Ta historia przeniesie się do świata pachnącego morską bryzą i równie pięknego co zabójczego.
Piękny nowy statek Batavia rankiem 27 października roku Pańskiego 1628 wypływa z pełnymi ładowniami złota i drogocennymi towarami z portu w Amsterdamie w swój dziewiczy rejs po bezkresnych głębinach razem z sześcioma innymi statkami należącymi do Holenderskiej Kompani Wschodnioindyjskiej (Vereenigde Oostindische Compagnie w skrócie VOC) rusza w stronę Jawy.
Kapitan Adrian Jakobsz jego załoga i pasażerowie przygotowani są na wielomiesięczną podróż, pełną sztormów, palącego słońca i ciągłego kołysania pod naporem fal. Zapewne żaden z pasażerów Batawii, nie wsiadłby na jej pokład, gdyby wiedział jak straszne i okrutne wydarzenia, przygotuje dla nich ta wyprawa, ale kto byłby w stanie przewidzieć, że ta spokojna podróż może zmienić się w piekło na ziemi.
W skład załogi statku jak to często bywało w tamtych czasach, znajdowali się ludzie bezprawi, pijacy, awanturnicy i tacy, których wyprawa może uratować przed pstryczkiem. Taka burzliwa grupka tylko czeka niczym tykająca bomba, by wybuchnąć i wywołać bunt na pokładzie, a znacznie ułatwia to sytuacja, w jakiej znajdą się wszyscy na statku za sprawą zderzenia z jedna z licznych raf koralowych u wybrzeży Australii zwanej wówczas Południowym Lądem. Możliwe, że całe to zdarzenie jest kolejną ofiarą klątwy diamentu z Przylądka Dobrej Nadziei, ale jeżeli tak jest, to wszyscy na statku są zagubieni za sprawą kapitana, który stał się posiadaczem tego diamentu, a każdego, kto go posiada, czeka śmierć w okrutnych i nieoczekiwanych okolicznościach, a to, że diament lubi zbierać żniwo z wielu ofiar, przesądza o losie większości.
Czy bezludne wysepki pośród oceanu staną się bezpiecznym i przyjaznym człowiekowi lądem z pitną wodą i jedzeniem, gdzie rozbitkowie będą spokojnie wyczekiwali przez wiele miesięcy pomocy, czy miejscem, w którym rozegrają się sceny niczym z najgorszego koszmaru, przekonacie się, sięgając po tę epicka morską przygodę, po której bardzo długo będziecie czuć na języku słoną wodę, a z włosów wysypywać piasek wprost z bezludnych wysp. Przyznam, że byłam sceptycznie nastawiona, bo bałam się, że lektura jest oceniona na wyrost, ale muszę przyznać po lekturze, że całość ma u mnie 11/10, napisania z najdrobniejszymi detalami czułam się, jakbym razem z bohaterami przeżywała trudy podróży, porywisty i mokry wiatr sztormów, ale i uczucie pragnienia i palącego słońca na wyspie. Bardzo podobało mi się, że autor każdą postać wykreował bardzo starannie i realistycznie, wielkie brawa należą się za to, że każdy bohater był nie tylko opisany, ale każde zdanie, jakie wypowiadał, idealnie dopełniało całości postaci, co przy takiej ilości bohaterów jest niesamowite. Dodatkowo książka wykonana jest bajecznie stała się pokarmem nie tylko dla duszy, ale i oka, każda strona oprawiona jest graficznie, co jest rzadko spotykane, ale bardzo miło mnie to zdziwiło, gdy odbierałam swój egzemplarz. Polecam, ta przygoda zostanie z wami na dłużej. Książkę otrzymałam z klubu recenzenta serwisu na kanapie. Nakanapie.pl