Połączenie przyjemnego z pożytecznym, jest chyba najbardziej zrównoważoną formą spędzania czasu. W okresie pandemii, gdzie dopada nas rutyna i coraz częściej doskwierają nam ograniczenia, proponuję sięgnąć po lekturę. Nic nowego? A jednak! Tym razem chciałabym zaproponować coś poszerzającego horyzonty.
Aby opisać dokładnie efekt działania lektury, muszę napisać kilka słów o sobie. Przede wszystkim nigdy nie miałam problemu z moją wagą, nie cierpiałam na otyłość, nie tyłam, nawet zjadając ogromne ilości jedzenia. Fastfood nie był obcy w mojej diecie. Mam szybką przemianę materii, jednak mimo wszystko czułam efekty mało zdrowej diety. Czułam się zmęczona, ospała, apatyczna. Coraz częściej miałam chęć na przekąski, chipsy, czekolada, lody, krakersy, lądowały w moim żołądku bez opamiętania. Przełom nastąpił, gdy decydując się na zdrowe żywienie dziecka, sama musiałam zmienić swoje nawyki. Droga była długa i wyboista, ale się udało. Na talerzu zagościły: ryby, warzywa, nabiał, chude mięso, owoce i zdrowe przekąski. Fastfood zaczęłam przygotowywać w domu, stosując do tego fit przepisy, robiłam burgery, pizze, zapiekanki, wykorzystując do tego zdrowsze składniki. Dbam o to, żeby w kuchni zawsze były owoce i po nie sięgam jeśli mam chęć na przekąskę. Dumna ze swojego sukcesu, uznałam, że to już wszystko, co mogłam zrobić w kwestii żywienia. Cała rodzina przeprogramowana na tryb zdrowego jedzenia! Hura!
Wtedy w moje ręce trafiła książka, autorstwa Bee Wilson, „Tak dziś jemy. Biografia Jedzenia”. Licząca prawie pięćset stron lektura, myślę ile można pisać o jedzeniu? Zdecydowałam się jednak na przeczytanie i to był strzał w dziesiątkę!
Tym razem recenzja nie opowie o czym jest książka. Podam tematykę poszczególnych rozdziałów, a na koniec zdradzę jaką rewolucję wywołała w mojej głowie. Zapraszam serdecznie!
Wprowadzenie uświadamia, że śmieciowe jedzenie to tylko jedna z wielu przyczyn nasilania się złożonego i wieloaspektowego problemu otyłości. W modelu odżywiania brakuje przede wszystkim równowagi (tak jak uczyła KungFu Panda równowaga to podstawa).
Pisząc o transformacji żywieniowej, autorka, opowiada jak szybko ludzie przyzwyczaili się do obfitości pożywienia oraz dostępnych produktów. Zastanawiamy się czy skoro nie doskwiera nam głód to żyjemy w żywieniowym raju, czy raczej w żywieniowym piekle? Dla przykładu, bardzo obszernie przedstawiona jest historia banana. Jak zmieniła się zawartość żółtej skórki, będącej najbardziej popularnym owocem świata.
W drugim rozdziale, rozważamy na temat rozdźwięku i świadomości popełnianych błędów żywieniowych. Ja jestem żywym przykładem, nie miałam świadomości wielu kwestii, więc popełniałam mnóstwo błędów. Szczegółowa analiza marketingu spożywczego nie napawa optymizmem.
Żywność w ujęciu ekonomicznym, pokazuje wartość znanych produktów, na różnych kontynentach. Jak gotują w Nowej Gwinei, ile chleba kupują Czesi, jak w stanach Zjednoczonych łatwo można oszczędzić na jedzeniu.
W oderwaniu od czasu brakuje nam po prostu regularnej przerwy na drugie śniadanie. Ile czasu na gotowanie poświęcaliśmy przed wojną, ile po wojnie, a ile w czasach współczesnych spędzamy godzin w kuchni. Dużo miejsca poświęcone jest przekąskom, zawładnęły one obecnie rynkiem spożywczym, co daje nam mniej możliwości na zdobycie lepszej jakości produktów.
Zmienny konsument, coraz bardziej światowy. Ile rodzajów kuchni dostępnych jest w warszawskich restauracjach? Ciężko zliczyć. Dzięki temu każdy konsument, coraz częściej zmienia i modyfikuje swoje pożywienie. Oddalając się coraz bardziej od potraw i produktów regionalnych. Obszerny podrozdział, dotyczący komosy ryżowej, pokazujący jak ewaluują produkty.
Posiłek wolny od obowiązku, czyli taki zjedzony w restauracji. Tam znajdujemy się w centrum wydarzeń, miłe wnętrza, mnóstwo dobroci, przyrządzonych przez kogoś innego, specjalnie dla nas. Autorka dokładnie analizuje plusy i minusy tego sposobu odżywiania. Cały czas pamiętając, że kluczem jest równowaga.
Jedzenie według zasad, wyznaczanych przez popularne dyskonty spożywcze. Im częściej sięgamy po konkretne produkty, tym mniej próbujemy nowych, może nawet lepszych potraw. Trendy wegetariańskie i wegańskie, coraz częściej stosowane z powodu mody, nie idei rezygnowania z produktów mięsnych. Nieustannie szukamy najzdrowszej z możliwych diet.
Powrót do gotowania, po tym jak wiele osób zrezygnowało z przyrządzania domowych posiłków. Czy brak czasu i organizacja życia zawodowego, zdominowały świat spożywczy? Pojawili się niedzielni kucharze, wraz z nimi nowe trendy i powoli wracamy do punktu wyjścia. Gotowanie ma wiele plusów, minusów jednak też mu nie brakuje.
Na sam koniec, znajdujemy się po drugiej stronie, szukając w towarzystwie autorki złotego środka.
Czytając stwierdziłam, że mimo wszystko jemy zbyt dużo. Za mało sięgam też po produkty regionalne. Często robiąc coś w pośpiechu, tracę przyjemność z gotowania, które teoretycznie lubię. Decydując się na promocje, pomijam sporo produktów i ulegam sile marketingu. Więcej zarabiam, więcej kupuję, więcej jem. Jem zdrowo, jednak dalej dużo, zdecydowanie zbyt dużo do potrzeb jakie ma mój organizm. Podtykając dziecku orzechy i rodzynki pod nas, jabłuszko, bananka czy winogrona, dalej oferuję mu przekąski. Zamknięta w domu i odizolowana od społeczeństwa, sięgam po jedzenie zdecydowanie zbyt często.
Czas najwyższy skończyć chrupanie i mlaskanie, odstawić przekąski, dowiedzieć się więcej na temat regionalnych produktów. Ten moment, jest odpowiednim momentem na przeorganizowanie swoich nawyków żywieniowych.
Definicja „zdrowego odżywiania” zmieniła się dla mnie kompletnie. Zaczynam od nowa, trzymajcie kciuki.
Okres pandemii polecam więc wykorzystać na zmianę swoich poglądów i poszerzanie horyzontów, jak mówią łącząc przyjemne z pożytecznym.
Smacznego dnia!
Tymczasem,
Katarzyna