"Wołyniacy. Jedno życie" Jan Kuriata
Do rozpoczęcia działań wojennych życie mieszkańców położonej na uboczu Rudni Łęczyńskiej płynęło własnym rytmem. Nikt się nigdzie nie spieszył, praca w polu i w gospodarstwie stanowiła nieprzerywaną niczym codzienność, natomiast zatarg między Kacprem Cybulskim a rodziną Halczuków rozwijał się z dnia na dzień. Aż w końcu nastały czasy grozy...
"Wołyniacy. Jedno życie" to książka wspomnieniowa, skonstruowana z fragmentów opowiadań rodzinnych autora. Zanurzając się w lekturze owej pozycji, poznajemy bardzo rozbudowany, wielowarstwowy wizerunek wołyńskiej wsi, o której wydawać by się mogło, zapomniał każdy. Leży na uboczu, nad malowniczym Bobrem, zwanym przez miejscowych Boberem, pośród łąk i pastwisk, na których znajdują się przecież lekarstwa na każdą przypadłość. Jednak autor podkreśla, że wojna odbiła się również na tak "niszowej", nieatrakcyjnej strategicznie osadzie, czego nie podejrzewali ówcześni mieszkańcy wioski, która dzisiaj przecież nie istnieje. Przedstawione zostały bardzo wnikliwie, z największą dokładnością relacje sąsiedzkie mieszkańców Rudni Łęczyńskiej, ich sympatie i antypatie, a także zdolność do podejmowania wspólnych działań i umiejętność współpracy, pod warunkiem, że wszystkim przyświecał ten sam cel.
Jan Kuriata nieustannie pokazuje, że tradycyjnej polskiej wsi kres położyła wojna. Otwiera nam szeroko oczy na to, że tamte czasy bezpowrotnie zniknęły i trwają jedynie we wspomnieniach i mentalności ocalałych z niemieckich zbrodni, ukraińskich rzezi i sowieckich łagrów. Tym samym autor udowadnia, że bazując na opowieściach rodziny, można stworzyć wierne odbicie dawnych czasów, dzięki czemu kolejne pokolenia będą miały możliwość ujrzenia krainy życia swoich przodków.
W książce "Wołyniacy. Jedno życie" autor wiernie oddał także nastroje Wołyniaków, które nie zawsze zasługiwały na nasz podziw i wzorowanie się na nich.
Kuriata rzuca światło na wiejski antysemityzm, który postępował wśród mieszkańców wsi z roku na rok, a nawet podczas wojny, podczas której niemal całkowicie wyeliminowano element żydowski z wielokulturowego Wołynia.
Warto zwrócić uwagę na pozycję osoby starszej w rodzinie, która drastycznie różni się od tej dzisiejszej, a która to ukazana została w opowieści. Kiedyś starszy był postrzegany jako mądry, a każdy, chcąc nie chcąc, musiał liczyć się z jego zdaniem, które było niemal święte. Ciekawym aspektem poruszonym w książce jest również zamknięcie społeczności wołyńskiej na wszelkie nowostki technologiczne i wiadomości ze świata, bowiem uważano je za niewarte uwagi fanaberie i dziwactwa, niemające racji bytu.
Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że "Wołyniacy. Jedno życie" to smętne, nużące wspomnienia, jednak gwarantuję, że każdy czytelnik, jaki sięgnie po ten tytuł, będzie mile zaskoczony. Jan Kuriata z ogromnym wyczuciem i uwagą przedstawia emocje i uczucia towarzyszące bohaterom, a które niejednokrotnie są tak dojmujące, że odbiorca czuje dokładnie to samo - strach, niepewność, smutek, a przede wszystkim rozpacz i tęsknotę za utraconym światem.
Podsumowując, historia zaprezentowana przez Jana Kuriatę wstrząsa, szokuje, przyprawia o gęsią skórkę i niepokój. Jako czytelnicy nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co stanie się dalej, bo sytuacja rodzin z Rudni zmienia się jak w kalejdoskopie. Lektura wciąga, intryguje i nie pozwala od siebie odejść! Polecam!
⭐7,5/10
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.