Od czasu, kiedy napisałem tę książkę, minął ponad rok.Książki na temat polityki potrafią się dezaktualizować tak szybko, jak podręczniki do informatyki. Na szczęście nie tracą swej przydatności i wartości historycznej. Sobczak pisał ją "na gorąco" - w trakcie swej kadencji jako deputowanego do Rady Najwyższej, w trudnym czasie burzliwych przemian lat 1989-1991, gdy decydowało się, czy w ZSRR przeważą dążenia demokratyczne, czy też nomenklatura utrzyma swą pozycję i wprowadzi dyktaturę wojskową. Od 1985 pierwszym sekretarzem ZSRR był Gorbaczow, ale był on najwyższym funkcjonariuszem KPZR, która niepodzielnie rządziła całym Związkiem Radzieckim, nie pozostawiając miejsca na normalne struktury demokratyczne. Należało je dopiero wytworzyć, co było zadaniem ruchów demokratycznych i wywodzących się z nich ludzi, takich jak Sacharow, czy Jelcyn. Sobczak, jako prawnik i późniejszy konstytucjonalista, angażując się w politykę zdał sobie sprawę, iż cały układ rządzenia państwem znajduje się wewnątrz partii komunistycznej. Stąd jego decyzja, by jako 50-latek, na krótko przed upadkiem ZSRR (1989) wstąpić do KPZR. I rzeczywiście wydaje się, że była to słuszna decyzja - w innym przypadku byłby zmarginalizowany. Autor przedstawia kulisy swej działalności politycznej, frakcyjne walki w gremiach, które decydowały o przemianach w ZSRR i jego upadku tj. rozwiązaniu. Detalicznie przedstawia również przyczyny, jakie jego zdaniem zadecydowały o upadku prezydenta Gorbaczowa. Był to jego zdaniem brak odwagi opowiedzenia się w decydującym momencie po stronie sił demokratycznych - w styczniu 1991, gdy doszło do pogromu Ormian w Baku, prezydent ugiął się przed nomenklaturą... Po
pokojowej manifestacji krajów bałtyckich w 1989 roku frakcja stalinistów, sterująca siłami porządkowymi i wojskiem, próbowała bowiem w kolejnych latach kilkakrotnie tłumić podobne ruchy narodowe i protesty prodemokratyczne już za pomocą krwawych interwencji i "pacyfikacji". Było ich w tym czasie kilka:
Tbilisi,
Wilno Sumgait... Sobczak był właśnie w komisji parlamentarnej która badała sprawę wydarzeń w Tbilisi. Manifestacja została tam rozbita wprawdzie rzeczywiście bez wiedzy Gorbaczowa (był w Wielkiej Brytanii), ale ani nie opublikowano wniosków ze śledztwa, ani też nikogo nie pociągnięto do odpowiedzialności - a na to już Gorbaczow miał wpływ. A decyzje o kolejnych interwencjach, jak twierdzi Sobczak, prezydent już musiał zatwierdzać. Mimo to wypierał się tego, zrzucając winę na wojsko - na szeregowych wykonawców rozkazów. To spowodowało nie tylko spadek jego popularności wśród obywateli Federacji i międzynarodowe potępienie, lecz także odejście z jego otoczenia wybitnych polityków wspierających przemiany, jak
Szewardnadze,
Jakowlew,
Szatalin itp. i odwrócenie się od niego armii i służb. A Sobczak podkreśla, że o niepowodzeniu
puczu stalinistów w sierpniu 1991 zadecydowały nie tylko odważne, zdecydowane i masowe wystąpienie przeciwko niemu obywateli w całej Federacji Rosyjskiej, lecz także wahanie i opieszałość służb takich jak wojsko, OMON i KGB w wykonywaniu rozkazów puczystów.
Anatolij Sobczak miał przodków polskich i czeskich (po rodzicach ojca), oraz rosyjskich i ukraińskich (po rodzicach matki), a wychowywany był w tradycji żydowskiej. W przedmowie, pisanej do polskiego wydania książki w lutym 1992, wspomina o świeżym jeszcze puczu Janajewa z sierpnia 1991, o którym dopisał także dodatkowe zakończenie. Przywołuje Polskę jako ojczyznę swego dziadka, który był maszynistą kolejowym i pod koniec XIX w. wyemigrował w głąb Rosji i jako kraj, z którym ówczesna Rosja była porównywana, gdy wybierano drogę demokratyzacji. Podkreśla różnice: Polska miała podobno łatwiej, ponieważ przetrwały w niej indywidualne rolnictwo i drobna przedsiębiorczość - zalążki gospodarki rynkowej - czego w ZSRR nie było. Broni odrębnej, innej drogi dochodzenia Rosji do demokracji i wolnego rynku. Co by powiedział dziś o systemie politycznym i gospodarczym Rosji? Czy demokratyzacja osiągnęła sukces? Putin był przez pewien czas w Sankt Petersburgu jego asystentem, a kiedy został prezydentem Rosji, zdjęte zostały z wokandy oskarżenia o malwersacje, o jakie Sobczaka jako mera miasta oskarżano. Możliwe zresztą, że były one sfabrykowane przez jego przeciwników politycznych. System władzy komunistycznej w jego przedstawieniu był (i chyba nadal w pewien sposób jest?) wszechogarniający i wszechmocny.
Ciekawa książka, bo dająca pojęcie o tym, co się działo wokół procesu "pieriestrojki" w ZSRR, kiedy my byliśmy sami zajęci zmianą ustrojową w Polsce. Mam wrażenie, że wiele procesów: niereformowanie skompromitowanego sądownictwa na partyjne zamówienie, uwłaszczanie członków partii, złodziejskie spółki służb, zakulisowe działania aparatu i wiele innych miało swoje analogie w Polsce. Tyle że w Rosji było to jeszcze bardziej bezwzględne i dzikie. Można się tylko smutno uśmiechnąć, kiedy Sobczak z pewnym podziwem pisze, że jest przekonany o przyzwoitości i wierności ideałom demokracji takich niezawodowych przywódców politycznych, jak Lech Wałęsa czy Havel...Do Havla zresztą nie mam zastrzeżeń, choć w samych Czechach w kwestii niektórych swych decyzji miał - wcale nie komunistycznych - krytyków. Ale już wspominając o nich - o politykach z przypadku - ostrzega, że właśnie tacy ludzie mają tendencje do przyswajania sobie metod działania aparatu, który obalali. No i wykrakał.
P.S. Po lekturze
książki Krystyny Kurczab-Redlich zdecydowanie zrewidowałem swoją sympatię dla mera Petersburga. Prawdopodobnie stał się ofiarą skrytobójstwa własnej "gabinetowej szarej eminencji" - Władimira "Puni" Putina, który mu zapewniał "kryszę" ze strony służb specjalnych. Obaj jednak byli cynikami i kradli też razem.