Bardzo dobry pomysł na książkę, szczególnie w czasach kultu młodości, gdzie często człowiek w wieku czterdziestu lat już dostaje etykietę "produktu przestarzałego".
"Zanim skończę 67 lat- co stanie się w marcu- chciałabym przeżyć niezapomniane chwile uniesień z fajnym mężczyzną. Jeśli wolisz przedtem porozmawiać, możemy zacząć od Trollope'a"
Czyż to nie brzmi pięknie? Takich słów nie napisze znudzona życiem, pragnąca przygarnąć do piersi na resztę swoich dni jakiegoś szacownego staruszka, ale ktoś kto ma fantazję i dystans do siebie. Niestety trochę mało tej fantazji i momentami brnęłam przez kolejne strony z samozaparciem godnym maratończyka, z tymże moje tempo było tak ospałe, że wyprzedziłby mnie mops.
Problem - jak dla mnie - dotyczy sposobu opisywania przez Juske swoich przygód. Nie ma tu nic żenującego, bo bez względu na wiek czy płeć każdy może przeżywać fascynacje, iść do łóżka i cieszyć się z seksu i to bez zawierania formalnego związku. Jednak jest to dość monotonny, choć czasem i zabawny koncept na opisanie swojego pomysłu na życie w tej części wieku, czyli po sześćdziesiątce.
Niemniej pikantny pomysł zrodził się i wszedł w życie, były spotkania i relacje bez cenzury. Nie tylko na seks mogła liczyć, ale i na rozmowy oraz ewolucje tych znajomości w przyjaźnie oraz utrzymywanie stałego kontaktu. Ta książka relacjonuje właśnie te doświadczenia. Jest też sposobem na rozliczenie się z przeszłością. Daje możliwość powrotu na łono rodziny jako dziewczyny, córki swoich rodziców, wspomnień z krótkiego i niewygodnego małżeństwa i własnego rodzicielstwa. W końcu uzmysławia bohaterce, że latami tłumiła swoje potrzeby, tak była wychowana i tak sama wychowywała swoje dzieci. Mimo bycia cały czas aktywną osobą - z zawodu nauczycielką oraz z potrzeby osobą nauczającą i służącą pomocą, nadal udzielającą się wykładowczynią młodych nauczycieli oraz wolontariuszką w więzieniu i Towarzystwie Świadomego Macierzyństwa - odkrywa siebie i swoje potrzeby bardzo późno i to dopiero po latach psychoterapii. Zatem to, co przeżywa Jane po sześćdziesiątce, inne stłamszone i niezaspokojone kobiety osiągają często po czterdziestce, gdy nabywają odwagi by wyrwać się z beznadziejnej, nudnej egzystencji. Jednak jest też mnóstwo kobiet, które nigdy nie wyzwolą się na tyle, by spełniać siebie otwarcie, realizować na każdej płaszczyźnie życia. Zapewne będzie im brakować odwagi, a nawet samoświadomości, skoro przez lata były wtłaczane w określone schematy.
Temat godny podchwycenia i wykorzystania w literaturze. I nie o same doświadczenia seksualne w starszym wieku mi chodzi, ale o to co doświadczeni ludzie mogą dać innym, młodszym. A przede wszystkim, że mają prawo do takiego życia jak 20-30-40-latkowie, nawet jeśli kończyli by dziś osiemdziesiątkę.