Z twórczością pani Eweliny tu na blogu spotkaliśmy się już wielokrotnie. Jak wiecie, jestem fanką romansów, które wyszły spod jej pióra, a dziś przyszła pora by przedstawić jej pierwszą książkę z gatunku fantasy, której dodatkowo mam zaszczyt patronować...
Czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się, jak świat się skończy? Czy czeka nas sąd ostateczny, o którym czytamy w Biblii?
Czy nastąpi wielki wybuch i wszyscy zginiemy, a może będzie tak jak w przedstawionej historii... powstanie nowa kraina, w której będą mieszkać tylko ci, co mają dobre i szczere serca, a reszta albo zniknie, albo zostanie za bramą raju w nieprzyjaznym świecie?
Dobro i zło to dwie wartości, o których uczymy się już od małego dziecka. Większość z nas od dziecka wierzy lub wierzyło w niebo i piekło- w to, że to one wyznaczają/ wyznaczały naszą moralność i drogę, którą powinniśmy podążać, uczyły jak żyć w zgodzie z boskim planem.... Zazwyczaj potrafimy je od siebie odróżnić, ale... Człowiek, który żyje w świecie, który zna i się w nim odnajduje, czuje się bezpiecznie i silnie, wydaje mu się, że jest tym dobrym, ale co w momencie, w którym odkrywa, że jednak tak nie jest?
Dopiero ekstremalne sytuacje, które zmuszają nas do walki, pokazują nasze prawdziwe „ja” i pokazują, na co tak naprawdę nas stać. Jesteśmy gotowi wtedy na wszystko, zrobimy wszystko by ochronić siebie i swoich bliskich...
Autorka opierając się na uniwersalnych wartościach, stworzyła fascynującą i wciągająca opowieść o sile prawdziwej miłości i przyjaźni, która przetrwa niejeden życiowy sztorm. Jest to również opowieść o wierze w Boga o zaufaniu do niego samego jak i planów nakreślonych jego ręką.
Niezwykle barwne i sugestywne opisy Nowego Edenu, roślin i zwierząt tam przebywających niesamowicie pobudzają wyobraźnię- niejednokrotnie pomyślałam sobie, jakby cudownie było tam mieszkać.
Postacie są barwne, obdarzone całą gamą uczuć i emocji, potrafią one przekonać do siebie czytelnika a za chwilę sprawić, że ma się ochotę wziąć jedno czy drugie i porządnie nim potrząsnąć (mam tu na myśli Werę i mocno pogubionego w pewnym momencie Fausta). Przyznaję w tym momencie, że główna bohaterka- jej niezdecydowanie i wieczne szukanie problemu w sobie doprowadzało mnie do szewskiej pasji. Moje serce skradł za to Cezary- prostolinijny szef Wery.
Wątek z aniołem Łysym Frankiem to istna petarda! Ubawiłam się przy tej postaci naprawdę dobrze.
Pomysł na fabułę w moim odczuciu świetny! Dopracowany w najdrobniejszym szczególe, doskonale poprowadzony, zaskakujący w niespodziewanych momentach.
Intrygujące wyobrażenie najwyższego, barwne opisy piekła nieba i czyśćca, naturalnie prowadzone dialogi sprawiły, że przepadłam w tej książce na kilka dobrych godzin. Książka zapewnia czytelnikowi stały dopływ adrenaliny, ale gwarantuje również sporą dawkę wzruszeń. Przyznaję, zdarzyło mi się uronić łezkę- szczególnie przy scenach z małym Adasiem.
Zmusza też do wielu refleksji, pojawia się wiele pytań, na które odpowiedzi musimy poszukać we własnym sercu.
Autorka stworzyła pobudzającą wyobraźnię, wciągającą i intrygującą historię. Umiejętnie buduje i podsyca napięcie w oczekiwaniu na finał całej akcji, który swoją drogą mocno zaskakuje.
Jak dla mnie to kolejna bardzo udana książka pani Eweliny i w moim odczuciu autorka doskonale się odnalazła w tym gatunku.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Świeże i mocno intrygujące spojrzenie na "życie po końcu świata"
POLECAM...