„Mexican Gothic” to książka, która znalazła się na mojej liście ‘do przeczytania’ jeszcze w opcji anglojęzycznej, z powodu dobrych ocen i zachęcającej fabuły. Kiedy zobaczyłam, że Wydawnictwo Kobiece zaproponowało polską wersję w okolicach Halloween, natychmiast zamówiłam swój egzemplarz.
„(..) kobiety muszą być lubiane, bo inaczej mają ciężko. Nielubiana kobieta to suka, a suka raczej niczego nie osiągnie: zamykają się przed nią wszystkie drzwi.”
Noemi jest młodą, beztroską kobietą, która porzuca uroki dużego miasta na rzecz Wysokiego Dworu, będącego odizolowaną posiadłością u zbocza góry. Odwiedza kuzynkę, która niedawno wyszła za mąż i poprosiła o pomoc w bardzo dziwnym liście. Kiedy młoda kobieta dociera na miejsce, zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a mąż Cataliny, utrzymuje, że to tylko gruźlica i nie ma powodów do niepokoju. Jakie sekrety skrywa ta odcięta od świata rodzina i czy Noemi będzie w stanie pomóc kuzynce?
„Małżeństwo nie mogło przypominać tych namiętnych romansów, o których czytywało się w książkach. Właściwie uważała je za kiepski interes. Mężczyźni byli tacy troskliwi i uprzejmi, kiedy zalecali się do kobiety, zapraszając ją na przyjęcia i przysyłając kwiaty, ale gdy ją poślubiali, kwiaty więdły.”
Całość jest prowadzona w narracji trzecioosobowej, z punktu widzenia Noemi. Język jest prosty, a zarazem barwny, który sprawia, że całość czyta się szybko. Opisy dworu, jego wnętrz czy cmentarza wyłaniającego się z mlecznej mgły, są tajemnicze, estetyczne i pomagają umiejscowić akcję i bohaterów. Z powieści przebija estetyka filmów kostiumowych, ludzi wysokourodzonych i konwenansów, skontrastowana ze swobodą bohaterki. Noemi to bardzo silna postać, która została poniekąd wrzucona do paszczy lwa. Mąż kuzynki ma decydujące zdanie, a złapana w pułapkę kobieta, nie wie jak wyrwać Catalinę ze szponów tej dziwnej rodziny. Senior rodu, starsza kobieta, dwóch młodych mężczyzn i niewidzialna służba, to jedyni mieszkańcy Dworu, a zarazem postaci, które są bardziej widoczne i istotne dla fabuły. Pozostali bohaterowie służą chwilowemu rozluźnieniu, dopowiedzeniu fragmentów historii czy neutralnej wstawki. Mąż Cataliny, Virgil, to przystojny mężczyzna, a zarazem cwany typ i jak przypuszczała rodzina Noemi, zainteresowany jedynie pieniędzmi kuzynki. Brak prądu i zniszczone, zapleśniałe wnętrza wiekowego domostwa, mogłyby popierać ten wniosek. Natomiast jego młodszy kuzyn, Francis, bardzo spokojny, nieśmiały, ale zarazem ciepły człowiek, kompletnie kontrastuje z dziwną oschłością i wyrachowaniem pozostałych domowników. Każda postać się broni, ma swoje pięć minut, spójny charakter i szczególne cechy, co zasługuje na ogromny plus.
„(..) tapeta była śliska jak naprężony mięsień, a podłoga pod stopami wilgotna i miękka. To była rana. Wielka rana, po której stąpała; ściany też były ranami. Tapeta obłaziła, odsłaniając przyprawiające o mdłości organy zamiast cegieł czy drewnianych desek. Żyły i tętnice zatkane tajemniczymi okrucieństwami.”
Sposób narracji, powolne wprowadzenie i niesamowity klimat, sprawiały, że nie mogłam oderwać się od czytania. Sama fabuła była bardzo ciekawa i w drugiej połowie książki zdecydowanie przytłaczająca i mroczna. Porównanie do Lovecrafta, który głównie pracuje stwarzaniem klimatu, w moim odczuciu jak najbardziej trafne. Spójność postaci, historii i otoczki mrocznego dworu, spaja wszystko idealnie. Zakończenie jak najbardziej satysfakcjonujące, a bardzo przemyślana szata graficzna polskiego wydania dodaje jedynie uroku. Bardzo pozytywne zaskoczenie i serdecznie polecam ;)