Za oknem jest właśnie ponury poranek. Nie jest wcześnie, ale nie jest również późno. Niebo pokryły ciemne chmury, które najprawdopodobniej przerodzą się w ulewę. Delikatny wiatr przedostaje się przez szparę w oknie i szumi – choć ledwo go słychać, wygrywa poranną melodię.
Tak właśnie postrzega świat główna bohaterka książki „Ono”. Ewa uczy się na nowo nie tylko patrzeć, ale i słuchać dźwięków, na które wcześniej nie zwracała uwagi. Nie robi tego dla siebie – chce nauczyć się żyć na nowo – lepiej, dojrzalej – dla dziecka, będącego wynikiem nieporozumienia i gwałtu. Powieść skupia się nie tylko na przeżyciach młodej Ewy, która porzuciła szkołę tuż przed maturą, ale i jej rodzinie, która tkwi w prowincjonalnym miasteczku i czeka na los z nieba. Autorka, Dorota Terakowska, przedstawiła świat niewielkiego miasteczka w Polsce, które właśnie weszło w nowy wiek. Jeśli myślisz, że jest to obraz szczęśliwej rodziny, korzystającej z życia pełnymi garściami i nie rozpadającej się, to się mylisz. Terakowska nie ubarwiła ani jednej chwili; nawet wiadomości płynące z radia i telewizji napawają strachem.
Czytając książkę, przeniosłam się o kilkanaście lat wstecz. Próbowałam przypomnieć sobie, co ja czułam na początku nowego wieku i tak wraz z kolejnymi stronami wspomnienia wracały – chwile, kiedy po kryjomu przed rodzicami poznawałam dalsze losy uczestników Big Brothera; chwile, kiedy niecierpliwie czekałam na przedświąteczne zakupy, aby móc pojechać z rodzicami/dziadkami do hipermarketu. Pamiętam te wszystkie fascynacje i dążenie do tego, by nie być gorszym od rówieśników. Ono, niewidoczny bohater, „widzi” to wszystko, dlatego nie wolno przy nim kłamać, nie można upiększać, bo i tak się dowie.
Terakowska napisała przygnębiającą, ale prawdziwą historię, która zapada w pamięć. Słowa, które padają na kolejnych stronach książki, trafiają w samo sedno. Nie ma tu miejsca na pisanie piękną polszczyzną, bo rzeczywistość taka nie jest. Ona jest również ponura i wysysa z nas to, co dobre i promieniejące szczęściem.
Z drugiej strony, pisarka skupiła się na Ewie, na dziewczynie, która jeszcze nic nie osiągnęła w życiu. Autorka dała sygnał, że nawet ona, może zmienić swoje życie. A chce je zmienić pod wpływem dziecka, które nosi w sobie. Którego nie rozumie, ale próbuje zrozumieć. To dla niego, zmienia swe nastawienie do życia i zaczyna dostrzegać nie brzydotę, ale piękno. Dlatego, mimo pesymistycznego wydźwięku, wieje tu również wiatr optymizmu.
Bo słyszeć, nie oznacza słuchać.
Bo patrzeć, nie oznacza widzieć.
Nie ma tu wskazówek jak żyć, tylko są dobrze postawione pytania.
Terakowska przedstawiła rodzinę, która tak naprawdę nie żyje razem – oni współistnieją, egzystują, ale nic ponadto. Pokazuje jak duży wpływ ma ta najmniejsza komórka społeczna i wymagania, jakie stawiamy naszym dzieciom. Jeśli nie przerwiemy łańcucha, wciąż będziemy obarczać dzieci naszymi ambicjami, naszymi niespełnionymi marzeniami, a kolejne pokolenie będzie stracone.
Autorka uwypukliła również inny problem – tak współczesny i bliski niemal każdemu człowiekowi na ziemi. Zjada nas konsumpcjonizm. Otaczamy się nowymi rzeczami, które mają dać szczęście, ale wciąż, podobnie jak z narkotykiem, potrzebujemy ich więcej. I więcej. A w tym wszystkim zatracamy się my, więzi, które zbudowaliśmy, życie, które staje się bezwartościowe.
W „Ono” pojawił się również gwałt. I to jest najsłabszy punkt powieści. Zabrakło tu realizmu. Mam na myśli nie sam czyn, a późniejsze zachowanie ofiary. Owszem, Ewa nie mówi naokoło co się jej stało, ale jednocześnie zachowuje się tak, jakby to wydarzenie nie miało nigdy miejsca. Nie ma w sobie złości, cierpienia, nienawiści. Nie ma smutku i żalu. Jest jedynie dążenie do prawdy. Gdyby na początku powieści, autorka nie uwzględniła tej jednej sceny, żaden czytelnik nie domyśliłby się, że ma do czynienia z ofiarą gwałtu. Ale jest to jedyny minus opowieści, którą snuje Terakowska.
Zakończenie historii jest przygnębiające i zaskakujące. Warto sięgnąć po książkę, bo może i ona przypomni Wam, co w życiu powinno być wartościowe i na czym, nam ludziom, powinno przede wszystkim zależeć. Piękna książka, piękne słowa, piękna historia.