przekonywania drugiego. Z tego fragmentu na uwagę zasługuje jedynie dłuższy wywód Dennetta o ewolucyjnym przejściu od biologicznych zasad wspólnotowych do współczesnej moralności (str. 223-236) – to bardzo ciekawa przekrojowa panorama.
Książka mnie zmęczyła na kilku poziomach. Pewną satysfakcją była głównie pierwsza połowa, z której sporo się dowiedziałem o filozofii prawa. Szukając pozytywów, chyba tekst jest świetnym materiałem na analizę technik prowadzenia sporów intelektualnych. Trochę za mało filozofowie pochylili się nad ogólnymi niedomaganiami systemów aksjologicznych i ich kulawej realizacji w systemach prawnych. Chciałbym czytać więcej wypowiedzi w stylu tej Caruso (str. 152):
„(…) proponuję (…) abyśmy (…) przyjęli bardziej holistyczne i systematyczne stanowisko względem przestępczości. Niestety, na naszej drodze stoi wiara w wolną wolę, gdyż zachęca ona do wymierzania nadmiernie dolegliwej kary i jest motywowana pragnieniem przypisania winy i pociągnięcia innych do odpowiedzialności moralnej. Postrzega ona zachowania przestępcze jako kwestię przede wszystkim odpowiedzialności moralnej, a w konsekwencji kończy ona dociekania dokładnie tam, gdzie powinny się one rozpocząć.”
Inną kwestią jest poziom mojej zgody i niezgody z takimi stwierdzeniami, bardzie chodzi o sposób formułowania przekonań, kierunek w jakim dyskusja powinna zmierzać. Ostatecznie samą wolną wolę rozumiem bardziej zgodnie z intuicjami Dennetta, że jest ona niezwiązana z rygorystycznie rozumianym determinizmem, ale polega (na poziomie psycho-socjologii) na subtelnym balansie między oczekiwaniami wobec świadomego moralności obywatela, a potrzebą wyciągania wniosków (w postaci kar, których sensowność, nasilenie, wymiar, uzasadnienie stanowią temat odwiecznych sporów) z odstępstw od reguł budujących dobrze działające społeczności.
ŚREDNIE – 6/10
=======
Na koniec myśli z zupełne innego wymiaru, takiego boleśnie realnego. Czytanie o niuansach wolnej woli i wywodzenie z prawa stanowionego sankcji do karania jednostek, poszukiwanie etycznie słusznych umów społecznych, itd. bledną w obliczu aktualnego i ponurego dowcipu, w którym wybór struktur państwowych co do własnej wolności znika wobec czystej siły:
- Z jakim krajem graniczy Rosja?
- Z jakim chce.
=======
* Filozof naiwnie odbiera fizykalny determinizm mechaniki klasycznej i indeterminizm kwantów. Wydaje mi się, że obaj dość płytko bazują na tych fizycznych etykietach (zakładają, że natura zachowuje się jakoś – probabilistycznie, deterministycznie, przypadkowo,…), by przenieść je na wymiar ludzki. A sprawa jest zupełnie nietrywialna i nie może być podstawą do intuicyjnych analogii. To pułapka niekompatybilności języka nauk społecznych i przyrodniczych. Często filozofowie/psycholodzy/socjolodzy powołują się na status nauk podstawowych w kwestii determinizmu. W takich sytuacjach sięgam po model, który powinien być jak ‘kubeł zimnej wody’. Mamy zupełnie nierealistyczny, strukturalnie prosty Wszechświat – pusta przestrzeń (bez pól kwantowych i wirtualnych cząstek) z trzema punktowymi masami oddziałującymi wyłącznie grawitacyjnie. Już taki układ nie ma pełnego (ścisłego) rozwiązania ewolucji w przyszłość. Formalnie jest deterministyczny, choć niepoznawalny analityczną formułą. To tylko 3 proste elementy! A gdzie cały świat kwantowych relacji falowych, gdzie struktury biologiczne biliardów atomów i ludzka świadomość ujawniająca się czarodziejsko przy kwadrylionach interakcji międzyatomowych!