Sięgając po książkę zawsze zastanawiam się czym sugerował się autor, nadając jej taki, a nie inny tytuł. Co chciał przekazać przyszłemu czytelnikowi?
Nie zarzekajmy się, bo myślę, że wielu z nas często lustruje okładkę ,tytuł i krótki opis, znajdujący się z tyłu obwoluty. To przede wszystkim przyciąga naszą uwagę, gdy widzimy książkę, o której wcześniej nic nie słyszeliśmy.
Moja ciekawość w tym przypadku była ogromna. Tańcząc na szkle, w dodatku rozbitym? O co chodzi?
Lucy Houston poznaje Mickeya na swoim przyjęciu urodzinowym zorganizowanym przez siostrę. Mężczyzna jest współwłaścicielem klubu i zarazem wodzirejem na organizowanych w nim imprezach. Jednak to pierwsze spotkanie mimo obopólnego zauroczenia, nie owocuje dalszą znajomością. Dopiero rok później, kiedy Lucy zawozi siostrę na badania do szpitala, spotyka powtórnie Mickeya, który jest pacjentem na oddziale psychiatrycznym. Wtedy dowiaduje się, że mężczyzna cierpi na chorobę dwubiegunową afektywną, co było powodem braku kontynuowania z jego strony znajomości z Lucy. Lu początkowo przerażona poddaje się jednak uczuciu, które już od dawna w niej kiełkowało. Wbrew zdrowemu rozsądkowi para postanawia się pobrać. On chory na nieuleczalną cyklofrenię, Ona pochodząca z rodziny obciążonej genetycznie chorobą nowotworową. Spisują umowę małżeńską, zawierającą w punktach zakazy i nakazy, których mają przestrzegać. Ostatni punkt najbardziej bolesny dopisują po pewnym czasie "brak możliwości posiadania dzieci" Natura jednak rządzi się swoimi prawami i mimo, iż Lucy ma podwiązane jajowody, zachodzi w ciążę. Ogarnia ją z jednej strony radość, z drugiej strach, przerażenie. Czy dziecko będzie zdrowe? Kto je wychowa, gdy u nich nastąpi nawrót choroby?
Co zrobi Lu? Jaką podejmie decyzję i jak dalej potoczy się ich los?
Autorka z zawodu pielęgniarka i psycholog, w szczegółowy sposób opisuje nam zarówno aspekty choroby Mickeya, jak i Lucy,a także ich wewnętrzne rozterki, cierpienia, przemyślenia. Stwarza świetne portrety psychologiczne głównych bohaterów. Wplata również w treść trudne tematy w dzisiejszych czasach: aborcję i wiarę w Boga. Akcja książki toczy się naprzemiennie, co niektórych może denerwować, jednak wszystkie wątki są tak zręcznie ujęte i skomponowane, że zapewniam Was, nie idzie się pogubić w kolejności wydarzeń. Przeplatane są epizody z dzieciństwa Lucy, Mickeya, wspomnienia jak rozwijał się ich związek od czasu, pierwszego spotkania, oraz akcja tocząca się współcześnie.
"Tańcząc na rozbitym szkle" to powieść, którą mimo dużych gabarytów, czyta się niezmiernie szybko, wręcz pochłania, żeby tylko dowiedzieć się co będzie dalej. Jednak w pewnych momentach musiałam zatrzymać się na chwilkę, odłożyć książkę na bok i odsapnąć. Po prostu nie mogłam czytać dalej...
Łzy same nachodziły mi do oczu , zaczynały spływać po policzkach i kapać na stronice książki. Raczej nie ulegam tak emocjom, zawsze próbuję sobie wytłumaczyć, że to tylko fikcja literacka, przecież to nie wydarzyło się naprawdę. W tym przypadku nie wytrzymałam. Nie pomogło tłumaczenie, emocje wzięły górę...
Powieść niezwykle wzruszająca. W przepiękny sposób opisana jest miłość i związek dwojga ludzi, którzy tak naprawdę do końca nie są w stanie się kontrolować. Wzajemne wsparcie w zdrowiu, i chorobie, cierpienie, które ciągle wzmacnia ich związek, walka o życie, i miłość tak trudna,jak taniec na rozbitym szkle...