W jakim stopniu ludzkie postrzeganie świata pozwala na ogólne wnioski o regularnościach, celowości, kierunku zmian? Według mnie poszukiwanie odpowiedzi w mariażu dyskursu i realiów przyrodniczych z kulturowymi jest zadaniem niemal beznadziejnym. Pozwala on co najwyżej na zbudowanie zbioru ogólników, a i tak wymaga ostrożności by nie popaść w banał. Tej pułapki nie ustrzegł się Robert Wright. "Nonzero. Logika ludzkiego przeznaczenia" jest do tego napisana dość nudnym, rozwlekłym językiem. Autor nie przekonał mnie do podstawowych hipotez stanowiących istotę narracji książki. Co prawda kilka obserwacji wydało się ciekawych, a przywołane fakty z historii ludzkości po części trafne i dające do myślenia, jednak ostateczne przesłanie i zaproponowana wersja ‘kosmicznego dramatu’ z człowiekiem w roli głównej, nieprzekonująca.
Wright powiązał przemiany kulturowe ostatnich setek tysięcy lat cywilizacji i przyrodnicze (w perspektywie milionów lat) w ramach języka doboru naturalnego z eksploatowanym ostatnio mechanizmem z teorii gier, gdzie rozpatruje się podejmowane decyzje z punktu widzenia korzyści o zerowej i niezerowej sumowalności. Śledząc historię łowców-zbieraczy, ustrukturyzowanego wodzostwa i państwa, postawił tezę o istniejącym kierunku cywilizacyjnych przemian ku lepszemu, bardziej złożonemu, coraz bardziej świadomie kreowanemu i kontrolowanemu światu. Posiłkując się wynalazkami historycznej zmienności – wojnami, rolnictwem, religią, pismem, specjalizacją nowożytną, rozwojem kapitalizmu, prawami obywatelskimi i cyfrowym stanem informacyjnym współczesności – starał się wykazać, w ramach modelu psychologii ewolucyjnej, społeczne nieuchronności. Według Wrighta to niezerowa sumowalność, jako potencjał do pozytywnych przemian, realizuje ‘logikę ludzkiego przeznaczenia’. Świadomie unikając rozważania moralnych dylematów, meandrów konkretnej historii skupionej na faktach i wodzach wojskowo-politycznych, zaoferował perspektywę z mało odkrywczą hipotezą.
Dokładając do historyczno-kulturowej dominanty komponent biologicznej zmienności w ramach doboru naturalnego, stworzył z reguły niestrawną dla mnie mieszankę opowieści z ukierunkowaniem ziemskiego życia ku możliwej do ekstrapolacji przyszłości. Nie mogę rozpisywać się o banałach (te najbardziej drażniące znalazłem na stronach 37, 45, 51, 169, 323), w których dowodził autor uniwersalności prawa przemian, korelacji między prawdopodobieństwem pojawienia się wynalazków a polepszaniem się komunikacji czy stopniowości ewolucji kulturowej. Szkoda czasu i miejsca na ich analizy. Ponadto, zaprezentowana przez autora technika wskazywania sensowności formułowanych idei, to dla mnie kolejny kłopot w odbiorze. Dużo z kluczowych składowych narracji wydała mi się co najwyżej jedną z alternatyw (w szczególności założony kierunek wynikania procesu ‘przyczynaàskutek’ wzmocniony dyskusyjnymi wyborami elementów korelujących przemiany). Ważnych przykładów wątpliwych spekulacji wynotowałem kilka – od założonej jednokierunkowości przejścia od łowców do rolników (*) po bardzo niejednorodne procesy obserwowane w średniowiecznej Europie, które Wright solidnie ‘spłaszczył’ by spełniały rolę wspierającą założony azymut przemian (str. 165-178).
Nie wszystko było u mnie ‘na nie’. Fragment o roli pisma i wynalezieniu druku, analiza zamknięcia się Chin w XV wieku, przedyskutowanie postępu w ciekawej perspektywie utylitaryzmu i poszerzających się relacji gospodarczych w wyniku przemian kulturowych czy wewnątrzgatunkowe wyścigi zbrojeń (nie tylko u Homo sapiens), to zastanawiające obserwacje. Jest też ciekawa krytyka poglądów wpływowego Stephena Jay Goulda (str. 298-315), który z perspektywy paleontologicznej wątpił w hipotezę postępu kierunkowego w ewolucji biologicznej. Sam Wright, zwolennik tej koncepcji jako łącznika miedzy darwinizmem a kulturą, zasadnie wypunktował słabości stanowiska Goulda.
„Nonzero” to dziwna książka. Przegadana, zbyt rozbudowana w przypisy, bez ciekawego podsumowania. Wprowadzone pod koniec rozważania o świadomości, Punkcie Omega i krytyczna dyskusja o boskim planie na stworzenie, nie wpłynęły już na moją niską ocenę. Wright z ‘poglądami niedowiedliwymi’, których ziarno poprawności tkwi w ogólnikach, a sporo z zaprezentowanych przez niego detali pozostaje dość luźnymi obserwacjami, wpisał się w rolę wtórnego wobec Diamonda popularyzatora nauki. Niemal wszystko co przekazał, można było zrobić prościej, krócej, staranniej i ciekawiej. Szkoda. Liczyłem na więcej od znanego mi już autora (**).
Czytanie tej książki dla 10% treści jest stratą czasu, szczególnie że przez pozostał 90% brnie się w stanie zmęczenia, zniecierpliwienia czy dezorientacji didaskaliami.
MIERNE – 5.5/10
=======
* Nieco pogłębiona analiza formowania się rolnictwa, głównie z przykładami z Mezopotamii, podważająca tezy Wrighta, znajduje się w pracy J.C. Scotta „Jak udomowiono człowieka” (PWN 2020).
** Dość interesująca wydała mi się jego książka „Ewolucja Boga” (Prószyński i S-ka 2010).