Mam w tej chwili trzy książki Katarzyny Leżeńskiej, dwie są moje już od jakiegoś czasu, na skutek wymiany zwanej "przewietrzanie biblioteczki" zorganizowanej w moim miasteczku przez szkołę, a jedna jest wygraną w konkursie u pewnej Ani, ale o tym jeszcze napiszę szerzej, przy okazji recenzji owej lektury. Wcześniej z autorką nie miałam styczności, nie czytałam niczego, co wyszło spod jej pióra.
"Studnia życzeń" to opowieść o Hance, wdowie od wielu lat, która ma syna, rodziców, przyjaciółkę Dominikę. Z tą ostatnią wyjeżdża do Wiednia, by chwilkę odpocząć, zrelaksować się, zapomnieć o wszystkim. Umiera jednak jej babcia i kobieta po pogrzebie jedzie do rodzinnego miasteczka swoich przodków, by odkryć rodzinną tajemnicę.
Okazuje się, że osoba, która jest naszkicowana przez autorkę "Studni..." jako kobieta egoistyczna, myśląca tylko i wyłącznie o sobie, nie licząca się nigdy z innymi "dostała od życia tak bardzo w kość", tak wiele krzywdy, że nie potrafiła sobie z tym poradzić.
Tytułowa studnia nie spełniła swojej roli, nie pomogła w uzyskaniu szczęścia, zabrała za to ze sobą całą radość życia pewnej młodziutkiej, wchodzącej w dorosłość dziewczyny. Nigdy już jej oczy nie błyszczały blaskiem zakochanej panienki, patrzącej w przyszłość z zaufaniem.
Hanka z kolei od wielu już lat jest sama, nie dopuszcza do siebie nikogo, nie próbuje wyjść ze swej skorupy, nie cieszy się życiem, nie jest otwarta na miłość, a szkoda. Mogłaby przecież jeszcze kogoś pokochać, znaleźć kogoś, kto chodziłby z nią na spacery, zasypiałby obok niej i budził się widząc jej twarz. Los nieoczekiwanie daje jej szansę, a przyjaciółka popycha ją w stronę szczęścia. Przy okazji życie samej Dominiki obraca się o sto osiemdziesiąt stopni!
Książka uczy nas tego, że zawsze warto mieć nadzieję, że mamy prawo do radości, do pogodnego życia, do spełniania marzeń.
Opisane w "Studni życzeń" wydarzenia ciągną się między terażniejszością, a przeszłością, dzięki której można wiele zrozumieć i wyciągnąć wnioski, nie osądzać innych przed poznaniem całej historii, wszystkich sytuacji. Zawsze trzeba liczyć się z uczuciami innych, nie myśleć tylko i wyłącznie o samym sobie, bo nie jesteśmy przecież na świecie tylko i wyłącznie my. Bardzo podobają mi się wplecione w książkę lata wojenne, mogłyby być trochę bardziej nam przybliżone, ponieważ jest to czas w historii, który najbardziej mnie ciekawi i interesuje. Ciekawa jestem, co czuli bohaterowie w tych okrutnych latach wojny, jak sobie radzili, co myśleli?
Polecam i jak najszybciej, z wielkim entuzjazmem, zabiorę się za kolejną książkę tej autorki, gdyż podoba mi się jej dar obserwacji otaczającej rzeczywistości, sposób, w jaki opisuje swoje spostrzeżenia.
Cytaty:
"Poczucie osierocenia nie ma (...) wieku."
"Pogrzeb to jedna z tych nielicznych już rodzinnych uroczystości, która potrafi na tyle wytrącić z codziennej rutyny bliższych i dalszych krewnych, by spotkali się i naprawdę dostrzegli wzajemnie. Wokół trumny milkną rozmowy, ale parę metrów dalej ci, którym zazwyczaj nie chce się nawet zadzwonić z życzeniami noworocznymi, w zdumieniu stwierdzają, że może nie cała rodzina to kupa zgredów i nudziarzy. "
"Nikt nigdy nie ma pewności. Nawet jeśli twierdzi, że ma, to tak naprawdę ma tylko nadzieję."