“Uczyli się życia na obcej ziemi, oswajania jej i tworzenia własnej wspólnoty…”
Drugi tom cyklu “Osadnicy na Żuławach” w niczym nie ustępuje części pierwszej. Wręcz przeciwnie. Wołyń dla nich był całym światem. Wraz z końcem II wojny światowej, musieli podjąć najtrudniejszą decyzję w ich życiu. Pozostawili za sobą wszystko, co kochali, co stanowiło o nich. Wyruszyli na zachód, na ziemie nieznane, tam mieli zacząć wszystko od nowa. Miał czekać na nich poniemiecki dobrobyt. Na miejscu okazało się, że obietnice, jakie im składano, mają niewiele wspólnego z prawdą. Zniszczenia, rozgrabione majątki, szabrownicy, bezprawie i bezkarna Armia Czerwona. Teren, na którym mieli osiąść, bardzo różnił się od tego, w którym do tej pory żyli. Wszystko było zupełnie inne, nieznane, nawet dziwne, ziemia zupełnie inna, pojedyncze wierzby. Nasi bohaterowie muszą zmierzyć się z wieloma trudnościami, wciąż panuje głód, bywa niebezpiecznie. Ludzie nawykli do ciężkiej pracy nie poddają się. Coraz mocniej zaczyna tlić się iskierka nadziei, że jeszcze kiedyś będzie lepiej, będzie dobrze.
Akcja powieści toczy się swoim rytmem, niesie ze sobą ogromne, skrajne emocje, przenosi nas do strasznych czasów tuż po II wojnie światowej, na ziemie Żuławskie, Malbork i okolice. Fabuła zajmująco poprowadzona, dopracowana w każdym szczególe, czuć ogromną wrażliwość pióra Autorki. Jest realnie, naturalnie, przejmująco, trudno, bardzo trudno, aż boli. Bohaterowie, to oni są niepodważalnym atutem powieści. Zwykli ludzie, różne osobowości, swojscy, ciepli, serdeczni i ich zupełne przeciwieństwa. I ta rewelacyjnie poprowadzona narracja… domu. Domu, który stoi na tych ziemiach od bardzo dawna, rozrastał się, widział i słyszał nie jedno, witał i żegnał kolejnych właścicieli. I stara wierzba, jakby rozumiał, próbowała pomóc…
Przykuwające uwagę, chwilami dramatyczne, złożone, ludzkie losy. Wyraźnie czujemy atmosferę, jaka panowała wśród ludzi, czujemy ich obawy, niepokój, strach, rozpacz. Ale i coraz większą nadzieję. Ludzie pozostawili samym sobie, mogą liczyć na siebie nawzajem, ratują się swoją pomysłowością. Ich odwaga zadziwia, choć nie brakuje i bolesnych upadków. Są zdeterminowani, walczą o swoje, o lepszy byt. Jest i miłość, namiętność, sięganie po marzenia, zazdrość, zawiść, plotki, niesnaski. Zwykła codzienność.
Losy wysiedleńców z Wołynia, strach, niepewność, ale i nadzieja. Trudno przejść obok niej obojętnie, daje do myślenia. I to przepiękne, dopracowane w każdym szczególe wydanie! Bardzo, bardzo polecam.