Prokurator Adam Karski dostaje niespodziewany "awans"- ma wyjechać do Gostynia, gdzie czeka na niego stanowisko asystenta sądowego. Jego poprzednik zmarł kilka dni wcześniej, stąd też szybka decyzja o przeniesieniu Karskiego. Na miejscu mężczyzna musi oswoić się z mieszkaniem, które zajmował Pauzer -wciąż wyczuwa w nim czyjąś obecność- i z nowymi współpracownikami. Gdy dowiaduje się, że mężczyzna uprzednio zajmujący stanowisko asystenta sądowego zginął tragicznie pod kołami pociągu, wyczuwa, że coś w tej sprawie jest nie tak. Adam pragnie poznać prawdę. Po krótkim śledztwie na jaw wychodzą coraz to bardziej pokręcone fakty, a mężczyzna wciąż stara się ustalić, jaką rolę w śmierci Hermana Pauzera odgrywała korespondencja między Arturem Wielachowskim a Stanisławem Wichlińskim, odnaleziona po blisko stu latach podczas remontu ratusza. Czy skarb, o którym mowa w listach, istnieje naprawdę? Czy właśnie dlatego zginął Pauzer? A może rzeczywiście popełnił samobójstwo... ?
Wszędzie widziałam pozytywne opinie odnośnie nowej serii wydawnictwa Oficynka, ucieszyłam się więc, mogąc rozpocząć śledztwa z Adamem Karskim. A już najbardziej przekonywało mnie to, że akcja dzieje się w 1911 roku, w czasach, gdy jeszcze technologie nie były tak rozwinięte, a w śledztwie przede wszystkim niezbędny był... mózg i wrodzona dociekliwość. Gratka.
Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi oczywiście o pieniądze. Adam Karski ruszył tropem Pauzera, poniekąd z ciekawości- jakim cudem ktoś, kto nie pił alkoholu ze względu na chorobę mógł upić się do nieprzytomności i wpaść prosto pod pociąg? To trochę naciągane. Dlatego też nasz nowy asystent sądowy nie dowierzał w to, co próbowano mu wcisnąć. Do tego doszły zagadkowe listy, zawierające trudne do rozszyfrowania wskazówki i przede wszystkim kolejne morderstwa, na pierwszy rzut oka zupełnie ze sobą niezwiązane. Ale gdzie trup, tam i Karski. W końcu taka jego praca.
Autor w międzyczasie prowadzenia fabuły zabiera czytelnika na wyprawę po Gostyniu. Poznajemy rozkład ulic, ich wygląd, a także różne ciekawostki odnośnie miasta. Nie omieszkał również przybliżyć nam panujących wówczas idei. Gdyby tak wyglądały lekcje historii, to na pewno ów przedmiot byłby dla mnie o wiele przyjemniejszy w liceum.
Bardzo ciekawa, osadzona trzy lata przed wojną historia "skarbu"sprzed ponad stu lat. Gonimy w ślad za głównym bohaterem nie tylko po to, by rozwikłać wszystkie tajemnice Pauzera, ale również by zatrzymać mordercę. Podskórnie Adam czuje, że listy mają jakiś związek z kolejnymi ciałami, pytanie tylko do kogo się zwrócić z coraz liczniejszymi pytaniami? W Gostyniu przebywał od zaledwie paru dni, nie znał mieszkańców i nie wiedział, komu może zaufać. I oczywiście kto mógłby wiedzieć więcej, niż początkowo mówił. Chociaż prokuratorski nos zazwyczaj wyłapuje takie rzeczy...
Smak błękitu to nie tylko dobra, detektywistyczna robota człowieka, który ma mózg we właściwym miejscu, ale także przybliżenie nam nastrojów, jakie panowały w 1911 roku w Gostyniu. Wiatr przywiewa delikatne zapachy wojny, ludzie mówią o niej coraz głośniej- jedni z rozmarzeniem, drudzy ze strachem, a jeszcze inni z niedowierzaniem. Zauważamy, jak powoli tworzą się tzw. "grupki polityczne", coraz to ostrzejsze słowa w stronę niektórych nacji i strach o przyszłość, powoli panoszący się w tym mieście. Wiecie, za sukcesem książki nie przemawia wyłącznie dociekliwy bohater, którego możemy polubić od pierwszego rozdziału i ciekawy wątek kryminalny; moim zdaniem (i zapewne wielu z Was) równie ważne jest środowisko, w jakim osadzone są wydarzenia. Panu Skorupskiemu udało się znakomicie połączenie tych trzech aspektów- Karski jest bardzo ludzki, wścieka się jak każdy z nas, ale i tak jak realny człowiek ma uczucia, swój własny rys charakteru. Tajemnicze listy i osoba, która dzięki nim pragnie dotrzeć do skarbu również zwiększają apetyt czytelnika na więcej, a już dodatek w postaci lekcji historii scala wszystko w sensowną jedność.
Nie mogę doczekać się rozpoczęcia przygody z tomem drugim. Mam nadzieję, że utrzyma poziom poprzednika.