"Szepty jesieni" to już moja trzecia wizyta w Kotkowie, gdzie Stella wciąż prowadzi remont dworu znanego pod nazwą Przystani Śpiących Wiatrów. W poprzednich częściach mieliśmy okazję poznać historię dwóch starszych sióstr Saganek i teraz przyszła kolej na najmłodszą - Julię. Ta żywiołowa i spontaniczna dziewczyna spełnia się w roli tarocistki, ale pragnie poszerzyć swoje zainteresowania ezoteryką o zioła i czary. W tym celu zapisuje się na ekskluzywne warsztaty i wyjeżdża na Podlasie. A ponieważ Julia często działa impulsywnie i nie zawsze przewiduje konsekwencje swoich poczynań, to bardzo szybko okazuje się, że opłacone szkolenie jest jedną wielką ściemą i oszustwem. Paradoksalnie nietrafiony wyjazd jest jednocześnie wspaniałym sposobem na nawiązanie nowych znajomości. Julia zupełnie się nie spodziewa, że wśród poznanych osób znajdzie się także Ołena - starsza pani, miejscowa szeptucha, mądra i wyjątkowa kobieta, dzięki której bohaterka odkryje własną ścieżkę w życiu...
Trzecie spotkanie z bohaterami cyklu "Przystań Śpiących Wiatrów" obfitowało w wiele nieprzewidzianych zdarzeń, które ostatecznie zaprowadziły mnie wraz z Julią do samego Kotkowa. Wydaje się, że tylko tutaj, w otoczeniu rodziny i życzliwych osób można uporać się z problemami i przeciwnościami nawet wówczas, gdy niespodziewanie puka do drzwi dawny chłopak. We dworze wciąż nie brakuje tajemnic, dochodzi do głosu ekscytująca przeszłość tego miejsca i powoli wszystkie elementy wskakują we właściwe miejsca.
Powieściowa rzeczywistość niezmiennie otula nas ciepłem i równowagą, choć u bohaterów naprawdę wiele się dzieje. Autorka zadbała o różnorodność tematów wplatając w wydarzenia wątek kryminalny i oczywiście miłosny. Znajdziemy też kilka zwrotów akcji, a zakończenie to kompletna niespodzianka. Julka jest postacią pierwszoplanową, ale w tle przewijają się wcześniej poznani bohaterowie. Mamy też zupełnie nowe postaci, które próbują zwrócić na siebie uwagę i dość mocno zaznaczyć swoją obecność. Moją ulubienicą została oczywiście Ołena, dzięki której w powieści pojawia się wątek zielarstwa i ludowych wierzeń, a fabuła nabiera nieco magicznego charakteru. Zabrakło mi trochę Meli i Benjamina, którzy zajęci swoimi sprawami nawet na moment nie pojawili się w wykreowanej rzeczywistości.
"Szepty jesieni", podobnie jak dwie poprzednie części, to ciepła, rodzinna opowieść owiana nutą tajemnicy. Wciągająca, niebanalna historia pełna emocji i... humoru. Jak zwykle możemy liczyć na sporą ilość trudnych, kontrowersyjnych tematów, które skłaniają do refleksji. Jednak miłość, przyjaźń, rodzina, dobroć i trwałość międzyludzkich relacji znów biorą górę nad tym co złe, podstępne i okrutne.
Odniosłam jednak wrażenie, że powieść zbyt szybko się zakończyła. Niektóre wątki zostały potraktowane zbyt pobieżnie i skrótowo, a ich potencjał niestety nie został w pełni wykorzystany. Pozostaje niedosyt, choć tak naprawdę powieści Magdaleny Kordel można byłoby czytać bez końca.
Autorka po raz kolejny udowadnia, że jej historie są wyjątkowo kojące, wzruszające, po prostu piękne, a powieściowa rzeczywistość małych miasteczek z jednej strony przystaje do realiów, z drugiej nosi w sobie pierwiastek baśniowości. Jak dotąd mieliśmy okazję poznać bliżej trzy siostry rodzeństwa Saganków, pozostał jeszcze Benjamin - świetny, opiekuńczy chłopak, którego tajemnic jestem niezwykle ciekawa. Ale o tym przeczytamy dopiero za jakiś czas w czwartej części "Przystani Śpiących Wiatrów". Już nie mogę się doczekać.