"Ich twarze rozpromieniły się na widok pięknego meteorytu rozświetlającego ciemną powłokę nieba. I chociaż nikt tego otwarcie nie przyznał, (...) każdy w tym momencie pomyślał jakieś głęboko skrywane w swoim sercu życzenie."
Wierzycie w moc spadających gwiazd?
W to, że nasze życie zapisane jest gdzieś tam w niebie i, że prędzej czy później, spotka nas przeznaczone nam szczęście?
Na skutek wypadków jednej nocy, życie Oli i Natalii diametralnie się zmienia. Niestety, nie na lepsze, a przynajmniej z początku nic na to nie wskazuje. Dziewczyny usilnie starają się przypomnieć sobie wydarzenia z pamiętnego wieczoru, jednak bezskutecznie, za to jego efekty bardzo szybko stają się coraz bardziej widoczne.
Czy bohaterkom uda się odtworzyć przeszłe wydarzenia?
Czy będą umiały żyć z tym, co zgotował im los, a może przerażone konsekwencjami swoich czynów, schowają głowę w piasek?
Warto się o tym przekonać.
"Noc spadających gwiazd" Marty Nowik to ciepła powieść, w której znajdujemy losy bohaterów, których ścieżki w jakiś sposób się poplątały. Każda z przedstawionych postaci staje przed punktem zwrotnym w swoim życiu i tylko od niej zależy jak pokieruje dalszą jego częścią. Czy będzie umiała odważnie pójść do przodu, czy też lęk przed nieznanym i obawa o własne bezpieczeństwo, sparaliżują jej kroki? Ola i Natalia dostają swoją szansę na miłość, jednak doświadczone przez los, boją się ponownie zaryzykować. Janusz, po trudnych przeżyciach, musi w końcu zawalczyć o siebie.
Czy da radę? Czy będzie umiał się na to zdobyć?
Przyznam, że bardzo podobał mi się tu wątek miłosny, a zwłaszcza początkowe jego fragmenty, związane z bilbordami. Motyw poszukiwania ukochanej tą drogą ogromnie mi się spodobał - wydał mi się prawdziwie romantyczny i świadczący o dobrych intencjach zakochanego mężczyzny. Dzięki temu krokowi mężczyzna od razu wzbudził moją sympatię, przez co mocno kibicowałam jego zapędom. Niestety, początkowe zachowanie Natalii trochę mnie do niej zraziło, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że w obliczu wydarzeń, które stały się jej udziałem, można ulec panice i podjąć nie do końca przemyślane decyzje. Na szczęście, bohaterka szybko poszła po rozum do głowy, chociaż nie mam pewności, co wydarzyłoby się, gdyby wszystko potoczyło się trochę inaczej.
Stosując odwołania do wojny na Ukrainie autorka bardzo dokładnie umiejscawia wydarzenia rozgrywające się na kartach książki. Przyznam, że do tej pory nie natknęłam się na zbyt wiele książek poruszających to zagadnienie. Pisarka zwraca tu uwagę na trudną sytuację ludzi uciekających z kraju pogrążonego w wojnie oraz tych, którzy z różnych względów pozostali na miejscu. To trudne tematy, jednak warto o nich pisać, by zostawić świadectwo o tych czasach późniejszym pokoleniom. Wojna na Ukrainie to przełomowe wydarzenie, mające ogromne znaczenie w dziejach Europy. Trudno powiedzieć, jak będzie postrzegane kiedyś przez przyszłe pokolenia.
"Noc spadających gwiazd" to lektura, która porusza wiele wątków, niemniej, czytelnik bez problemu się w nich odnajduje. Lektura powieści nie sprawia trudności, a przy tym dostarcza wielu emocji wywołanych przeżyciami książkowych bohaterów. Ich losy angażują nas emocjonalnie, przez co książkę czyta się zupełnie niepostrzeżenie.
Moja ocena 8/10.