Mini encyklopedia pięściarska. Mnóstwo haseł, sporo zdjęć, prawdziwa skarbnica wiedzy o boksie. Zarówno zawodowym, jak i amatorskim. Plus wyniki najważniejszych światowych imprez, oraz krótkie opisy startów biało- czerwonych.
Do tego, oczywiście, sylwetki najwybitniejszych mistrzów pięści.
Takich jak choćby Teofilo Stevenson...
Kubańczyk przez dobre kilkanaście lat był prawdziwym dominatorem najcięższych kategorii wagowych w boksie amatorskim. Wielki i silny, sprawny ruchowo, przerażał rywali między linami światowych ringów. Nokautował jednego oponenta za drugim. Mimo niewiarygodnej wręcz mocy w pięściach - dysponował też nienaganną techniką bokserską. Nie dziwi więc, że zgarniał kolejne złote medale na najważniejszych międzynarodowych imprezach - czy to igrzyskach olimpijskich, czy mistrzostwach świata...
W pewnym momencie chciano go skonfrontować z ówczesnym, zawodowym mistrzem wszechwag- nieco podstarzałym już (sportowo) M.Alim. Zorganizowano nawet niemałe fundusze na ten cel. Jednak z różnych przyczyn - głównie, powiedzmy, "politycznych" - ostatecznie do takiej potyczki nie doszło. A szkoda...
W książce jest też wzmianka o innym, nieco zapomnianym już, pięściarzu.
Jose Manuel Urtain był zawodowym mistrzem Europy wagi ciężkiej. Nie imponował szczególnie warunkami fizycznymi czy umiejętnościami czysto bokserskimi, ale już siłą fizyczną - zdecydowanie tak. Nic więc dziwnego, że większość zwycięskich walk Hiszpan kończył przed czasem. Gorzej bywało, gdy w ringu trafiał na przeciwnika dobrze obeznanego z techniką walki na pięści. Wtedy, najczęściej, przegrywał...
Po zakończeniu sportowej kariery imał się różnych zajęć, raczej bez większego powodzenia. Wpadł w poważne tarapaty finansowe, miał sporo problemów, które po prostu zaczęły go przytłaczać. W pewnym momencie kłopoty te okazały się zbyt dużym ciężarem dla hiszpańskiego siłacza. Był prostym człowiekiem, dotychczasowe sukcesy odnosił głównie dzięki ponadprzeciętnym walorom fizycznym. A jego psychika okazała się słabsza od mocy cielesnej. Zapomniany, były mistrz, który dotąd nie bał się nikogo i niczego – przegrał swą najważniejszą walkę. O życie, z demonami własnych myśli . Bo ponoć najgroźniejsze demony drzemią w nas samych… I samobójczy skok z 10 piętra był dla niego jedynym rozwiązaniem zaistniałej sytuacji … Tragiczny okrzyk rozpaczy, a może jednak - wyzwolenia ?...
Przeróżnie układają się losy ringowych gladiatorów, gdy w końcu schodzą ze sportowych aren. I czasem lepiej zapamiętać ich z okresu chwały, niż z póżniejszych, nierzadko mrocznych wydarzeń, rozgrywanych z dala od wciąż błyskających fleszy...