„Nostalgia anioła” to książka, którą zakupiłam kilka lat temu, jak tylko natknęłam się na nią na półce księgarni. Nie wiedziałam wtedy kompletnie nic o autorce i samej książce, ale zawierała w sobie wszystko to, czego w literaturze szukam. I tak, po kolei: przyciągnęła mnie swoją spokojną, wyważoną okładką w niebieskich barwach, wzruszającym opisem treści, który pokrywał się z preferowaną przeze mnie tematyką (a więc powieściami trudnymi, obnażającymi kłopotliwe tematy, dylematy, problemy, traumy, historie tabu, przerywające milczenie) i zaintrygował początkowymi wersami książki. Zawsze, kiedy przymierzam się do zakupu lub wypożyczenia danej pozycji, otwieram ją na początkowej stronie i wyrywkowo czytam kilka zdań. Jeśli mnie przekonają – czytam, jeśli zniechęcą – zwykle odkładam książkę na bok.
Powieść A. Sebold zaczyna się od ukazania tragedii głównej bohaterki: czternastoletnia, pogodna Susie opisuje nam moment swojej brutalnej śmierci. Podstępnie zwabiona do tajemniczej kryjówki w ziemi i bestialsko zgwałcona dziewczynka, zostaje zamordowana i trafia gdzieś wyżej – przebywa w swoim prywatnym Niebie, która kształtuje wedle swoich fantazji i pragnień, obserwując z góry dalsze losy swojej rodziny, kolegów ze szkoły, ludzi – świat wciąż bliski, którego jednak przestała być immanentną częścią. W świecie, do którego trafia, wszystko ma znaczenie: to, że mieszkankami są tylko kobiety, to, że otoczenia wydaje się znajome i bezpieczne – Susie w swoim Niebie stwarza to, czego potrzebuje, nie może tylko osiągnąć jednego – znów połączyć się z tymi, których kocha.
Autorka stanęła przed nie lada wyzwaniem – napisać powieść ciężką, o cierpieniu i bólu utraty, co zwykle w takich sytuacjach kończy banałem czy wręcz ocieraniem się o kicz. Jednak Sebold wybrnęła: książka niesie ze sobą duży ładunek emocjonalny, wzrusza, skłania do myślenia, wywołuje gęste emocje, a mimo to autorka zgrabnie przedstawia kolejne sceny, unikając nadmuchanych haseł i niepotrzebnego rozwodzenia się nad nieszczęściem. Dzięki tym zabiegom książkę czyta się jednym tchem, z zaciekawieniem i poruszeniem, wydobywając z niej wiele wartościowych myśli.
Opisać bestialską krzywdę wyrządzoną dziecku jest trudno, autorka robi to nienagannie. W momencie konania mała Susie wspomina swój dom rodzinny, myśli o mamie, która pewnie niecierpliwie na nią czeka, szykując posiłek w kuchni i o bracie, za którym będzie tęsknić. Opis ten wywołuje skrajne emocje – dziewczynka nie użala się, nie skupia nad swoją krzywdą, nie użala nad swoim losem, przedstawia sytuację z takiej perspektywy, że tym bardziej przerażony i współczujący jest czytelnik – wie on, równie dobrze jak dziewczynka, że koniec jest nieuchronny i jakie będą jego konsekwencje, a jednak jeszcze przez chwilę obserwujemy świat oczami dziecka, które stara się wyjść ze swojego ciała, by nie czuć tego, co z nim zrobiono.
Chociaż akcja powieści skupia się na osobie Susie i jej próbie pogodzenia się z utratą życia i bliskich, odnalezienia spokoju, ucieczki od horroru, którego doświadczyła i którego pozostałości wciąż w niej drzemią, mamy w powieści ważne drugoplanowe, rozbudowane role: rodzice Susie, jej brat, siostra, niedoszły chłopak, dziewczynka, z którą połączyła ją dziwna więź, i wielu, wielu innych bohaterów. Susie obserwuje ludzi, a te poczynania są dla niej czymś w rodzaju namiastki życia, którego sama nie mogła doświadczyć. Roztkliwia się nad osobą chłopaka swojej siostry, zazdroszcząc jej przeżyć, których sama nie doczekała. Obserwuje żal rodziców i to jak powoli oddalają się od siebie. Nie ocenia, tylko obserwuje. Pozwala zdarzeniom iść własnym biegiem, wyciągając tylko wnioski i spostrzeżenia. Susie śledzi też swojego zabójcę, gorzką pragnąc, by został złapany. Podąża za nim i odkrywa jego sekrety, dowiaduje się, że nie jest jego jedyną ofiarą. Chce krzyczeć na cały głos, gdy ojciec niczego nieświadomy, brata się z sąsiadem, ale niczego nie może zrobić. Mijają lata, wszystko wokół niej się zmienia, a Susie wciąż nie potrafi porzucić rodziny i iść dalej. Została naznaczona i czuje brak życia, którego nie odbyła. Kurczowo trzyma się tego, co ma, nie chcąc stracić rodziny ostatecznie.
Książkę „Nostalgia anioła” polecam wszystkim tym, którzy lubią przez chwilę podumać nad lekturą, przeżyć wewnętrzne katharsis, pozostać bez słowa. Czyta się ją jednym tchem, mimo ciężkiej tematyki, z przejęciem i ciekawością. Bardzo podoba mi się sposób pisania pisarki: sięganie po retrospekcje, które ukazują nam różne sytuacje z życia Susie, kiedy jeszcze żyła oraz zwracanie uwagi na losy i uczucia poszczególnych członków jej rodziny, akcentowanie ich ewolucji, nastrojów, potrzeb. Śmierć Susie odcisnęła się piętnem na życiu każdego z ludzi, których znała – książka jest zapisem tego procesu, uświadamia jak wielki jest zasięg działania pojedynczej śmierci i ile następstw kryje w sobie. Książka jest zarazem studium zranionych dusz, szukających wyzwolenia, najlepszego ratunku i różnych działań, które bohaterowie podejmują, by wreszcie się uwolnić. To powieść o nadziei, miłości, odkupieniu, dorastaniu i sprawiedliwości, o winie i karze, o utracie i jej zapełnianiu. Na pewno warta przeczytania