„Wszyscy wiedzieliśmy, że to doświadczenie zostawiło w nim głębokie blizny, ale ta historyjka była jednym z naszych małych rodzinnych okrucieństw, niewinnych zbrodni, do których często wracaliśmy”
Rodzinne tajemnice. Chyba każda rodzina ma jakieś swoje małe grzeszki. Sytuacje, o których nie rozmawia, o których z chęcią by zapomniała. Ba! Chyba każda osoba ma takie doświadczenie, na myśl, o którym robi się gorąco, a wstyd oblewa nas falami.
Will, Brian i Luke to trzej bracia. Od zawsze się nienawidzą i rywalizują ze sobą. Od zawsze jeden chciał być lepszy od drugiego. Jednak czy nadal tak jest? „No nie. Już nie. Jeden z braci jest martwy. Leży przed nimi w trumnie. Ale który to z nich? I kto go zabił?”
Przyznam się, że to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale z pewnością nie ostatnie. Bardzo spodobało mi się jej pióro. Jej sposób budowania historii, napięcia i łączenie wątków.
Kupił mnie także sposób, w jaki autorka przeprowadziła nas przez tę opowieść. Dzięki temu, że historia opowiedziana jest od początku do końca oczami każdego z brata, do końca nie wiemy, kto umarł i dlaczego. Książka podzielona jest na dwie części i każda z nich dodatkowo na historię opowiedzianą oczami każdego brata. Pozwala to także na spojrzenie całościowo na opowiedzianą historię.
W tej opowieści tajemnica goni tajemnicę. A chęć zniszczenia brata, obojętnie którego, wybija się na pierwsze strony. Cała książka przesiąknięta jest właśnie chęcią zniszczenia, zdeptania. Nie tylko brata, ale także syna, żony, kochanki, matki. Tutaj nikt nie jest normalny, ale każdy odgrywa swoją rolę z fałszem w oczach.
Z książki wylewa się właśnie fałsz i ułuda. Najbardziej widać to w opowieści oczami Briana. Ta postać doprowadzała mnie do białej gorączki. Co rusz wywracałam oczami. To jednak pokazuje, że postacie są żywe i wydają się prawdziwe. Autorka mistrzowsko zbudowała każdego z braci. Każdy z nich był inny, miał inny charakter, ale wychowanie w jednej rodzinie odcisnęło na nich piętno. Piętno, z którym mierzą się przez całe życie. Które każe im kłamać, obrażać, walczyć, niszczyć.
Jednak żeby nie było za cukierkowo, to muszę przyznać, że książka miała swoje słabsze momenty. Czasami mi się dłużyła (szczególnie przy opowieści Briana). Miałam wrażenie, że w chęci jak najszerszego opisania nam sprawy, autorka trochę przesadziła. Nie wpływa to znacząco na odbiór, ale zwróciłam na to uwagę.
Ogólnie cała książka jest bardzo powolna. Toczy się powoli jak rzeka, w jej środkowym biegu. Zatacza meandry i powoli doprowadza nas do ujścia. A końcówka rozwala mózg. I to tak permanentnie. Do dziś (kilka dni po jej skończeniu) wracam myślami do tej historii. Ciągle ją analizuję i trawię.
Ale to postać Luke'a zasługuje na szczególne wyróżnienie. Jestem totalnie zakochana w jego kreacji. Jego opowieść zajmuje specjalne miejsce w szufladce należącej do tej książki. Jego tragizm, cierpienie i ból zdominowały tę książkę. Dlatego wywarły aż takie wrażenie.
Oczywiście książkę niezmiernie polecam! Nie tylko ze względu na Luke’a, ale także dla samej historii. Bo mimo swojego powolnego tempa, wsysa w wir wydarzeń. Jest to świetny thriller psychologiczny, który zaskakuje na każdym kroku. Do końca nie odgadniesz, co szykuje dla Ciebie autorka.